"Mam nadzieję, że sprawa Protasiewicza nie przykryje afery wokół Mnisterstwa Zdrowia". Poseł Sasin o "talencie" partii rządzącej do tworzenia afer. NASZ WYWIAD

Partia władzy, która dzięki zaprzyjaźnionym mediom wmówiła Polakom, że ma "świetne kadry", pełne "Europejczyków", ma też jacka Protasiewicza.

Ma także za paznokciami tak wiele afer, które musi je przykrywać... innymi aferami. Jak długo potrwa jeszcze skuteczna obrona przez ośrodki medialne, którym zależy na władzy PO rozmawiamy z posłem PiS Jackiem Sasinem, byłym szefem Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

 

wPolityce.pl: Czy macki PiS-u sięgają aż do Frankfurtu nad Menem?

Jacek Sasin: (śmiech). Nie, myślę, że Protasiewicza nie trzeba było prowokować. Myślę, że on sam dementuje, aby tu macki PiS-u grały jakąś rolę. Natomiast sądzę, że to zdarzenie to objaw zawrotu głowy, charakterystyczny dla bardzo wielu polityków Platformy Obywatelskiej, którym wydaje się, że już wszystko im wolno.

 

Zwłaszcza w drugiej kadencji…

Tak właśnie. Wydaje im się, że skoro już tak wiele im wybaczono, te wpadki, jakie zaliczyła PO i jej szef, uszły im na sucho, więc uznali, że już im naprawdę wszystko wolno. Tak więc chyba w tę pułapkę wpadł Jacek Protasiewicz. Pecha miał, że to nie zdarzyło się w Polsce, gdzie być może łatwiej byłoby to zatuszować. To jednak zdarzyło się za granicą, we Frankfurcie, gdzie rząd Platformy nie miał wpływu, aby media mogły tę informację zatuszować.

 

Sprawa jest poważna też z tego względu, że Protasiewicz swoją osobistą aferką „przykrył” bardzo ważną aferę wokół ministra zdrowia, NFZ i wielkich pieniędzy. Partia rządząca posiada „talent” do przykrywania wpadek aferami i odwrotnie.

CZYTAJ WIĘCEJ: Trzęsienie ziemi w NFZ. Arłukowicz w lekkiej panice. „Odsuwa” szefa Funduszu po ujawnieniu skandalu na Śląsku. Czy sprawą zajmie się Sejm?

Mam jednak nadzieję, że sprawa Protasiewicza nie przykryje tej afery. Te nieprawidłowości, o których pan wspomniał są rzeczywiście poważne. Ale chciałbym zrobić takie zastrzeżenie, że wbrew pozorom sprawa Protasiewicza także jest sprawą poważną. Poza wymiarem w pewnym sensie humorystycznym, w tym wysłuchiwania tych dosyć niezbornych wyjaśnień plączącego się eurodeputowanego, to jednak jest to bardzo poważna rysa na obrazie Polski. To jednak jest ważny polityk z Polski, który pełni ważną funkcję w Parlamencie Europejskim – wiceprzewodniczącego PE i swoim zachowaniem źle świadczy o naszym kraju. W tym wymiarze to jest sprawa niezwykle poważna. Ta wpadka Protasiewicza będzie chyba PO sporo kosztować i nie pozwolimy, aby ta sprawa przykryła aferę wokół Ministerstwa Zdrowia. Poruszyliśmy już tę kwestię na komisji, gdzie będziemy to wyjaśniali. Widać przy tym bardzo wyraźnie jak bardzo zasadny był nasz niedawny wniosek o odwołanie Bartosza Arłukowicza z funkcji ministra. Jednak na tym poczuciu, że mieliśmy racji, nie poczniemy oczywiście i będziemy dążyć do wyjaśnienia sprawy.

 

Czy przykład Protasiewicza i innych ostatnich afer wokół rządowych pokazuje, że teflon wokół partii rządzącej pęka, czy wprost przeciwnie – wciąż ma mocną strukturę?

Chyba pęka. A to pęknięcie zauważamy już od pewnego czasu. Charakterystyczne jest zachowanie dziennikarzy i publicystów z mainstreamowych mediów, którzy nie są już więcej w stanie przymykać oczu na to co się dzieje wokół PO.

 

Ze względu na własną wiarygodność nie mogą dalej tego robić.

Ależ dokładnie tak! Jednak media komercyjne muszą kierować się też dbałością o własną oglądalność. Jeśli będą ryzykowały dotychczasową jednostronność i będą za wszelką cenę tłumaczyć zachowania polityków sprawujących władzę, no to coraz mniej widzów jest w stanie to oglądać. Więc widać wyraźnie, że teflon odpada i już tak na sucho Platformie nie uchodzą jej działania, tak jak to się działo przez całe poprzednie lata.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki