Przecież się nie pali - nie musi być wyprodukowany na jesień bieżącego roku, może powstać parę miesięcy później
- wypalił Jacek Bromski, oceniając fakt, że PISF nie przyznał dotacji na film "Smoleńsk" Antoniego Krauzego.
Reżyser, którego "Anatomia zła" została przez komisję oceniona lepiej (otrzymał 2,5 mln złotych dofinansowania) przekonuje w rozmowie z "Super Expressem", że PISF jest ciałem apolitycznym i z pewnością brał pod uwagę jedynie kryteria merytoryczne.
PISF powinien kierować się nie rentownością, lecz sensownością. Bo jeżeli chodzi o rentowność, to jest pewne, że film o Smoleńsku miałby bardzo dużą widownię
- ocenił Bromski, dodając, że "Smoleńsk" można więc traktować w ramach komedii romantycznych, które zbierają dużą widownię dzięki prywatnym sponsorom.
"Super Express" zapytał o tę samą sprawę Marcina Wolskiego.
Osoba Antoniego Krauzego jako reżysera wystarczająco uwiarygadnia ten projekt. Nie wyobrażam sobie, żeby Andrzej Wajda przedstawił projekt filmu, a ktoś w PISF zastanawiałby się, czy scenariusz jest dobry, czy zły. Poza tym zarzuty, które pan przytoczył, można postawić np. filmowi "Pokłosie" - to absolutnie czarno-biały świat
- ocenia pisarz.
Wolski odpiera również zarzuty PISF mówiące o "jednostronności filmu", tłumacząc, że w filmie "Jack Strong" nie ma przecież "racji" Wojciecha Jaruzelskiego, a film jest oceniany bardzo dobrze.
lw, "Super Express"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/186840-smolensk-bez-dotacji-pisf-bromski-przeciez-sie-nie-pali-film-moze-powstac-pozniej-wolski-nie-wyobrazam-sobie-zeby-wajda-przedstawil-projekt-nieprzyjety-przez-pisf