Od momentu, kiedy na Majdanie zaczęły pojawiać się setki - a potem tysiące - osób, do mediów powrócił także temat ukraińskiego nacjonalizmu. Powiewające na kijowskim placu, flagi banderowskie wiele osób powstrzymywały od otwartego poparcia demonstrantów na Majdanie. Czy jest szansa na rozwiązanie tej kwestii?
Rozliczenie przeszłości jest dla Ukrainy jedynym sensownym wyjściem. Stanowi ono sposób na odebranie Rosji narzędzia propagandowego, za pomocą którego Moskwa dorabia prozachodnim siłom na Ukrainie faszystowską gębę
– pisze Filip Memches na łamach "Rzeczpospolitej".
Publicysta słusznie stwierdza, że Ukraina nie jest w stanie uciec od polityki historycznej. Memches przypomina debatę, która odbyła się kilka dni temu na antenie Polsat News. Udział w niej wzięli: Robert Winnicki, lider Ruchu Narodowego i Piotr Tyma - prezes Związku Ukraińców w Polsce.
Właściwie obaj rozmówcy doszliby do porozumienia, gdyby nie jedna sprawa – Tyma nie chciał potępić ideologii ukraińskiego nacjonalizmu, w imię której UPA dokonywała ludobójczych aktów podczas drugiej wojny światowej. A Winnicki zgadzając się ze swoim adwersarzem, że w tamtych dramatycznych czasach zbrodnie popełniali zarówno Ukraińcy na Polakach, jak i Polacy na Ukraińcach, wyraźnie zaznaczył, że chodzi mu o ustosunkowanie się do stanowiącego uzasadnienie dla rzezi wołyńskiej programu ówczesnych ukraińskich środowisk nacjonalistycznych (po stronie polskiej analogicznych programów nie formułowano)
- opisuje dziennikarz.
Dlaczego Ukraińcy nie chcą odciąć się od politycznego dziedzictwa UPA?
Ukraiński faszyzm, którego emblematy pojawiły się także na Majdanie, stanowi po prostu temat zastępczy. Żadna licząca się siła polityczna na Ukrainie nie zamierza reanimować faszystowskich pomysłów. (...) Jeśli więc dziś ktoś nakazuje ukraińskim patriotom kajać się za zbrodnie UPA i przysięgać, że nie zamierzają posiłkować się koncepcjami politycznymi Stepana Bandery, to mogą oni odbierać to jako atak na samą ukraińskość
- tłumaczy publicysta, przekonując jednocześnie, że to jest jedyny sposóļ, aby odebrać Rosji narzędzie propagandowe
przy pomocy którego Moskwa dorabia prozachodnim siłom na Ukrainie faszystowską gębę.
Zdaniem Memchesa współczesny nacjonalizm, który dostrzegamy na Ukrainie, jest czymś w rodzaju politycznej mitologii i przypomina bardziej "rekonstrukcje historyczne niż uprawianie realnej polityki".
Jak tłumaczy ukraiński historyk Andrij Portnow, Ukraina jest krajem wielu pamięci:
żyją tu potomkowie bojowników UPA, żołnierzy Armii Czerwonej czy ofiar Wielkiego Głodu. (...) Politycy ukraińscy wiedzą, iż żerując na przeszłości i antagonizując wzajemnie spadkobierców różnych zbiorowych pamięci, mogą zbijać dla siebie kapitał, więc odwołują się do resentymentów.
Jakie jest optymalne rozwiązanie dla Ukrainy?
Scalenie podzielonej ukraińskiej pamięci powinno zatem oznaczać równoprawne traktowanie także tego, co w przeszłości miało negatywny charakter: z jednej strony drastycznego instalowania komunizmu, z drugiej zaś batalii o czyste etnicznie banderowskie państwo. Z pewnością takie symetryczne podejście do historii jest nie w smak kremlowskiej elicie. Ale zbliża Ukraińców z Polakami
- podsumowuje Filip Memches.
mc,rp.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/186785-rozliczenie-przeszlosci-jest-dla-ukrainy-jedynym-sensownym-wyjsciem-to-sposob-na-odebranie-rosji-narzedzia-propagandowego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.