Schetyna pełen współczucia dla Protasiewicza? "Ja się nie cieszę, bo to jest tak, że nie można się cieszyć z takich przypadków"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. RMF FM
Fot. RMF FM

Tak czasami się zdarza w życiu i w polityce. Każdy pisze swoją historię życia. Politykom zawsze wolno mniej i chyba o tym zapomniał Protasiewicz

- tak sprawę awantury z udziałem Jacka Protasiewicza komentuje Grzegorz Schetyna.

Nie chcę się angażować i analizować, bo tych wersji jest masa. Przychodzą nowi świadkowie i opisują to. Każda minuta, każda godzina opisywania tej historii kompromituje jej uczestników

- wskazuje z pewną satysfakcją Schetyna.

Poseł PO zaznacza, że z Protasiewiczem się nie kontaktował, a obecnie „on musi sobie sam z tym poradzić”.

Sam to zorganizował, więc on wie jak było i musi sobie z tym poradzić

- dodaje.

Schetyna dodaje, że nie widział wcześniej, by Protasiewicz miał skłonności do tracenia nerwów, ale „ludzie się zmieniają, to jest jednak kwestia presji, czasami dyspozycji dnia”.

Pytany, czy to może być skutek alkoholu Schetyna mówi:

Tak. Ale tak jak powiedziałem, to wiadomo w takich sytuacjach, że polityk rozpoznawalny, szczególnie nie może sobie pozwolić na takie ekscesy, nawet na zachowanie dwuznaczne.

Wskazuje, że picie alkoholu w samolocie nie jest „grzechem”.

Alkohol w samolocie, jeżeli jest serwowany... Kwestia tylko zachowania. To, co się zdarzyło we Frankfurcie, już na samym lotnisku, to było niepotrzebne...

- wyjaśnia.

Dodaje, że na pewno mamy do czynienia z kompromitacją.

To kompromitujące Polskę, polityków, samego Protasiewicza. Tak, jak powiedziałem, on musi tę sprawę zamknąć, on musi ją wyjaśnić, przeprosić i wyciągnąć wnioski

- wskazuje.

Pytany, czy Protasiewicz powinien obecnie zakończyć karierę polityczną przewodniczący komisji spraw zagranicznych odpowiedzialnością obarcza lidera partii.

O to (koniec kariery Protasiewicza – red.) już proszę pytać przewodniczącego partii, bo on się w tej sprawie wypowiadał i on mówił o opisie tej sytuacji. (…) Nic nie doradzam. Mi jest niezręcznie, bo rywalizowaliśmy z Protasiewiczem parę miesięcy temu

- wyjaśnia.

Dodaje, że w związku z rywalizacją sprzed miesięcy nie chce mówić zbyt dużo:

Każde zdanie, każde słowo naszej rozmowy będzie w ten sposób opisywane i analizowane, więc nie chcę tego mówić.

Dodaje, że awantura z udziałem europosła PO będzie ciężarem dla partii.

To będzie na pewno wykorzystywane w kampanii przez naszych oponentów politycznych. To jest oczywiste. Będą to wykorzystywać, polityka jest brutalna w takich reakcjach. Jeżeli ktoś daje pretekst, to nie może liczyć na litość. Ja sobie zdaję z tego sprawę. Trzeba będzie przesterować całą kampanię, jej rozmiar, ale też personalia

- podkreśla.

Pytany o komentarze mówiące, że problemy Protasiewicza są niczym prezent dla Schetyny, gość RMF FM zaznacza:

Ja się nie cieszę, bo to jest tak, że nie można się cieszyć z takich przypadków, bo to przede wszystkim bardzo mocno opisuje Platformę jako formację polityczną, w ogóle polską politykę. Szczególnie, że rzecz jest publiczna i jest głośna nie tylko w Polsce, ale również w Europie i poza Europą.

Chwile później raz jeszcze zarzeka się:

Ja uważam, że to jest po prostu kłopot i to nie tylko dla Protasiewicza, ale dla całej formacji, dla polskiej polityki, dla Polski. On jest osobą publiczną, wiceszefem Parlamentu Europejskiego, eurodeputowanym. To jest informacja, która jest obecna we wszystkich mediach, więc to po prostu jest kłopot, a nie przyczyna do radości.

Przyznaje, że problemem może być tu również sprawa traktowania Polaków przez niemieckich urzędników.

Rzeczywiście mieliśmy takie informacje, ja byłem w kontakcie z konsulem w Kolonii. Bywają takie rzeczy i to na poziomie konsularnym jest wyjaśniane, ale one nigdy nie przekraczają takiego rozmiaru spięcia personalnego, które po prostu ma miejsce na lotnisku i się kończy tam po kilkunastu minutach. Nic dalej się nie dzieje

- tłumaczy.

Pytany przez dziennikarza czy zwolniła się właśnie "jedynka" w wyborach we Wrocławiu, Schetyna unika odpowiedzi.

Poczekajmy na opinię przewodniczącego partii, premiera

- wskazuje i odcina się od rozważań, czy będzie startował zamiast Protasiewicza do PE.

wrp,RMF FM

 

 

 

 

 

 

--------------------------------------------------------------

--------------------------------------------------------------

Do nabycia wSklepiku.pl!

"W Radiu Wnet"

Płyta autorstwa Ryszarda Makowskiego.Polecamy!

Płyta

Tak czasami się zdarza w życiu i w polityce. Każdy pisze swoją historię życia. Politykom zawsze wolno mniej i chyba o tym zapomniał Protasiewicz

 

- tak sprawę awantury z udziałem Jacka Protasiewicza komentuje Grzegorz Schetyna.

 

Nie chcę się angażować i analizować, bo tych wersji jest masa. Przychodzą nowi świadkowie i opisują to. Każda minuta, każda godzina opisywania tej historii kompromituje jej uczestników

 

- wskazuje z pewną satysfakcją Schetyna.

 

Poseł PO zaznacza, że z Protasiewiczem się nie kontaktował, a obecnie „on musi sobie sam z tym poradzić”.

 

Sam to zorganizował, więc on wie jak było i musi sobie z tym poradzić

 

- dodaje.

 

Schetyna dodaje, że nie widział wcześniej, by Protasiewicz miał skłonności do tracenia nerwów, ale „ludzie się zmieniają, to jest jednak kwestia presji, czasami dyspozycji dnia”.

 

Pytany, czy to może być skutek alkoholu Schetyna mówi:

 

Tak. Ale tak jak powiedziałem, to wiadomo w takich sytuacjach, że polityk rozpoznawalny, szczególnie nie może sobie pozwolić na takie ekscesy, nawet na zachowanie dwuznaczne.

 

Wskazuje, że picie alkoholu w samolocie nie jest „grzechem”.

 

Alkohol w samolocie, jeżeli jest serwowany... Kwestia tylko zachowania. To, co się zdarzyło we Frankfurcie, już na samym lotnisku, to było niepotrzebne...

 

- wyjaśnia.

 

Dodaje, że na pewno mamy do czynienia z kompromitacją.

 

Kompromitujące Polskę, polityków, samego Protasiewicza. Tak, jak powiedziałem, on musi tę sprawę zamknąć, on musi ją wyjaśnić, przeprosić i wyciągnąć wnioski

 

- wskazuje.

 

Pytany, czy Protasiewicz powinien obecnie zakończyć karierę polityczną przewodniczący komisji spraw zagranicznych odpowiedzialnością obarcza lidera partii.

 

O to (koniec kariery Protasiewicza – red.) już proszę pytać przewodniczącego partii, bo on się w tej sprawie wypowiadał i on mówił o opisie tej sytuacji. (…) Nic nie doradzam. Mi jest niezręcznie, bo rywalizowaliśmy z Protasiewiczem parę miesięcy temu

 

- wyjaśnia.

 

Dodaje, że w związku z rywalizacją sprzed miesięcy nie chce mówić zbyt dużo:

 

Każde zdanie, każde słowo naszej rozmowy będzie w ten sposób opisywane i analizowane, więc nie chcę tego mówić.

 

Dodaje, że awantura z udziałem europosła PO będzie ciężarem dla partii.

 

To będzie na pewno wykorzystywane w kampanii przez naszych oponentów politycznych. To jest oczywiste. Będą to wykorzystywać, polityka jest brutalna w takich reakcjach. Jeżeli ktoś daje pretekst, to nie może liczyć na litość. Ja sobie zdaję z tego sprawę. Trzeba będzie przesterować całą kampanię, jej rozmiar, ale też personalia

 

- podkreśla.

 

Pytany o komentarze mówiące, że problemy Protasiewicza są niczym prezent dla Schetyny, gość RMF FM zaznacza:

 

Ja się nie cieszę, bo to jest tak, że nie można się cieszyć z takich przypadków, bo to przede wszystkim bardzo mocno opisuje Platformę jako formację polityczną, w ogóle polską politykę. Szczególnie, że rzecz jest publiczna i jest głośna nie tylko w Polsce, ale również w Europie i poza Europą.

 

Chwile później raz jeszcze zarzeka się:

 

Ja uważam, że to jest po prostu kłopot i to nie tylko dla Protasiewicza, ale dla całej formacji, dla polskiej polityki, dla Polski. On jest osobą publiczną, wiceszefem Parlamentu Europejskiego, eurodeputowanym. To jest informacja, która jest obecna we wszystkich mediach, więc to po prostu jest kłopot, a nie przyczyna do radości.

 

Przyznaje, że problemem może być tu również sprawa traktowania Polaków przez niemieckich urzędników.

 

Rzeczywiście mieliśmy takie informacje, ja byłem w kontakcie z konsulem w Kolonii. Bywają takie rzeczy i to na poziomie konsularnym jest wyjaśniane, ale one nigdy nie przekraczają takiego rozmiaru spięcia personalnego, które po prostu ma miejsce na lotnisku i się kończy tam po kilkunastu minutach. Nic dalej się nie dzieje

 

- tłumaczy.

 

Pytany przez dziennikarza czy zwolniła się właśnie "jedynka" w wyborach we Wrocławiu, Schetyna unika odpowiedzi.

 

Poczekajmy na opinię przewodniczącego partii, premiera

 

- wskazuje i odcina się od rozważań, czy będzie startował zamiast Protasiewicza do PE.

 

wrp,RMF FM

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych