Fałszywi policjanci zabrali podrabianą kokainę

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. sxc.hu
fot. sxc.hu

Handel hurtowymi ilościami narkotyków, napady, pobicia i porwania – to najpoważniejsze przestępstwa, o jakie stołeczna prokuratura apelacyjna oskarżyła 21 członków gangu „Szkatuły” – dowiedział się portal tvp.info. Co ciekawe, duża część podejrzanych to szalikowcy stołecznej Legii, którzy, według śledczych, rozprowadzali narkotyki w środowisku pseudokibiców.

Najnowszy akt oskarżenia, który trafił właśnie do sądu, koncentruje się przede wszystkim na handlu narkotykami przez osoby związane z gangiem „Szkatuły”. Po tym jak oskarżono całe kierownictwo gangu, począwszy od bossów, skończywszy na „kapitanach” przyszła kolej na hurtowników i półhurtowników. Oskarżenie ich było możliwe dzięki zeznaniom świadka koronnego Marka H. ps. Hanior, ale przede wszystkim za sprawą przerwania zmowy milczenia przez Roberta K. ps. Robski. Ten ostatni – w zamian za złagodzenie kary – opowiedział prokuratorom o swojej blisko 10-letniej działalności w grupie „Szkatuły”. 

Napady na dobry początek

„Robski” opowiedział, jak po wyjściu z więzienia w 2002 r., niejaki „Lońka” zaoferował jemu oraz dwóm jego kompanom: Marcinowi T. ps. Sokół i Mariuszowi K. ps. Kermit udział w przekręcie na Białorusinach z Brześcia. Cudzoziemcy chcieli kupić mercedesa. Takie właśnie auto miał „Lońka”, który pożyczył je ekipie „Kermita”. Ci zaś umówili się z Białorusinami na spotkanie, rzekomo oferując pojazd do sprzedaży. Cudzoziemcom spodobał się samochód i dogadali się ze sprzedawcami, że odbiorą samochód w podwarszawskich Markach. 

Na to spotkanie pojechała wymieniona wcześniej trójka wraz z dwoma kompanami. Według „Robskiego”, „Kermit” zabrał ze sobą pistolet. Na miejscu, zgodnie z wcześniejszym podziałem ról, Robert K. został w samochodzie, nie wyłączając silnika, natomiast reszta mężczyzn poszła „dobić targu” Białorusinami. Po kwadransie wrócili do mercedesa ze 130 tys. złotych zrabowanymi cudzoziemcom. Jeden z uczestników napadu mówił wówczas, że musieli użyć broni, aby zabrać te pieniądze. 

Kilka tygodni później ekipa w podobnym składzie napadła na pawilon z elektroniką na bazarze przy Hali Marymonckiej. Napastnicy zastraszyli obsługę sklepu toporkiem, po czym kazali pracownikom zapakować do toreb wszystkie telefony i komputery, które były w pawilonie. 

Polowanie na dilerów

Niedługo potem „Robski” miał zostać namówiony przez Arkadiusza K. ps. Chory do napadu na Piotra R. ps. Ogórek – obrotnego handlarza narkotyków, który prowadził swoje ciemne interesy, nie opłacając się żadnej grupie przestępczej. Z zeznań skruszonego wynika, że „Chory” zaproponował mu, by „Robski” zbliżył się do „Ogórka”, a następnie go wystawił. Tak też uczyniono. Robert K. wespół z niejakim „Tuśkiem” pojechali do mieszkania „Ogórka”. Spili go, po czym wpuścili do lokalu Arkadiusza K. i „Sokoła”. Cała banda biciem zmusiła dilera do zapłacenia im 15 tys. złotych. 

Nie był to jedyny przekręt związany z handlem narkotykami, jaki miała na sumieniu wspomniana grupa. W 2003 r. „Sokół” i „Robski” wraz z „Lońką” umówili się z rosyjskojęzycznym gangsterema sprzedanie mu 200 gramów kokainy za 10 tys. dolarów. Transakcję sfinalizowano, ale kupiec zamiast kokainy dostał proszek do pieczenia. Nie zdążył się jednak zorientować w przekręcie, ponieważ ledwo panowie się rozstali, do cudzoziemca podeszli trzej mężczyźni, przedstawiając się jako funkcjonariusze policji. „Policjanci” zatrzymali kupca i zabrali mu „kokainę”.

Jak to z porwaniami było

Ekipa „Kermita” i „Robskiego” zajęła się poważniejszymi przestępstwami. W 2004 r. „Lońka” nagrał im kolejną, intratną robotę. Tym razem mieli porwać dla okupu dilera narkotyków z okolic Warszawy, którego zdjęcie przekazał im „Lońka”. Kilku mężczyzn podjechało pod podany adres. Gdy „cel” wyszedł z bloku, napastnicy podbiegli do niego i podając się za funkcjonariuszy policji kazali mu położyć się na ziemię. Wówczas jeden z napastników przyłożył mu zdjęcie do twarzy i stwierdził, że to nie jest ten mężczyzna. Porywacze puścili pechowca. 

Jednak nie odpuścili. Kilka dni później dopadli właściwego mężczyznę. Przez kilka dni przetrzymywali go w domu jednorodzinnym w jednej z wsi pod Nowym Dworem Mazowieckim. Porwany został wypuszczony, gdy jego żona zapłaciła 250 tys. dolarów okupu. 

Do kolejnego porwania, w którym udział brał „Robski” doszło na przełomie 2004 i 2005 r. I znowu wystawiającym był – według skruszonego – „Lońka”. Tym razem ofiarą bandytów padła nastolatka z Raszyna. Gdy dziewczyna szła ulicą do szkoły sprawcy wciągnęli ją do samochodu i zawieźli do wcześniej przygotowanego domku letniskowego. Gdy porywacze zorientowali się, że na miejsce przekazania okupu przyjechał ojciec dziewczyny eskortowany przez policję, wówczas zdecydowali się uwolnić nastolatkę, tracąc szanse na zarobek. 

Od mechaników po trenera MMA

Większość oskarżonych ma wykształcenie średnie. Dominują mechanicy samochodowi. Jeden z oskarżonych dilerów pracował przed zatrzymaniem jako rozwoziciel pizzy. Inny żył z prac dorywczych. Prawdziwym rodzynkiem w tej zbieraninie ludzkich sylwetek jest Łukasz J. Ten 33-letni mężczyzna pracował jako trener sztuk walki – MMA – na terenie Wielkiej Brytanii. 

Mężczyzna przyznał się do zarzucanych mu czynów. Opowiedział, że w czasie pobytu w więzieniu w Iławie poznał mężczyznę przedstawiającego się jako Tomek. W 2008 r. obaj spotkali się przypadkowo w stolicy. Prawdopodobnie owym „Tomkiem” był Robert K. J. kupował od niego marihuanę i amfetaminę. Jednak po jakimś czasie zaczął mieć problemy z handlem i zdecydował się wyjechać wraz z rodziną za granicę. Jak mówi, chciał zerwać z przestępczym życiem i zaczął trenować zawodników MMA. 

Oskarżonym grozi nawet do 15 lat więzienia.

tvp.info

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych