Ponoć każda rewolucja, każde powstanie ma swego barda i poetę. Mieli powstańcy listopadowi, a potem styczniowi Adama Mickiewicza, mieli powstańcy warszawscy Krzysztofa Baczyńskiego, mieliśmy w czasach Solidarności Jacka Kaczmarskiego.
Mają swojego Tyrteja także Ukraińcy na Majdanie. Literackim patronem ukraińskiego zrywu został poeta i malarz Taras Szewczenko, Jego portret wisi na honorowym miejscu na majdańskiej scenie. Rola Szewczenki w kulturze ukraińskiej często porównywana jest do tej, którą u nas odegrał Adam Mickiewicz. I trudno się dziwić. Pobrzmiewają w niej te same akcenty, to samo pragnienie wolności, taka sama fascynacja kulturą ludową, takie same iskierki panslawizmu, taka sama romantyczna wrażliwość na rodzimą przyrodę...
Zresztą Szewczenko miał okazję zapoznać się z utworami Mickiewicza. Przynajmniej niektórymi.
Jego życie układało się jeszcze bardziej dramatycznie niż los naszego wieszcza. Szewczenko urodził się 8 marca 1814 r w wsi Mory na Kijowszyźnie - w rodzinie pańszczyźnianych chłopów. Jego wieś należała do zrusyfikowanego Niemca Wasilija Engelhardta. Szewczenko wcześnie stracił rodziców - najpierw matkę, potem ojca. Od dzieciństwa chciał malować i zdradzał ku temu widoczne zdolności. Ale pańszczyźnianemu chłopu niełatwo zostać malarzem. Nim trafił na pierwsze lekcje rysunku był pastuchem, kucharzem służącym we dworze. O tym, że w końcu pozwolono mu uczęszczać do szkoły malarskiej zadecydował kaprys pana, który zapragnął mieć własnego, nadwornego malarza. Wysłał więc chłopca na naukę do Wilna. Potem Taras kontynuował naukę w Petersburgu. To tam zwrócił uwagę innego Ukraińca, absolwenta Akademii Sztuk Pięknych, który przedstawił go swoim przyjaciołom. Dzięki ich pomocy został uczniem Akademii Sztuk Pięknych. Aby jednak mógł do niej wstąpić - musiał uwolnić się od poddaństwa.
Stało się to możliwe dzięki zorganizowaniu aukcji, na której znakomity rosyjski malarz Karol Briułłow wystawił namalowany przez siebie portret. Za zdobyte pieniądze wykupiono Szewczenkę. Miał wtedy 24 lata.
Studiując malarstwo równocześnie kształcił się w zakresie literatury. A także nauk przyrodniczych i fizyki. Wiersze zaczął pisać znacznie wcześniej. Tworzył je w języku ukraińskim. Ale to w Petersburgu wydał swój pierwszy tomik "Kobziarz" napisany w całości po ukraińsku. Znalazły w nim odzwierciedlenie zasłyszane wcześniej pieśni wędrownych ślepców, kobziarzy, bandurzystów i lirników, którzy za kromkę chleba śpiewali po wsiach pieśni o przeszłości Ukrainy, o walkach z Tatarami i Polakami, o Sahajdacznym, Chmielnickim i innych ukraińskich bohaterach.
Po studiach został współpracownikiem Akademii Archeograficznej której zadaniem było badanie przeszłości Ukrainy. Na jej zlecenie odbył podróż po Wołyniu, Podolu, Kijowszczyźnie i Połtawszczyźnie w celu sporządzenia rysunków pamiątek historycznych. Wrażenia z tej podróży również znalazły odbicie w jego ówczesnej bogatej i różnorodnej twórczości poetyckiej. W kwietniu 1846 wstąpił do Bractwa Cyrylo-Metodyjskiego, stowarzyszenia, które głosiło hasła przebudowy społeczeństwa na zasadach nauki chrześcijańskiej oraz zjednoczenia wszystkich Słowian w jednym, demokratycznym, federacyjnym państwie. Część działaczy Bractwa opowiadała się za państwem związanym nierozerwalnie z Rosją, część (ta z Szewczenką) za samodzielnym państwem demokratycznym. Czyż to nie symptomatyczne dla dzisiejszej sytuacji Ukrainy?
Bractwo przetrwało tylko 14 miesięcy. Po jego rozgromieniu poeta i malarz został aresztowany i skazany na wcielenie do karnego korpusu orenburskiego jako szeregowiec, z zastosowaniem najściślejszego nadzoru i zakazem pisania i rysowania.
Podczas tego zesłania na przemian łagodzono mu i zaostrzano rygory.
W lżejszym okresie przymusowej służby Szewczenko został przydzielony do ekspedycji, która pod dowództwem znanego rosyjskiego geografa kapitana Butakowa badała wybrzeża Morza Aralskiego. Zadaniem poety było sporządzenie rysunków tego wybrzeża. Spędził tam półtora roku. Po zakończeniu misji wrócił do Orenburga dla wykończenia albumu z rysunkami i akwarelami. Do pomocy przydzielono mu utalentowanego malarza, Polaka Bronisława Zaleskiego, członka kół rewolucyjnych. Razem z Zaleskim poznał i innych polskich zesłańców.
Aż 7 lat Szewczenko spędził w twierdzy Nowopietrowskiej nad Morzem Kaspijskim, gdzie musiał uczestniczyć w surowych musztrach i był poddawany nieustannym kontrolom, czy aby nie ukrywa po kieszeniach papieru i ołówka. Miał bowiem kategoryczny zakaz twórczości.
Wolność odzyskał w lipcu 1957 roku. Na zesłaniu spędził więc 10 lat. Na wolności dane mu było pożyć niecałe 4 ( w trakcie których znowu zresztą znów go aresztowano za rzekome podburzanie ludu) . Zmarł 10 marca 1861 roku, ,
W swoim 47 letnim życiu 24 lata spędził w poddaństwie 10 lat na zesłaniu, 3,5 roku pod nadzorem policji, 9 lat na wolności.
Pochowano go na cmentarzu Smoleńskim w Petersburgu, ale w maju 1861 jego ciało przewieziono, zgodnie z życzeniem artysty, pod Kaniów na wzgórze, skąd rozlega się widok na Dniepr i pola Ukrainy.
Tak pisał bowiem w wierszu "Testament":
Kiedy umrę to na wzgórzu
Wznieście mi mogiłę,
Pośród stepu szerokiego
Ukrainy miłej.
Aby łany rozłożyste
I brzeg Dniepru stromy
Można było widzieć, słyszeć
Jego grzmiące gromy.
Gdzie uniesie z Ukrainy
Do sinego morza
Wrażą krew... dopiero wtedy
I łany, i wzgórza .
Wszystko rzucę i ulecę
Do samego Boga,
Aby modlić się... aż dotąd
Ja nie uznam Boga.
Pochowajcie mnie i wstańcie,
I kajdany rwijcie,
I posoką, wrażą juchą,
Wolność swą obmyjcie.
Mnie zaś w wielkiej już rodzinie,
W kraju wolnym, nowym,
Pamiętajcie wspomnieć czasem
Dobrym, cichym słowem.
I Majdan dziś Szewczenkę wspomina. I to całkiem głośno. Prawdopodobnie - przypadająca niebawem rocznica jego urodzin i śmierci - zostanie uhonorowana szczególnie.
Szewczenko bywa oskarżany o antypolonizm. M.in za sprawą wiersza "Do Polaków":
Kiedyśmy byli Kozakami,
Zanim nasz cichy, zgodny świat
Wzburzyła unja, każdy rad
Bratersko jednał się z Lachami,
Wolnymi pyszniąc się stepami;
W kwitnących sadach całe dni
Wesołych dziewcząt rój ochoczy,
Matki pieściły swoje oczy
Wolnością synów... Lata szły,
Rośli synowie, weselili
Żałosną starość ich i zgon...
Aż w imię Boże z obcych stron
Przybyli księża, podpalili
Nasz cichy kraj, zaleli w krąg
Jeziorem łez i krwią, i potem,
Niosąc męczeńską śmierć sierotom
W imieniu Chrystusowych rąk!
Już głowy chylą się kozacze,
Jako zdeptany w stepie kwiat;
A Ukraina jęczy, płacze,
Na rusztowaniu stoi kat,
Spadają głowy; tryumfuje
Zwycięski ksiądz i głosem złym
Woła: Te Deum! Alleluja!
O tak to, Lachu, druhu-bracie,
Zachłanni księża i magnaci
Rzucili waśń pomiędzy nas,
I przeto minął zgody czas.
Więc podaj rękę kozakowi
I czyste serce swoje daj!
A wspólnie w imię Chrystusowe
Wskrzesimy znowu cichy raj.
Ale w tych strofach obok oskarżeń (wszak nie bezpodstawnych) dźwięczy też przecież typowo romantyczna nuta braterstwa narodów uciśnionych i duch pojednania, bliźniaczy z Mickiewiczowskim przesłaniem ze słynnego wiersza "Do przyjaciół Moskali".
Zresztą z Polakami Szewczenko spotykał się przez całe życie. Jeszcze w dzieciństwie - w majątku Engelhardta Kiryłówce poznawał polskich rządców, ekonomów, leśniczych. Jeden z nich uczył go nawet języka polskiego. Gdy w 1829 roku Taras wraz ze swym panem pojechał do Wilna spotkał Polkę — szwaczkę - Jadwigę Gusikowską, która przynosiła mu utwory Mickiewicza i odezwy polskich powstańców do Rosjan.
W Petersburgu przyjaźnił się z polskimi studentami w Akademii Sztuk Pięknych. Mieszkał nawet z Polakiem Leonardem Demskim. Zapoznawał się z polskimi pismami, poznał się do polskich literatów. Spotykał się z Zygmuntem Sierakowskim, jednym z przywódców w powstaniu styczniowym, korespondował z malarzem Bronisławem Zaleskim.
Gdy Szewczenko umierał, u jego trumny nie zabrakło Polaków. Żegnał go student uniwersytetu Władysław Choroszewski słowami:
Niech też i polskie słowa, krótkie, ale serdeczne, zabrzmią przy Twojej trumnie. Kochałeś swój kraj ojczysty, swój Dniepr siwy, swój naród siermiężny. Niech teraz wszelkie umilkną wyrzuty, niech tylko serdecznie brzmi słowo: Cześć Tobie.
Szkoda, że poezja Tarasa Szewczenki jest zupełnie nieobecna w szkolnych podręcznikach literatury. Ba, nie przypominam sobie, by wspominano o niej szerzej na wydziale filologii polskiej. Może dzięki Majdanowi - postać poety stanie szerzej znana również w Polsce.Z pewnością na to zasługuje. Wszak losy naszych narodów, tak jak i naszych poetów są ze sobą nierozerwalnie splecione - od wieków i na wieki.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/186659-taras-szewczenko-wieszcz-majdanu-niezwykla-historia-ukrainskiego-romantyka