Mądrość Majdanu. W przelewaniu krwi za słuszną sprawę - my Polacy, też bywaliśmy niezrównani. Gdy cichły strzały - dawaliśmy się ogrywać jak dzieci...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Choć na Ukrainie dzieje się tak wiele, że każde napisane zdanie może stracić aktualność, zanim autor zdąży postawić na jego końcu kropkę, to jednak zaryzykuję kilka prostych zdań. Bo nie mogę oprzeć się wrażeniu, że choć do finału walki, którą podjęli Ukraińcy wciąż jeszcze daleko, to jednak już dziś, można zaryzykować twierdzenie, że okazali się od nas, Polaków o wiele mądrzejsi.

W teorii literatury istnieje coś takiego jak bohater zbiorowy. Jest nim np. szlachta przedstawiona przez Adama Mickiewicza w "Panu Tadeuszu". Bo właśnie ona – nie Tadeusz, nie Hrabia, Sędzia ani nawet ks. Robak – jest głównym tematem naszego narodowego eposu. Takim samym bohaterem zbiorowym na Ukrainie jest dziś Majdan. Nie Witalij Kliczko, nie Arsenij Jaceniuk nie Oleh Tiahnybok, ani tym bardziej Julia Tymoszenko. Historię tworzą tam drugoplanowi albo wręcz anonimowi bohaterowie. I to oni okazują madrość większą niż zawodowi politycy. To oni nadają ton wydarzeniom, to oni dokonują wyborów. Jak dotąd słusznych.

I tej zbiorowej mądrości trochę im dziś zazdroszczę. Ale przede wszystkim odczuwam podziw, że nie powtórzyli ani naszych polskich, postsolidarnościowych, ani swoich własnych błędów,  z czasu pomarańczowej rewolucji. Doprawdy jest za co szanować Ukraińców.

Nie tylko za to, że przetrwali na Majdanie mimo, zimy, morzu, zastraszania, represji i braku wyraźnych sukcesów. Nie tylko za to, że nie cofnęli się, gdy władza stanęła z nimi do ostatecznej rozgrywki. Że nie poszli w rozsypkę, gdy padły strzały a na bruk padli pierwsi zabici. Trudno znaleźć słowa, by uhonorować bohaterstwo, determinację i ofiarność bojowników z Majdanu w starciu z Berkutem.

Ale w przelewaniu krwi za słuszną sprawę - my Polacy, też bywaliśmy niezrównani. I to nie raz. Niestety zdecydowanie gorzej nam szło, gdy cichły wystrzały, gdy chowaliśmy szable, a nasi przywódcy siadali do rokowań i traktatów. Wtedy dawaliśmy się ogrywać jak dzieci. Czy to po bitwie pod Grunwaldem, czy po Wiktorii Wiedeńskiej., czy po Okrągłym Stole i wyborach czerwcowych.

Dlatego tym bardziej podziwiam Ukraińców za to, że nie paktowali z dyktatorem dłużej niż było to niezbędne, by powstrzymać rozlew krwi. Że nie czekali 10-ciu lat, by podjąć decyzję o konieczności postawienia przed sądem sprawców masakry. Za to, że nie organizowali okrągłego stołu z dowódcami Berkutu, nie ogłaszali amnestii,  nie mówili o grubej kresce. Podziwiam ich za odwagę, z którą potrafili powiedzieć liderom opozycyjnych partii politycznych - "nie". Nie chcemy takiego układu. Nie po to ginęli nasi bracia i przyjaciele, by główny sprawca rzezi i pachołek Putina jeszcze przez rok nazywał się naszym prezydentem.

Szanuję ich też za to, że nie rzucili się ślepo w objęcia Julii Tymoszenko, która była wprawdzie więźniem politycznym Janukowycza, ale przecież sam fakt pobytu w więzieniu nie przekreślił jej dwuznacznej roli po pomarańczowej rewolucji. Że o tym pamiętali. Że potrafili cieszyć się z jej uwolnienia ale też zachować dystans do niej jako do polityka.

Wygląda też na to, że przywódcy Majdanu mimo licznych propozycji nie pchają się na oślep do stanowisk w nowym rządzie. Nie perspektywa odcinania kuponów od niekłamanych przecież zasług ich kusi. Chcą pilnować zmian. Nie zwijają namiotów, nie rozbierają sceny, bo wiedzą jak łatwo przegrać przy stole to, co wygrało się na polu bitwy.

Uznanie budzi też fakt, że po zwycięstwie, na fali odwetu, nie zniszczyli siedzib odsuniętych oligarchów. Obejrzeli je, sfotografowali i przekazali państwu. Nie splądrowali gmachów rządowych. Sprawnie zorganizowali straż obywatelską i zachowali porządek w przejętych miastach. To dobra wróżba na przyszłość. Nie wiem, czy historia zna drugą taką rewolucję. Bo przecież wydarzenia na Ukrainie są rewolucją. Ale tą w najlepszym tego słowa znaczeniu.

My i oni zapłaciliśmy krwią za odzyskanie wolności. Przy czym krew ofiar polskiego grudnia, krew wielu ofiar stanu wojennego wciąż nie doczekała się zadośćuczynienia. Co roku odczytujemy ich nazwiska pod domem generała, który cieszy się wciąż prezydenckimi przywilejami i uznaniem znacznej części narodu. Wszystko wskazuje na to, że ofiary Majdanu nie będą musiały czekać na sprawiedliwość tak długo.

Trudno przewidzieć co dalej stanie się na Ukrainie. Czy determinacja ludzi na Majdanie wystarczy, by stawić czoła kolejnym wyzwaniom. Zwłaszcza tym ekonomicznym. Nikt też, nawet sam Majdan nie wierzy w to, że zbiorowa mądrość tego zgromadzenia będzie mogła o polityce kraju decydować wiecznie. Ale to co się wydarzyło w Kijowie do tej pory zasługuje na najwyższe wyrazy uznania.

Oba nasze narody były zdolne do bezprzykładnego bohaterstwa, gdy idzie o walkę o wolność. Wiele wskazuje jednak na to, że gdy idzie o przekuwanie owoców zwycięstwa na porewolucyjną rzeczywistość -to my, Polacy - powinniśmy wziąć na Majdanie intensywne korepetycje.

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych