Liderzy Solidarnej Polski liczą się z porażką w Eurowyborach. W razie czego mają plan "B"

Jeśli partii Zbigniewa Ziobry nie uda się obronić klubu parlamentarnego, znajdzie się na równi pochyłej - prognozuje Paweł Majewski na łamach "Rzeczpospolitej".

Jak opisuje autor sytuacja w klubie Solidarnej Polski jest nerwowa. Choćby dlatego, że aby przetrwać musi mieć co najmniej 15 członków. A liczba członków stopniała ostatnio do 16. Klub opuścił bowiem poseł Piotr Szeliga. W dodatku, poseł Marzena Wróbel nie kryje, że jest na liderów obrażona.

Nie utrzymujemy relacji, odkąd zostałam ukarana za głosowanie dotyczące wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska

– przyznaje w rozmowie z dziennikiem. Jak przypomina Rz posłanka nie poparła wniosku, gdyż był on związany z lansowaną przez Prawo i Sprawiedliwość ideą powołania rządu technicznego Piotra Glińskiego. Teraz Marzena Wróbel spotyka się ponoć z władzami klubu parlamentarnego tylko w sprawach edukacji, którą zajmuje się w Sejmie i odrzuca wszystkie próby zażegnania konfliktu. Jak twierdzi dziennik posłanka przygotowuje się do wyborów samorządowych w Radomiu.

Politycy PiS uważają, że do wyborów klub SP nie będzie istniał. Liderzy SP są świadomi zagrożenia. I tak Jacek Kurski w rozmowie z „Rz" Kurski, pytany o przebieg kampanii wyborczej zawczasu stwierdził:

– Spodziewamy się podobnych akcji oczerniania jak podczas wyborów na Podkarpaciu. Z próbą demontażu naszego klubu włącznie.

Jak pisze "Rz" nastrój w SP dobrze oddaje sytuacja z ostatniego posiedzenia Sejmu, kiedy to jeden z polityków SP usiłował dowiedzieć się od Stanisława Kalemby, czy w wewnętrznych badaniach PSL partia Ziobry przypadkiem nie przekracza progu.

– Szczerze mówiąc, to nie wiem. Nie interesowałem się tym

– odpowiada Kalemba.

Jak pisze "Rzeczpospolita" licząc się z porażką w Eurowyborach każdy polityk SP ma opracowany plan B, który obejmuje start w wyborach samorządowych.

Patryk Jaki chce być ponoć prezydentem Opola, Arkadiusz Mularczyk Nowego Sącza, a Beata Kempa w przypadku niepowodzenia zawsze może wykorzystać popularność w rodzinnym Sycowie.

O samorządowych ambicjach Jacka Kurskiego i Zbigniewa Ziobry na razie jednak nie słychać.

ansa/ Rzczpospolita