Przybyła na Majdan, zobaczyła tłum, ale nie zwyciężyła. Julia Tymoszenko najwyraźniej przestała być ikoną opozycji. Straciła charyzmę czy też Ukraińcy spojrzeli na nią realistycznie?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/EPA
PAP/EPA

Uprzejme, ale skąpe oklaski po przemówieniu. I równie uprzejma prośba od liderów Majdanu, by jednak nie kandydowała na prezydenta, bo ciążą na niej sprawy korupcyjne.

Powrót Julii Tymoszenko do ukraińskiej polityki nie ma nic z triumfalnego come — backu, o którym zapewne marzyła w więziennej celi.

Historia zatacza koło: Ukraińcy widzieli kiedyś w Julii Tymoszenko jednego z wielu oligarchów, którzy w przestępczy sposób zdobyli fortunę. Potem ujrzeli w niej swoją Joannę d'Arc, prowadzącą ich ku wolności. A teraz znów przypomnieli sobie, że tak naprawdę Tymoszenko jest oligarchą i dodatku swą drapieżną walką o władzę z Wiktorem Juszczenką zaprzepaściła Pomarańczową Rewolucję.

Bardzo długo zachwyceni Ukraińcy wybaczali Julii Tymoszenko wszystko.

Uchodziło jej na sucho, to czego nie mógłby zrobić żaden inny polityk.

Pamiętam taką sytuację. Julia spóźniała się, na rynku w Drohobyczu godzinami cierpliwie czekał tłum, przytupując na mrozie. W końcu przyjechały limuzyny, z jednej wysiadła Julia w futrze do kostek za kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Ludzie na jej widok wpadli w zachwyt, zachowywali się, jakby Matka Boska zeszła do nich z nieba

— opowiadał mi jeden z jej współpracowników.

Gdyby wziąć po lupę majątek Tymoszenko, mogłoby się okazać, że może ona schować do kieszeni wielu ludzi Janukowycza.

A zdjęcia z jej rezydencji byłyby chyba równie bulwersujące i pełne bizantyjskiego przepychu, jak z domu generalnego prokuratora Ukrainy. Choć zapewne Julia Tymoszenko ma lepszy gust.

Miałam okazję rozmawiać z nią kilka lat temu. To było fascynujące spotkanie, poglądowa lekcja, jak potrafi manipulować ludźmi.

Ma niezwykły talent aktorski — właściwie niemal mogłabym uwierzyć, gdy patrząc mi w oczy tłumaczyła, że pogłoski o jej majątku są nieprawdziwie. Prawie nie ma już pieniędzy i żyje bardzo skromnie, podobnie jak jej otoczenie.

Wychodząc z jej gabinetu, zatrzymałam się na chwilę w sekretariacie. Jeden z współpracowników Julii rozmawiał z sekretarką. Poskarżył się, że ukradziono mu BMW, pięćsetkę.

O, to już go nie odzyskasz. Mnie też BMW ukradli, przepadło

— powiedziała obojętnie sekretarka, jedząc kiełbasę z papierka.

Tylko jedna kwestia, którą usłyszałam od Tymoszenki, zabrzmiała prawdziwie.

Jak się ma osobowość lidera, to zawsze się chce wygrywać. W biznesie, w polityce. A ja jestem liderem.

Już niedługo Julia Tymoszenko wstanie z inwalidzkiego wózka. Raczej nie pojedzie na żadną kurację do Niemiec. Oczywiście, jeśli dojdzie do wniosku, że jednak może wygrać.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych