Islam może być naszym sojusznikiem w walce z agresywną laicyzacją. "Bierzmy przykład z ich żarliwej obrony swojej wiary"

 sxc.hu
sxc.hu

Pisaliśmy kilka dni temu, że prywatne w większości szkoły katolickie we Francji przyjmują coraz więcej muzułmańskich dzieci. W jednym z gimnazjów w Nicei…98 procent uczniów do muzułmanie.

CZYTAJ WIĘCEJ: Francuscy muzułmanie wysyłają swoje dzieci do katolickich szkół! „Tam nie wyśmiewa się wiary i rodziny i nie wciska się ideologii gender”


„Le Figaro” donosi, że wyznawcy islamu decydują się na posyłanie swoich dzieci do katolickich szkół z kilku jasno określonych powodów. Chcą by istniała harmonia między środowiskiem szkolnym a środowiskiem rodzinnym. Ich zdaniem w szkołach katolickich uczy się dzieci szacunku dla autorytetów, nauczycieli i rodziców. Muzułmańscy rodzice chcą też by ich dzieci nabrały dobrych manier oraz nabrały etycznych wartości. Uważają oni również, że poziom nauczania w publicznych szkołach jest zbyt niski. W tym przypadku wchodzi też kwestia ideologii gender, która za sprawą francuskiego ministerstwa edukacji, weszła do państwowych placówek. „Wybrałem dla swoich synów szkołę katolicką, bo tam nie wyśmiewa się wiary. Uczy się dzieci wartości, takich jak szacunek i solidarność. Moi synowie uczą się także, że istnieją ludzie wierzący, którzy odnieśli sukces w życiu”– mówi w rozmowie z „Le Figaro” muzułmanin z Nicei. Inni wskazywali wprost na szkodliwość gender oraz seksualizacji dzieci na lekcjach wychowania seksualnego.

Kilka lat temu przy okazji protestów w kwestii budowania w Polsce meczetu postawiłem tezę, że powinniśmy być ostrożni w prostackim ocenianiu islamu i jednocześnie musimy szukać dialogu tylko z otwartymi przedstawicielami tej religii. Sami muzułmanie przyznają, że islam potrzebuje reformy i swojego aggiornamento. Prof. Selim Chazbjewicz, powiedział mi w wywiadzie dla kwartalnika Fronda w 2009 roku, że islam przeżywa w tej chwili regres w stosunku do cywilizacji Europy. „Ten regres trwa od bitwy pod Wiedniem i nie bójmy się tego powiedzieć- cywilizacja islamu jest na niższym poziomie rozwoju niż cywilizacja zachodnia. To oczywiście nie znaczy, że muzułmanie nie mogą przejąć części dobrodziejstw cywilizacji europejskiej, która w jakiejś części jest wspólna. Wraz z tym regresem cywilizacyjnym łączy się bieda i nędza. Ci ludzie przybywają do Europy i przyjmują europejski styl życia, który z jednej strony im imponuje. Niewątpliwie europejskie bogactwo rodzi również zazdrość a drugiej strony w zamachach terrorystycznych biorą ludzie wykształceni już w Europie”- mówił były immam z Gdańska. Nie można więc zamykać oczu na niebezpieczeństwo związane z islamizacją coraz większej liczby europejskich krajów. Nie można przemilczać też problemu radykalizacji wyznawców Allacha i otwarcia się zbyt wielkiej liczny muzułmanów na terroryzm. W końcu warto zrewidować politykę multikulti, która stała się parodią swojego założenia. Należy też zdecydowanie bronić wyznawców Chrystusa w na Bliskim Wchodzie czy Afryce, którzy są masowo i brutalnie prześladowani przez muzułmanów. To wszystko nie zmienia jednak faktu, że żyjemy na kontynencie coraz wyraźniej wypłukanym z jakichkolwiek wyższych wartości. Zwycięstwo rewolucjonistów pokolenie 68 z każdym rokiem pokazuje swoje nowe oblicze. I chyba nie trzeba być „katolickim fundamentalistą” by zauważyć, że barbarzyństwo agresywnych laicystów zamienia Europę w Rzym przed jego upadkiem. Gdzie mamy szukać sojuszników w walce z szaleństwem neojakobinów?

Nie jest też tajemnicą, że dziś w Europie ostatnią monoteistyczną religią, która nie jest w haniebny sposób atakowana jest właśnie islam. Brak ośmieszania ich religii czy szydzenia Allacha, przy jednoczesnym „wkładaniu krzyża do moczu” przez elity europejskie, wynika z siły muzułmanów i ich głębokiej religijności, której chrześcijanom po prostu brakuje. Nie oburzajmy się więc na (jeszcze) inne traktowanie przez politpoprawnych kapłanów muzułmanów, a bierzmy przykład z ich żarliwej obrony swojej wiary. Oczywiście próba rugowania islamu z przestrzeni publicznej również się tli. Jakiś czas temu postawiłem na tym portalu tezę, że chrześcijanie powinni zdecydowanie sprzeciwić się próbom walki lewicy z islamem na ulicach europejskich miast z powodów czysto pragmatycznych. Niestety zdroworozsądkowa krytyka radykalizmu islamskiego wśród konserwatystów zamienia się często w jakąś formę islamofobii, która zasłania realną ocenę tego co dzieję się w Europie. A ta objawia się w odmowie mieszkańcom europejskich miast podstawowego prawa człowieka jakim jest prawo do swobodnego manifestowania wiary. Jeżeli godzimy się na to by radykalni laicyści narzucali swoje poglądy muzułmanom, to musimy być gotowi na to, że w następnej kolejności rozszerzą swoje działania na inne grupy religijne. Dziś robią to „tylko” w przypadku krzyży w miejscach publicznych, czy poprzez narzucanie sprzecznego z chrześcijaństwem prawa. Dotyczy to szczególnie walki z minaretami, które wydają „zbyt głośny dźwięk” dla uszu ateistów. Jednak zgoda na ich usunięcie doprowadzi do prób usuwania równie głośnych dzwonów kościelnych.

Sytuacja we francuskich szkołach jest szalenie znamienna i powinniśmy się nad nią pochylić. Skoro dalecy od antychrześcijańskiego radykalizmu muzułmanie szukają w mekce laicyzmu, libertynizmu i „rozdziału państwa od kościoła” sojuszu z wyznawcami Chrystusa, to tej ręki nie możemy odrzucać. W jutrzejszym numerze wSieci polecam film „Rozstanie” Asghara Farhadiego. Znakomity irański reżyser po zdobyciu Oscara za „Przeszłość” przeniósł się nad Sekwanę i zrealizował w duchu Krzysztofa Kieślowskiego przenikliwy film o rozpadzie rodziny i płyciznach laicyzmu. Irański reżyser, który subtelnie podbija swoje filmy islamską moralnością ostro pokazał, że za każdy grzech w końcu musi nastąpić kara i potrzeba odkupienia win. Coraz częściej to twórcy kina z Bliskiego Wchodu, Afryki czy Ameryki Południowej przypominają nam o podstawowych wartościach.

Odnoszę wrażenie, że Farhadi nie przez przypadek przeniósł się ze swoim kinem właśnie do Francji. Obcując z oświeconymi i ekumenicznie nastawionymi muzułmanami nie mam najmniejszych wątpliwości, że to oni mogą nam pomóc zachować podstawowe wartości w świecie szykującym się na upadek. Brak współpracy chrześcijan z tymi, którzy przecież czczą też Jezusa jako proroka wzmacnia nie tylko agresywnych laicytów, ale również radykalny islam. A takiej mieszanki określającej tożsamość Europy z pewnością nikt z nas nie chce.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.