Wczoraj wieczorem porozumienie zawarte pomiędzy prezydentem Janukowiczem a opozycją parlamentarną w obecności ministrów sprawa zagranicznych Niemiec, Francji i Polski, zarówno prezydent Komorowski jak i minister spraw zagranicznych naszego kraju Radosław Sikorski, nazwali sukcesem.
Żeby było jasne, aktywną obecność polskiego ministra spraw zagranicznych w ostatnich kilkudziesięciu godzinach w Kijowie kiedy kształtowała się zawartość porozumienia pomiędzy rządzącymi, a opozycją na Ukrainie, uważam za ważną i to z ukraińskiego, polskiego i unijnego punktu widzenia.
Uważam również, że porozumienie zostało zawarte, także dlatego, że mogli je w swoisty sposób „gwarantować” dwaj ministrowie spraw zagranicznych krajów „starej” Unii (Niemiec, Francji) i największego kraju tej „nowej”(Polska).
Zastanawiające jednak były słowa ministra Sikorskiego wypowiedziane podniesionym głosem do przedstawicieli opozycji podczas jakiejś przerwy w negocjacjach, że „jeśli nie podpiszecie tego porozumienia, będziecie mieli stan wojenny, wojsko. Wszyscy będziecie martwi”.
Jeżeli był to blef naszego ministra, który chciał wymusić na opozycji podpisanie tego porozumienia i przy okazji odnieść także swój osobisty sukces, to musiał być szokujący dla przywódców ukraińskiej opozycji, wszak wypowiedziany został przez przedstawiciela demokratycznego świata.
Jeżeli to jednak nie był blef, to dobrze byłoby aby w najbliższym czasie minister Sikorski wyjaśnił nam wszystkim na jakiej podstawie sformułował tak dramatyczną groźbę pod adresem ukraińskiej opozycji.
Wczoraj późnym wieczorem jednak okazało się, że większość osób zebranych na kijowskim Majdanie, nie akceptuje tego porozumienia, co więcej przedstawiciel tzw. prawego sektora, sformułował te oczekiwania ze sceny bardzo radykalnie.
Janukowicz do soboty do godziny 10-tej powinien podać się do dymisji, jeżeli to nie nastąpi, ludzie z tzw. prawego sektora, rozpoczynają szturm budynków publicznych między innymi siedzib parlamentu, rządu, prezydenta z użyciem broni palnej.
Tę groźbę poprzedził jednak bardzo przejmującą krytyką pod adresem 3 przywódców parlamentarnej opozycji.
Stwierdził, że to ludzie tzw. prawego sektora swoją walką z oddziałami milicji spowodowali przełom i ustępstwa rządzących, dzięki któremu szefowie opozycji mogą być teraz ministrami, premierami w nowym rządzie ale podanie ręki mordercy ich kolegów i zaakceptowanie, że przez kolejne miesiące będzie on urzędującym prezydentem, jest dla nich nie do zaakceptowania.
Następnie zszedł ze sceny nie zwracając uwagi na stojących jak zamurowani przywódców opozycji: Witalija Kliczko, Arsenija Jaceniuka, Ołeha Tiahnyboka, którzy nie byli w stanie zabrać głosu ponieważ zebrani na Majdanie wznosili regularnie okrzyki „hańba, hańba”, chcąc dać im do zrozumienia, że pozostanie Janukowicza na stanowisku prezydenta, tak właśnie oceniają.
Nie jest jasne w związku z tym jak potoczą się dalsze wydarzenia w Kijowie, czy rzeczywiście spełnią się groźby tzw. prawego sektora, czy dojdzie do walk na ulicach i czy milicja i wojsko użyją znowu broni palnej?
W najbliższą niedzielę skończą się także igrzyska w Soczi, a gdy zgaśnie olimpijski ogień zapewne zradykalizuje się także i Rosja i kto wie czy nie zechce bronić swoich obywateli mieszkających we wschodniej części Ukrainy w tym na Krymie?
Tak naprawdę więc trudny czas przed Ukrainą się niestety dopiero zaczyna, bo nawet jak uda się uspokoić nastroje i Janukowicz jednak odejdzie, to na pierwszy plan wysunie się sytuacja ekonomiczna tego kraju.
Rosja już zablokowała realizację porozumienia o 15 mld USD pożyczki dla Ukrainy (Ukraina wycofała się z emisji obligacji za 2 mld USD, które miała nabyć Rosja) i być może zacznie znowu grać cenami surowców sprzedawanych temu krajowi, szczególnie ceną gazu.
Ukraina do końca 2015 roku, ma do zrolowania obligacje skarbowe na kwotę około 16 mld USD i jeżeli nie znajdą się chętni do nabycia tych nowych, to w świat finansowy pójdzie informacja o nie obsługiwaniu długu przez ten kraj.
Jeszcze poważniejszym problemem jest obsługa wynoszącego już 137 mld USD całego długu zagranicznego Ukrainy (oprócz długu państwa, także długu przedsiębiorstw i gospodarstw domowych), z czego 35 mld USD to tzw. dług krótkoterminowy.
Bez międzynarodowego wsparcia (UE, MFW), tych problemów nie da się rozwiązać, a Ukraina zostawiona w tej sprawie sama sobie, będzie znowu musiała zwrócić się o pomoc finansową do Rosji.
Porozumienie opozycji z Janukowiczem, zostało bardzo trafnie określone przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego podczas wczorajszego wywiadu w telewizji Republika „porozumieniem o jeden most za blisko” ale wygląda na to, że nawet jak Janukowicz szybko odejdzie, to Ukrainę czeka niezwykle trudny czas reform ekonomicznych, które niestety najmocniej uderzą w zwykłych ludzi.
Miejmy nadzieję, że Ukraińcy nie pójdą jednak polską drogą transformacji ekonomicznej, bo zapłacą za to jeszcze większym niż do tej pory bezrobociem i obniżeniem poziomu życia większości społeczeństwa, co nawet sobie trudno wyobrazić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/186276-porozumienie-na-ukrainie-o-jeden-most-za-blisko-miejmy-nadzieje-ze-ukraincy-nie-pojda-jednak-polska-droga-transformacji-ekonomicznej