Sorry, z tym darmowym podręcznikiem, to jednak nie zdążymy! Wiemy jednak, jak zamydlić wam oczy! Popisów resortu Kluzik-Rostkowskiej ciąg dalszy...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Tomasz Gzell
Fot. PAP/Tomasz Gzell

Nie ma takiego kitu, przed wciśnięciem którego rodzicom zawahałoby się Ministerstwo Edukacji Narodowej. A wszystko w imię troski o dobro rodziców i ich dzieci.

Czytaj także: Premier Tusk gra dobrego wujaszka zatroskanego o los polskich rodzin. O tym, że to tylko poza świadczy choćby program "Wyprawka Szkolna"

Pomysłowość polityków PO i kierownictwa MEN na ułatwianie życia rodzicom i dzieciom nie zna granic. Pchani nieodpartą potrzebą pomocy, politycy wysłali na przykład do szkół sześciolatki. Niestety nie zechcieli, by rodzice wypowiedzieli się w referendum czy takiej pomocy sobie życzą. Motywowani także troską o kieszeń rodziców politycy wymyślili darmowy, najlepszy ze wszystkich, podręcznik. Niestety, stary pomysł minister Hall został zliftingowany na tyle późno, iż właściwie nie ma szans, by powstało coś dobrego. Tę zapowiedź można traktować jedynie jako chęć uspokojenia nastrojów wśród rodziców.

Czytaj także: Darmowy podręcznik Tuska ma być gotowy już w czerwcu. I co z tego, że nie powstał jeszcze zespół, który go napisze, nie wiadomo kto w nim będzie i kto nim pokieruje? Ole!

Jednak wszystkie uwagi czy wątpliwości związane ze zbyt krótkim czasem na przygotowanie, zgłaszane pod adresem nowego, darmowego podręcznika, głównie z troski o jakość publikacji,  premier Tusk i minister Kluzik - Rostkowska zbywali ogólnikowymi wypowiedziami w stylu: "czemu państwo w nas nie wierzycie", "damy radę". Minister Kluzik-Rostkowska deklarowała nawet, że podręcznik będzie gotowy na czerwiec w wersji elektronicznej, tak by nauczyciele i rodzice mogli się z nim zapoznać

Chyba jednak politycy PO szybko doszli do wniosku, że przeliczyli się z czasem (o czym wiedzieli wszyscy myślący ludzie poza władzą, chyba, że ta też wiedziała, tylko się wygłupiała), bo oto okazało się nagle, że

Obowiązek podania do 15 czerwca listy podręczników dla uczniów szkodzi jakości nauczania-

- stwierdzili nagle urzędnicy ocenia MEN i posłowie PO.

Podczas pracy sejmowej komisji edukacji posłowie,  rozpatrzyli pilny rządowy projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty, umożliwiający ministrowi edukacji zlecenie opracowania i wydania podręczników szkolnych. Podczas tego posiedzenia komisja większością głosów przyjęła poprawkę, która znosi przepis nakładający na dyrektora szkoły obowiązek podania do 15 czerwca listy podręczników, jakie będą obowiązywać w placówce w nowym roku szkolnym. Oznacza to, że dyrektor będzie mógł przedstawić listę podręczników w dowolnym, wybranym przez siebie terminie. Poprawkę, którą zgłosiła Platforma Obywatelska, poparł rząd.

Wprowadzony zapis poszerza jedynie możliwości szkoły i nauczyciela. To nie jest tak, że on zabrania odpowiednio wcześnie informować rodziców, uczniów, szkołę o rozsądnych wyborach

- powiedziała b. minister edukacji Katarzyna Hall. Przekonywała też, że zniesienie terminu 15 czerwca pozwoli nauczycielom dobrać podręcznik do poziomu swoich uczniów.

Nauczyciel może nawet przez miesiąc uczyć bez podręcznika, ale później ten wybór będzie trafny

- zaznaczyła.

I tak politycy, którzy wiedzą, że nie mają szans zdążyć z tym, co obiecali, wykręcają się teraz argumentem, że obowiązek podania do 15 czerwca listy podręczników dla uczniów szkodzi jakości nauczania.

Pytanie jak poważne mogą być te straty? Wyobraźmy sobie, że między czerwcem, a wrześniem naukowcy dokonają jakiegoś wiekopomnego odkrycia, wpadną na przykład na to, że ziemia jest płaska i leży na czterech krokodylach. Nieprzekazanie dzieciom tej wiedzy, rzeczywiście byłoby szkodą dla nauczania. Ciężko jednak sobie wyobrazić, żeby coś takiego mogło nastąpić.

Szkoda, że zamiast wymyślać kolejne ściemy, minister Kluzik-Rostkowska nie powiedziała: "Sorry, z tym darmowym podręcznikiem, to jednak nie zdążymy." Ale MEN woli nam mydlić oczy.

A kolejne szefowe tego resortu, które od lat w pocie czoła pracują nad niszczeniem polskiej edukacji i bez skrupułów przeprowadzają eksperymenty na dzieciach i tak mogą liczyć na nagrodę. Na przykład Krystyna Szumilas, była już minister edukacji, ma dostać drugie miejsce na śląskiej liście kandydatów Platformy Obywatelskiej do Parlamentu Europejskiego - dowiedziała się "Wyborcza". Pierwsze miejsce jest zarezerwowane dla byłego premiera i przewodniczącego PE Jerzego Buzka.

Pani Szumilas wyskoczy do Brukseli, a rodzice będą na miejscu męczyć się ze skutkami reformy.

Czytaj także: Wielki bubel Kluzik

 

 

 

 

 

--------------------------------------------------------

--------------------------------------------------------

--------------------------------------------------------

Tylko wSklepiku.pl, możesz kupić najgorętszy gadżet sezonu!

Kubek lemingowy wPolityce.pl!

Idealny dla wszystkich miłośników lemingozy.Kubek o głębokim wnętrzu. 

Musisz go mieć!

Kubek lemingowy wPolityce.pl

 

Autor

Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv Wesprzyj patriotyczne media wPolsce24.tv

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych