Putin ponad wszystko. Kto jak kto, ale Polacy powinni wiedzieć najlepiej, że Ukrainie nie pomoże w świecie nikt...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/EPA
PAP/EPA

Majdan płonie. Płonie nie od dziś. Ukraina nie schodzi z czołówek gazet na całym świecie. Świat jest „zaniepokojony”. Nie od dziś jest „zaniepokojony”. Politycy wzywają „strony konfliktu” do opamiętania się i zaprzestania przelewu krwi. Wiceprezydent USA Joe Biden jest „zatroskany wydarzeniami na ulicach Kijowa”, poinformował rzecznik Białego Domu. „Nadzwyczaj zaniepokojony” jest też sekretarz generalny ONZ, Koreańczyk Ban Ki-moon, poinformował jego rzecznik Martin Nesirsky. Przewodniczący Parlamentu Europejskiego, Niemiec Martin Schulz jest wręcz „głęboko poruszony”:

Jestem zaszokowany doniesieniami o zabitych i rannych na Ukrainie. Unia nie będzie przyglądała się bezczynnie brutalnemu obchodzeniu się z demonstrantami, ale wzywam też do wyzbycia się przemocy po stronie demonstrujących.

Ponieważ jednak Unia od miesięcy pozostaje bezczynna i ma problem z wykrztuszeniem choćby obietnicy dla Ukraińców, że może w dalszej przyszłości mogłoby liczyć na przyjęcie do wspólnoty, a wysoka przedstawicielka UE do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa, brytyjska baronessa Lady Catherine Ashton, najchętniej uciekłaby od tego tematu tam, gdzie pieprz rośnie, pałeczkę przejmują Niemcy. Wschodząca gwiazda chadeków i ekspert CDU do spraw polityki zagranicznej Philipp Missfelder wzywa „strony” do „natychmiastowego zaprzestania przemocy:

Rosja i Zachód muszą teraz zwiększyć nacisk na polityczne zakończenie konfliktu

- apeluje w eter, zaś lewicowy (SPD) minister spraw zagranicznych RFN Frank-Walter Steinmeier doprecyzowuje:

Siły bezpieczeństwa powinny zadbać o deeskalację i położenie kresu rozszerzaniu się przemocy.

Więcej jeszcze, jak… stanowczo ostrzega, „odpowiedzialni za przelew krwi” muszą liczyć się z tym, iż Europa nie będzie dłużej taka „powściągliwa” i „z pewnością przemyśli sankcje personalne”. Uuu, to się prezydent Wiktor Janukowicz z pewnością przestraszy upomnień Steinmeiera & Co i opamięta…

Majdan płonie, a jego medialnymi bohaterami stają się… zachodni sprawozdawcy. Bulwarowy „Bild” zamieszcza mrożące krew w żyłach zdjęcia i relacje swego korespondenta, z podpisem: „reporter Paul Ronzheimer na krawędzi ulicznych bitew w Kijowie”. Nieznany wcześniej nikomu Ronzheimer ma swoje pięć minut. A co ma Ukraina? Ukraina nie ma nic, oprócz pouczeń cywilizowanego świata, że powinna być bardziej cywilizowana. „Kryształowoczysty demokrata”, jak określił ekskanclerz Niemiec Gerhard Schröder swojego największego przyjaciela, prezydenta Rosji Władimira Putina, obwinia Zachód o zaostrzenie konfliktu wewnętrznego w byłej republice ZSRS i, jak na „demokratę” przystało, zapewnia:

Będziemy rozmawiać z każdym rządem na Ukrainie.

Jasne, przecież Putin nie raz już to udowodnił, przecież rozmawia, np. z Leonidem Tibiłowem i Aleksandrem Ankwabem, „głowami państw” oderwanych od Gruzji Osetii Południowej i Abchazji, które za niezależne państwa uznaje de facto tylko Rosja, czy z Jewgienijem Szewczukiem, „prezydentem” Naddniestrza - części Mołdawii pozostającej pod kontrolą rosyjskiej armii, a uznawanej za wolny kraj tylko przez… Rosję, Abchazję i Osetię Południową. Putin jest przecież człowiekiem dialogu, co udowodnił m.in. wspierając i chroniąc oskarżanego na Zachodzie o ludobójstwo prezydenta Syrii Baszara al-Asada.

Dziś Putin na oczach Zachodu wspiera rządy prezydenta Wiktora Janukowicza na uzależnionej ekonomicznie od Rosji Ukrainie, a kto płaci ten żąda… Co na to cywilizowany Zachód? Nic, po prostu nic. Putin ponad wszystko - wygrywa z Zachodem każde starcie po starciu:

Czas przyznać, że znów zaczęła się zimna wojna. Zachód musi podjąć walkę w obronie "cywilizacji zachodniej”

- odkrył niedawno amerykański magazyn „Forbes”.

Po prawdzie, zimna wojna nigdy się nie skończyła, a jedynie przycichła na parę lat z powodu bankructwa komunizmu i wynikających stąd przeobrażeń na mapie. Żelazna kurtyna przesunęła się z zachodniej granicy byłej NRD na wschodnią granicę naszego kraju. Dość wspomnieć ćwiczenia rosyjskiej armii pod wszystko mówiącym kryptonimem „Zachód 2013” i „Czujne niebo” na Białorusi, w obwodzie królewieckim i na Bałtyku, z udziałem 22 tys. żołnierzy, czy rozmieszczanie przez Rosję nowych sił zbrojnych i najnowszej broni na tym terenie.

Na Zachodzie, do którego Polska dziś należy, nikt nie będzie umierał za Kijów. Kto, jak kto, ale my, Polacy powinniśmy wiedzieć najlepiej na podstawie własnej, bardziej i mniej odległej historii, że Ukrainie nie pomoże w świecie nikt. Dla przypomnienia, w grudniu 1981r., były kanclerz RFN Helmut Schmidt podczas spaceru po zaśnieżonym lesie z komunistycznym przywódcą NRD Erichem Honeckerem nie krył swego „zrozumienia” i „poparcia” dla wprowadzenia stanu wojennego w naszym kraju.

Schmidt stwierdził, że jest najwyższy czas, aby w Polsce zaczęto zaprowadzać porządek. Chciałem ci w zaufaniu powiedzieć, ponieważ jest oczywiste, że Schmidt w ten sposób oficjalnie nie będzie chciał wystąpić, chociaż podczas konferencji na zakończenie stwierdził, że wasze postępowanie jest polską sprawą, do której nie powinno się mieszać. Obiecał mi również wpływać w tym sensie na swoich zachodnich partnerów oraz postarać się, aby EWG nie zastopowała swojego wsparcia w stosunku do PRL

- uspokajał gen. Wojciecha Jaruzelskiego enerdowski kolega Honecker po wizycie Schmidta w NRD.

Chcielibyśmy graniczyć z wolną, niezależną Ukrainą, jednak chcieć to móc: na Zachodzie nie nikt otwarcie nie przyznaje, że Ukraina w obecnym kształcie to sztuczny twór i nie ma co liczyć na integrację z UE, lecz w brukselskiej centrali istnieje świadomość o wewnętrznym podziale tej byłej sowieckiej republiki na zachodnią, niegdyś w granicach Rzeczpospolitej, galicyjską, później pod berłem monarchii Habsburgów, oraz wschodnią ze jej rosyjską konotacją i stacjonującą tam Flotą Czarnomorską, de facto zdominowaną przez Rosjan. Zachód nie chce wkładać rąk między drzwi, a moralizowanie i nałożenie pro forma ewentualnych sankcji nic nie kosztuje…

Ani wyłoniony w demokratycznych wyborach prezydent Janukowicz, ani opozycja nie są świętymi, obie strony mają swój wkład w przekształceniu się pokojowego protestu w krwawe rozruchy, choć od następnych wyborów dzieliło je już tylko kilkanaście miesięcy. Najgorsze jest to, że demokratyczne siły na Ukrainie nie zdołały wyłonić jednego przywódcy, że na trybunach i barykadach na Majdanie znaleźli się również nacjonaliści, co umożliwia ciągnącym za sznurki kremlowskim politykom ich propagandową woltyżerkę.

Co będzie dalej? Zapewne oficjalne oburzenie Zachodu na niedemokratyczne, siłowe rozwiązanie i pacyfikację społecznego buntu przez „służby porządkowe”, może nawet jakieś sankcje personalne i ekonomiczne, które notabene wiele nie zmienią na Ukrainie i specjalnie jej nie dotkną, oraz… ciche zadowolenie, że w Kijowie będzie wreszcie „spokój”. W porozumieniu Zachodu z Rosją oczywiście. Jak w rymowanej bajce Ignacego Krasickiego: „Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły”.

Dla nas, Polaków, to także kolejna lekcja…

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych