1. Do wyborów powinni pójść ludzie, którzy myślą o Europie dobrze. Trzeba udowodnić jak nieprawdziwe jest przekonanie na Zachodzie, że rozszerzenie Unii było błędem i niesie kłopoty – powiedział Aleksander Kwaśniewski w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”.
Trzeba udowodnić, że jesteśmy w Unii grzecznymi dziećmi – Kwaśniewski wyłożył istotę polskiego „eurodziecięcyzmu”. Kwaśniewski dobrze to zna, bo razem z Millerem, Tuskiem, Piechocińskim, Palikotem, sam należy do najgrzeczniejszych Euro-dzieci.
2. Do wyborów pójdą Euro-dzieci, wdzięczne europejskim paniom i panom za łaskawe przyjęcie nas do Euro-szkoły. Tam się nisko ukłonią panu profesorowi Barroso, panu profesorowi van Rompuyowi, a najniżej pani dyrektor Merkel. Potem podniosą w górę paluszki i powiedzą – proszę pani, my jesteśmy naprawdę grzeczne dzieci. Nie wiercimy się w ławkach, nie zadajemy niepotrzebnych pytań, nie sprawiamy pani kłopotów. Odrabiamy zadane lekcje, umiemy ładnie śpiewać „Odę do radości”, wiemy ile ma unijna flaga gwiazdek.
My jak trzeba, to nawet umiemy się przebierać - dziewczynki za chłopczyków, a chłopczyki za dziewczynki.
I my, proszę pani, poparliśmy siedemnaście rezolucji, potępiających w Polsce homofobię!
Poza tym proszę pani podpisaliśmy pakiet klimatyczny, taki, jaki pani chciała, nie wydobywamy gazu łupkowego, bo się to pani nie podoba, zlikwidowaliśmy stocznie, nie przeszkadza nam dyskryminacja polskich rolników.
My jesteśmy naprawdę grzeczne Euro-dzieci i jak jeszcze coś więcej trzeba zrobić, żeby pani dyrektor nas pochwaliła, albo odznakę jakąś przypięła, to chętnie zrobimy.
A nawet jak nas pani dyrektor w kącie postawi, albo w przedpokoju, to trudno, grzecznie będziemy tam stać.
3. Na szczęście oprócz Euro-dzieci są jeszcze w Polsce Euro-dorośli, głosujący na PiS. Euro-dorośli, którzy Unię traktują bez kompleksów, którzy nie bija jej pokłonów, którzy potrafią nawet zakląć, jeśli trzeba i powiedzieć – cholera jasna! Źle wam z nami? Źle wam, że granica Unii z Odry, 80 kilometrów od Berlina, przeniosła się na Bug, 800 kilometrów od Berlina? Źle wam, że macie wielki polski rynek, że macie z niego rzut beretem do Rosji i na Ukrainę? Źle wam, ze wasze firmy wygrywają przetargi na nasze rządowe kontrakty? Taka wam z nami krzywda?
4. Euro-dorośli potrafią też zapytać – to w końcu jesteśmy w tej Unii na równych prawach, czy nie jesteśmy?
A skoro jesteśmy, to dlaczego w niemieckich stoczniach szampan co rusz rozbija się o burty, a nasze stocznie kazaliście nam zaorać, wiatr w nich dzisiaj hula i wspaniale powodzi się myszom?
I dlaczego niby tacy przyjaciele, a gaz od Ruskich ciągniecie przez Bałtyk, nas omijając i jeszcze nam blokujecie Świnoujście?
A dlaczego Holender ma kupować bez ograniczeń polską ziemię, podczas gdy Polak holenderskiego polderu, nawet gdyby teoretycznie było go stać, kupić nie może?
A dlaczego z Danii wywaliliście fermy wielkoprzemysłowe, bo środowisko trują i do Polski się z nimi sprowadzacie?.
A dlaczego wasze firmy w Niemczech wiatraki demolują i do Polski wiozą, żeby je stawiać nad głowami ludzi?
A dlaczego niemiecki rolnik dostaje trzysta pięćdziesiąt euro na hektar, a polski tylko dwieście? Wyrównać nam tu natychmiast te dopłaty!
Na ten ostatni postulat w przerażenie wpadają Eurodzieci z PSL – jak to, wyrównać dopłaty? Niemcom i Francuzom zabrać, żeby nam zwiększyć? Przecież to niemożliwe....
5. Jedyna nadzieja, że do wyborów pójdzie więcej Euro-dorosłych, niż Euro-dzieci, bo inaczej Polskę w tej Unii naprawdę trafi szlag. I nie będzie to Unii wina...
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/185854-trzeba-udowodnic-ze-jestesmy-w-unii-grzecznymi-dziecmi-kwasniewski-wylozyl-istote-polskiego-eurodzieciecyzmu