Uwaga! Ostrzegamy! Tusk jeździ po kraju i maniakalnie szuka gdzie by tu wepchnąć się przed kamerę. Teraz prześladuje Kamila Stocha

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Wydawało się, że rządowi macherzy od propagandy niczym nas już dzisiaj nie zaskoczą. Tuż po południu, w czasie kongresu programowego Prawa i Sprawiedliwości, podrzucili mediom prorządowym taki oto "event":

Tuż po relacji z wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego pojawiła się prowadząca i oznajmiła, że mają inne ważne wydarzenie. Czyli

premier Donald Tusk spotyka się na Opolszczyźnie ze strażakami.

Słowa jak z kabaretu Górskiego poprzedzały słodkie obrazki pana premiera wpisującego się do zeszytu strażakowi w remizie...

 

...oraz cytat z dzisiejszej konferencji Tuska na której program PiS krytykował.

To jednak był tylko przedsmak tego co mogliśmy obejrzeć w chwili gdy Kamil Stoch walczył na dużej skoczni w Soczi. Tuż po pierwszej serii ze studia sportowego w Warszawie usłyszeliśmy zapowiedź:

Przenosimy się do rodzinnej miejscowości Kamila Stocha, jaka tam musi być radość.

Faktycznie - ciekawe. A kto to się może radować? Rodzice? Rodzina? Sąsiedzi? Trenerzy? Nie! Najbardziej raduje się gość niespodziewany człowiek, który jak oszalały jeździ po kraju i wpycha się przed każdą kamerę - Donald Tusk. Prowadzący już na miejscy Sławomir Siezieniewski kontynuuje:

Specjalnie dla widzów Telewizji Polskiej premier Donald Tusk

Faktycznie jest.

I dalej:

Panie premierze, trzy i pół medalu złotego można powiedzieć. Ale to nie znaczy, że sporty zimowe w Polsce są w tej chwili potęgą. Kiedy będą takie zimowe orliki?

A Tusk przechodzi sam siebie. Podniecony i jakby czymś nakręcony nadaje:

Rzeczywiście jak najszybciej. (...) Emocja wyjątkowa, szczególnie tutaj.

Da radę?

No wszystko na to wskazuje, wielki dzień się szykuje. Ale nie zapeszajmy.

Fajne te igrzyska dla Polaków?

No zupełnie niespodziewanie. Justyna przełamała fatalnego pecha, Kamil absolutny król i sensacja - Paweł Bródka. Będzie jeszcze więcej.

 

Niestety, nowy komentator sportowy TVP pomylił się. Mistrz Bródka nie ma na imię Paweł, ale Zbigniew:

 

Tusk nie zapomniał dodać, że "obok mnie stoi tata Kamila" ale ów tata jakoś się przed kamerę nie przedostał. Tusk go - mówiąc żargonem medialnym - wyciął.

I na tym nie poprzestał. Kilkadziesiąt minut później łączenie z Tuskiem (także z Zębu) TVP zaserwowała nam ponownie, jako drugi materiał w głównym wydaniu "Wiadomości". Uwaga, uwaga! Tusk wystąpił przed rozmową z Kamilem Stochem. Widać uznano go za ważniejszego... Tym razem towarzyszył mu Piotr Kraśko.

 

Tak to wyglądało w tej odsłonie:

Kraśko:Tysiące ludzi tutaj w Zębie, a wśród nich premier Donald Tusk, który także darł gardło. No szał, żab oszalał, Polska oszalała, niesamowity dzień...

Tusk: Jestem też niesamowicie wzruszony, ochrypnięty, bo to niesamowita rzecz. Móc oglądać to w towarzystwie taty Kamila i widzieć jego wzruszenie... No magiczny wieczór zupełnie. (...)

Zapewne najbardziej magiczny dla propagandystów Tuska bo potem szła już nowomowa w stylu "jest szał" . Dostał w najlepszym czasie, przy milionowej oglądalności ok. 10 minut. A taty Kamila przed kamerę oczywiście znów nie dopuszczono. Donald biegający za kamerami był szybszy.

Na Twitterze komentowano:


Za dzisiejszą akcję TVP powinna dostać nagrodę Złotej Wazeliny. Polityczną szopką popsuli milionom Polaków wspólne świętowanie :(

Panie premierze, droga TVP - prosimy, nie psujcie Polakom wielkiego święta, nie polityzujcie tego co ponadpartyjne, nie szukajcie kolejnego sposobu na oszukanie Polaków. Poparcie dla was spada bo źle rządzicie, a nie dlatego, że jest was mało przed kamerami. Jest aż za dużo!

 

gim

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.