Ks. Bużan: "Sąd orzekł dziś, że sprawa nie była tak jednoznaczna, jak wielu pragnęło. Sąd po prostu chciał teraz dojść do prawdy"

Po ponad czterech latach usilnych prób udowodnienia wymiarowi sprawiedliwości swojej niewinności, ks. Mirosław Bużan zobaczył dziś wreszcie pierwsze światło nadziei. Sąd Okręgowy w Gdańsku podważył decyzję gdańskiej prokuratury, która postanowiła uznać księdza winnym, gubiąc bezpowrotnie dowody jego niewinności. Po publikacji tygodnika wSieci, który w śledztwie przeprowadzonym przez Marzenę Nykiel ujawnił cały łańcuch przekłamań, zaniedbań i uchybień, sprawa nabrała nowego  biegu. Zaskarżenie prokuratorskiego umorzenia trafiło dziś na wokandę. Sędzia Ilona Buła nie miała wątpliwości, że prokurator Aleksandra Badtke zamknęła postępowanie przedwcześnie i bezpodstawnie. Sąd nakazał ponownie rozpatrzyć sprawę i powołać trzeciego eksperta.

CZYTAJ WIĘCEJ: Warto walczyć o prawdę! Sąd podważył decyzję prokuratury ws. "wrobionego" księdza i nakazał ponownie przeanalizować dowody jego niewinności. TYLKO U NAS

 

wPolityce.pl: Jakiej decyzji sądu ksiądz dziś oczekiwał?

Ks. Mirosław Bużan: Po tym wszystkim co przeszedłem, trudno mi powiedzieć czego oczekiwałem. Wiedziałem tylko jedno, że w tej sprawie nic mnie nie zaskoczy. W zasadzie trudno było mieć nadzieję, po tym co przeżyłem.

 

Wydarzenia ostatnich tygodni pokazały, że sprawa nie była tak oczywista jak początkowo przedstawiały to media. W pewnym sensie został ksiądz zaocznie skazany. Sprawę wydobył na nowo tygodnik wSieci, który ujawnił całą masę przekłamań i zaniedbań prokuratury. Czy to wpłynęło na bieg wydarzeń?

Dzięki temu zaczęła się rzeczowa dyskusja w mediach. Głos zabrały też osoby publiczne. Pan poseł, sędzia Wojciechowski czy były minister Gowin powiedzieli jednoznacznie, że sprawa wymaga głębszego rozpatrzenia. Pan mecenasa Woroniecki z grupy Polska Plus stwierdził, że niezbędny jest drugi biegły, skoro opinia pierwszego jest kontrowersyjna. Sąd nie musiał się do tego głosu przychylać, ale jednak, jako niezawisły organ, podjął taką decyzję. Jeżeli jednak się chce dojść do prawdy to to się uda. Sąd po prostu chciał teraz dojść do prawdy.

 

Parafianie stali i wciąż stoją za księdzem murem.

Tak, stoją murem, są ze mną. To jest bardzo budujące. Im to dłużej trwa, tym bardziej. Kiedy ta sprawa była nowa, wydawało się to reakcją naturalną. Ale skoro trwa to już cztery lata, a moi parafianie wciąż są przy mnie, to znaczy, że zawsze mogę im zaufać. Dla nich cała sprawa była od początku dziwna, ale stoją przy mnie, są. Mają wiele miłości do mnie w swoich sercach.

 

Gdyby jednak sąd dziś zdecydował inaczej? Zamykałoby to księdzu drogę do odwołania, apelacji?

Oczywiście praca prokuratury i sądów pozostawiają wiele do życzenia – to nie napawało optymizmem. Na szczęście sąd orzekł dziś, że sprawa nie była tak jednoznaczna, jak wielu pragnęło. A gdyby jednak było inaczej, pozostałby mi Trybunał Europejski, Strasburg. Poza tym Pan Bóg i tak zna prawdę. Dlatego jak zawsze, zdecydowałem się Mu zaufać.

 

Rozmawiał Arkady Saulski

CZYTAJ WIĘCEJ: Zmowa prokuratur czy tylko nierzetelność i brak kompetencji? NOWE FAKTY w sprawie ks. Bużana. Włocławek kryje błędy Gdańska?

 

 

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.