Biedny ojciec Galiński znów, po 11 latach, w użyciu. Kolejny raz "odchodzi" od redemptorystów, znowu rzuca puste oskarżenia

Rys. Rafał Zawistowski
Rys. Rafał Zawistowski

Nieco ponad 11 lat temu, po głośnym paszkwilu na Ojca Tadeusza Rydzyka wyemitowanym przez telewizję publiczną, Polska Agencja Prasowa donosiła z Niemiec:

O. Stanisław Pławecki, redemptorysta i proboszcz Polskiej Misji Katolickiej w Monachium jest zdziwiony faktem, iż o. Jerzego Galińskiego pokazywano w filmie o o. Tadeuszu Rydzyku na tle budynków misji. 
"Od 1 lutego 1991 roku o. Galiński nie ma nic wspólnego z Polską Misją Katolicką w Monachium" - wyjaśnił o. Pławecki - dodaje, że "przedstawianie go na tle tych budynków jest nadużyciem, które podważa wiarygodność filmu" - dodał.
Jednak proboszcz Polskiej Misji Katolickiej nie chce mówić o szczegółach tej sprawy. "Nie byłem świadkiem pracy duszpasterskiej o. Galińskiego, więc nie mogę jej komentować" - mówi. Jak nieoficjalnie dowiedziało się PAP - powodem odwołania o. Galińskiego z funkcji proboszcza Polskiej Misji Katolickiej przez ówczesnego prowincjała Ojców Redemptorystów było "dobro duszpasterskie wspólnoty parafialnej".


Nikłe więzi łączą również, jego zdaniem, o. Galińskiego ze Zgromadzeniem Ojców Redemptorystów. "Od wielu lat o. Galiński przebywa poza wspólnotą redemptorystów, mieszkając samotnie" - wyjaśnia o. Pławecki i dodaje, że "o. Galiński jest formalnie członkiem zgromadzenia, bo każdy ksiądz musi gdzieś należeć. Jednak nici łączące go ze wspólnotą są teoretyczne". O. Galiński jest obecnie proboszczem małej niemieckiej parafii w Alpach.
Wszystko to, zdaniem o. Pławeckiego może podważać wiarygodność filmu opartego wyłącznie na słowach osoby dość luźno związanej ze zgromadzeniem. "To, co powiedział o. Galiński to tylko słowa, ciekawe na ile może on je udowodnić" - pyta o. Pławecki.

Podobną opinię wyraził w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną, cytowanej m.in. przez "Gazetę Wyborczą", prowincjał Warszawskiej Prowincji Redemptorystów o. Zdzisław Klafka.

"Jest rzeczą niemożliwą uznać Współbrata - który jest poza granicami Ojczyzny przez 31 lat i żyje poza wspólnotą zakonną - za wiarygodne źródło informacji o życiu i działalności Prowincji, w tym radia Maryja, z którym nigdy nie był w żaden sposób związany" - powiedział o. Klafka.

Generalnie każdy szanujący się dziennikarz powinien mocno zastanowić się zanim po takim komunikacie uwzględni opinię ojca Galińskiego na temat ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka. Jednak w świecie mediów liberalno-lewicowych mediów każdy "świadek" jest dobry. Mija więc 11 lat i ojciec Galiński wraca do nas ze swoimi rewelacjami. A precyzyjniej: znów jest używany i daje się używać do ataku na Kościół, na ważne dla katolików w Polsce dzieła i na swoich współbraci.

"Gazeta Wyborcza" donosi dziś z przejęciem:

Krytykowałem działalność o. Tadeusza Rydzyka, dlatego musiałem odejść ze zgromadzenia - mówi ks. Jerzy Galiński.Ks. Jerzy Galiński od lat mieszka w Niemczech, jest kapłanem diecezji monachijskiej. Odszedł od redemptorystów po prawie 60 latach.

 

Uważny czytelnik mógłby się zadziwić: jak ktoś kto już w roku 2002 "od wielu lat przebywał poza wspólnotą redemptorystów, mieszkając samotnie" może ponownie "odchodzić" i ogłaszać to jako rewelację? Jak ktoś kto w 2002 roku mieszkał już 31 lat poza Polską może być wiarygodnym świadkiem oskarżenia wobec ojca Tadeusza Rydzyka za sprawy krajowe po kolejnej dekadzie? A jednak, ten przemysł medialny produkuje swoje śmierdzące parówki bez żadnych wątpliwości i nie tracąc czasu na niuanse.

Czytamy w "Wyborczej" dalej:


W środę "Tygodnik Powszechny" publikuje jego artykuł "Jak długo jeszcze?". Ks. Galiński napisał, że o. Rydzyka poznał wiele lat temu, kiedy Rydzyk był klerykiem. "Obserwowałem, co się z nim działo wtedy i co robił przez wszystkie kolejne lata. Do dziś nie mogę się pogodzić z tym, jak funkcjonuje najbardziej znany z moich dawnych współbraci".  

W czwartkowym „Dużym Formacie” ks. Galiński opowie, jak pod wpływem Rydzyka zmienili się redemptoryści: - Byli kiedyś kimś. Głosili rekolekcje, parafie biły się o nich. Proboszczowie, by mieć redemptorystę na Wielki Post czy Adwent, zgłaszali się z wyprzedzeniem. Teraz nie muszą. Rydzyk » wyciął redemptorystom języki «, a to oznacza śmierć dla zgromadzenia.

Wynikają z powyższego dwa wnioski. Pierwszy - skuteczna ewangelizacja dokonywana przez Radio Maryja i Telewizję Trwam jest rzekomo... klęską redemptorystów bo ludzie ich słuchają w radiu i oglądają w telewizji, a nie jak kiedyś, tylko w kościołach. Absurd. I drugi - "Wyborcza" i "Powszechny" powinny zdecydować się wreszcie na wspólną siedzibę. Kampanie nienawiści w stosunku do mediów toruńskich i ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka obie redakcje mogłyby organizować wówczas jeszcze sprawniej i jeszcze lepiej je koordynować. Warto o tym pomyśleć i przygotować się na kolejną akcję za następne 11 lat, gdy biedny ojciec Galiński (którego z filmu TVP pamiętam jako mocno wystraszonego człowieka) może nie mieć już sił opowiadać tego samego dwóm różnym, a przecież zjednoczonym, redakcjom.

Wniosek trzeci: wielkie jest dzieło ojca Rydzyka, skoro budzi taką wściekłość,a on sam musi być święty, skoro tak żałosnych ma krytyków.

 

 

 

 

------------------------------------------------------------------

------------------------------------------------------------------

Siódmy numer miesięcznika "W Sieci Historii" cały czas do nabycia w naszym sklepie wSklepiku.pl!

W tym wydaniu dołączona została płyta DVD z filmem"Czarny Czwartek".

Miesięcznik

 

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.