Kredytobiorcy, którzy zaciągnęli pożyczki we frankach na wojnie z bankami: Oczekujemy współodpowiedzialności banku, a nie licytacji naszych nieruchomości!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. MC
fot. MC

Problem kredytów we frankach dotyczy aktualnie ok. 700 tys. Polaków. Gdy kurs franka szwajcarskiego w stosunku do złotego był niski, ludzie masowo zaciągali w bankach pożyczki właśnie w tej walucie. Natomiast potem wartość złotego drastycznie spadła, więc także wierzytelności, które pozostały kredytobiorcom do spłaty wzrosły do niewyobrażalnych rozmiarów.

Osoby, które znalazły się w takiej sytuacji domagają się obecnie współpracy ze strony banków i wypracowania polubownego rozwiązania, korzystnego dla obu stron. Dodają, że pamiętają, że zaciągając kredyt podpisały, że są świadome ryzyka zmiany kursu waluty, jednak

aż taki wzrost ceny franka to sytuacja nadzwyczajna. To jest kryzys, który zainicjowały banki i one powinny się poczuć do współodpowiedzialności. To że tak wzrósł kurs franka, to jest skutek kryzysu światowego, a nie normalna zmiana kursu

- tłumaczy w rozmowie z portalem wPolityce.pl Magdalena Hodak z Łodzi. W 2007 roku wzięła ona kredyt we frankach szwajcarskich. Gdy jej rata zdecydowanie wzrosła i wiedziała, że nie będzie w stanie zapłacić jednej raty udała się do oddziału banku, myśląc że dostanie może jeden miesiąc zwolnienia od spłaty albo że nie będzie miała odsetek karnych. Wbrew oczekiwaniom bank potraktował ją brutalnie - następnego dnia dostała Bankowy Tytuł Egzekucyjny.

W piątek ma odbyć się licytacja jej mienia, a na początku marca rozprawa sądowa. Pani Magda przez przypadek dowiedziała się, że jej dom będzie zlicytowany - nieruchomość warta 600 tysięcy została wyceniona na 150 tys.

CZYTAJ WIĘCEJ: Bankowcy-banksterzy odpowiedzą za manipulacje przy przyznawaniu kredytów we frankach? Czemu ma służyć protest w tej sprawie? "Nie może być tak, że mamy najdroższe produkty finansowe w Europie!" NASZ WYWIAD

Jak się okazuje są tacy Polacy, jak pani Magdalena, którzy nie zamierzają się poddawać i postanowili walczyć "o swoje". Jak tłumaczą, walczą o życie bez obciążeń, bo czują się oszukani. Jednak to wciąż są pojedyncze jednostki - wielu oszukanych kredytobiorców boi się podjąć działania i upomnieć się o sprawiedliwość.

wPolityce.pl: Czy nie wydaje się pani, że gdyby media nagłośniły takie historie, to ludzie bardziej by się organizowali i walczyli z bankami?

Magdalena Hodak: Czy media mało o tym mówią... Media będą to zamiatać pod dywan, jeżeli ludzie nie będą nagłaśniać problemu. Jeżeli się pokazuje, że jest sprawa i mówi publicznie stanowcze "nie", jeżeli nie podnosi się sprzeciwu - to daje się przyzwolenie. Taka jest konsekwencja bierności.

Może niewiele jest takich osób pokrzywdzonych?

Może być też tak, że jest bardzo wiele osób, które zaciskają zęby i, rezygnując z wielu podstawowych rzeczy, spłacają niewyobrażalnie duże raty kredytu.

Dlaczego braliście państwo kredyty we frankach? Obca waluta zawsze niesie ryzyko.

Bank to instytucja zaufania publicznego. Jeżeli ma dwa produkty do sprzedania i robi symulację kredytu, to nie wybrałaby pani korzystniejszej oferty? Wybrałaby pani dobrą ofertę czy snuła podejrzenia, że bank szykuje jakąś spekulację? Czy uwierzyłaby pani, że bank może pani zaproponować coś, co może się okazać zgubą? Ludzie wybierali po prostu korzystniejsze oferty. Rozumiem fakt, że jestem zobowiązania do spłacania zaciągniętego długu. Natomiast wzrost kursu jest gwałtowny i spowodowany kryzysem. Same banki powiedziały o tym, że nie spodziewały się takiej sytuacji. Jeżeli dla specjalistów było to zaskoczeniem, to dlaczego ja - zwykły kredytobiorca - miał to przewidzieć? Oczekuję tylko współodpowiedzialności banku, a nie tego, że licytuje i egzekwuje pieniądze.

Jakie byłoby optymalne rozwiązanie w tym momencie?

Denominowany frank jest wypłacany w złotówkach - dzieje się to na podstawie kursu waluty. Bank, oczekując ode mnie 700 tys. zł nie stracił tyle - on mi pożyczył 440 tys. Aby było sprawiedliwie, aby kredytobiorcy w złotówkach czuli się uczciwie, jestem za tym, aby te pieniądze, które my wpłaciliśmy przeliczono nam na ratę w oprocentowaniu złotówkowym. A kwotę pozostałą zrefinansować, czyli doprowadzić do renegocjacji umowy.

Co zamierza pani teraz zrobić? Niedługo licytacja.

Pojadę do banku prosić wierzyciela, aby przełożył termin licytacji. Wydaje mi się, że to niewiele. Chcę, aby sąd rozpatrzył najpierw wniosek. Mam nadzieję, że mi się to uda - to jest zależne od dobrej woli banku, proszę jedynie o przełożenie licytacji o tydzień.

not. mc

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych