Ta wiadomość, poszybowała już w medialną stratosferę: nawet nobliwy dziennik „Le Figaro" zamieścił informację, że żona Jaruzelskiego chce wystąpić o rozwód i oskarża męża, że dopuścił się „intymności ” z opiekunką. Jaruzelski nazywany jest w zachodniej prasie, z chłodną techniczną precyzją, „byłym dyktatorem”.
Zapewne do rozwodu w końcu nie dojdzie: Barbara Jaruzelska. eskortowana przez córkę, udała się już z wizytą do szpitala, gdzie leży mąż, z darem wybaczenia: słoikiem zupy.
Ale zupa, czy raczej mleko się już rozlało i nic nie zdoła tego zmienić.
Czy medialna story o generale i „intymnościach ” z opiekunką jest ustawką, która ma ocieplić wizerunek twórcy stanu wojennego?
Osobiście w to wątpię. Myślę, że dziennikarz „SE”, gdzie po raz pierwszy ukazała się ta historia, nie mógł wręcz uwierzyć własnemu szczęściu, gdy roztrzęsiona pani Jaruzelska zaczęła opowiadać o kobiecie, która „uczepiła się jej męża ” i panoszy w ich domu.
Ta historia niczego nie ociepla. I wie o tym doskonale „GW ”. która zachowuje w tej kwestii wzorową dyskrecję.
Tylko najbardziej bezlitosny reżyser mógłby wymyślić podobny scenariusz. To tak jak w filmach Quentina Tarantino. Oglądając je śmiejemy się, odczuwając zarazem zażenowanie, bo przecież nie wypada się śmiać z masakry.
Przykuty do łóżka 91 letni były dyktator — zostańmy przy tym określeniu — nie ma jesiennego czy też zimowego romansu. To nawet nie jest historia z gatunku „wesołe jest życie staruszka ”.
Nie jest to ani romansowe, ani frywolne, lecz tylko geriatryczne, groteskowe i nieodparcie żałosne. 84 letnia pani Jaruzelska zadbała zresztą, by czytelnicy gazet poznali drastyczne szczegóły, nie zawahała się nawet opowiedzieć, że „to wstrętne stworzenie ” czyli opiekunka wkłada głowę pod kołdrę jej męża.
Śmieszność hańbi bardziej niż hańba. Klasyczna francuska maksyma trafnie oddaje istotę sytuacji.
Ideowi sojusznicy generała, którzy uparcie widzieli w nim męża stanu, ikonę lewicy, znaleźli się w kłopotliwym położeniu. Autorytet został upokorzony i zdegradowany.
Wojciech Jaruzelski może się tylko pocieszać, że ci, których zachodnia prasa określa jako „byłych dyktatorów ” kończą zwykle znacznie gorzej. Nikt nie przejmuje się ich wiekiem ani stanem zdrowia. Wyciągani nawet z bunkrów , trafiają pod sąd , nawet jeśli trzeba , jak było to wypadku Hosniego Mubaraka wwieżć ich na na salę sądową na szpitalnym łóżku .
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/185301-odp-cie-sie-od-generala-grzmial-na-przeciwnikow-jaruzelskiego-adam-michnik-co-za-ironia-losu-zabojczy-cios-wlasnemu-wizerunkowi-zadal-osobiscie-sam-general-i-jego-otoczenie