"Jak PiS zbierał haki", czyli Ziobro procesuje się z "Polityką". Świadkiem na rozprawie Janusz Kaczmarek

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Rafał Guz
PAP/Rafał Guz

B. prokurator krajowy Janusz Kaczmarek zeznawał w poniedziałek jako świadek przed Sądem Okręgowym w Gdańsku w procesie o ochronę dóbr osobistych z powództwa b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry przeciwko "Polityce" za tekst "Jak PiS zbierał haki".

Blisko dwugodzinne przesłuchanie Kaczmarka odbyło się za zamkniętymi drzwiami. Sąd utajnił rozprawę, ponieważ jego zeznania dotyczyły tajemnicy państwowej i służbowej.

Zgodę na zwolnienie Kaczmarka z tajemnicy prokuratorskiej wydał z inicjatywy strony pozwanej prokurator generalny. Do wniosku o zwolnienie Kaczmarka z tajemnicy w sprawach związanych z pełnieniem przez niego funkcji ministra spraw wewnętrznych przychylił się także prezes Rady Ministrów.

W artykule, który ukazał się 28 lutego 2010 r. w wydaniu internetowym "Polityki", opisane zostały zeznania Janusza Kaczmarka złożone przez niego po wybuchu tzw. afery gruntowej w sejmowej komisji ds. służb specjalnych, a później odczytane podczas utajnionego posiedzenia Sejmu. "Polityka" napisała, że według Kaczmarka wszystkie sprawy z prokuratury, w których pojawiały się nazwiska znanych polityków, trafiały na biurko Ziobry.

Po ukazaniu się artykułu Ziobro wytoczył proces o ochronę dóbr osobistych autorce tekstu Biance Mikołajewskiej i wydawcy tygodnika.

Według tygodnika jedną ze spraw, które miały trafić na biurko Ziobry, była sprawa mężczyzny, który zgłosił się do prokuratury i twierdził, że został wykorzystany seksualnie przez polityków SLD Wojciecha Olejniczaka i Krzysztofa Janika; Kaczmarek zeznał, że Ziobro miał wówczas zwrócić się do dwóch zaprzyjaźnionych dziennikarzy o opisanie tej sprawy tak, aby prokuratura na podstawie doniesień prasowych mogła wszcząć śledztwo.

Według artykułu Kaczmarek twierdził też, że politycy PiS interesowali się rzekomym zażywaniem narkotyków przez jednego z najbliższych współpracowników Donalda Tuska, późniejszego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego.

Proces wytoczony przez Ziobrę o ochronę dóbr osobistych ruszył przed gdańskim sądem w kwietniu 2011 r. B. minister sprawiedliwości domaga się przeprosin od dziennikarki "Polityki" i wydawcy tygodnika na stronach internetowych tego czasopisma oraz "Gazety Wyborczej". Oprócz b. szefa resortu sprawiedliwości powodem w tym procesie jest także partia Prawo i Sprawiedliwość, do której należał obecny lider Solidarnej Polski, europoseł Zbigniew Ziobro.

W 2011 r., na jednej z rozpraw w tym procesie, zeznający jako świadek Kaczmarek mówił, że w kwietniu 2007 r. ówczesny premier Jarosław Kaczyński wydał rozporządzenie, na mocy którego Ziobro został szefem zespołu koordynującego najważniejsze postępowania karne w Polsce.

W oparciu o to Zbigniew Ziobro miał dostęp do każdej sprawy z prokuratury, ABW, CBŚ i CBA

- mówił b. prokurator krajowy.

Pytany przez pełnomocnika strony pozwanej, czy mówił kiedyś, że w czasie rządów PiS zbierano informacje mające skompromitować przeciwników politycznych, Kaczmarek odpowiedział, że nie pamięta takiej wypowiedzi. "Generalnie jednak mechanizm polegał na tym, że informacje z toczących się postępowań, gdzie pojawiały się nazwiska polityków i znanych osób publicznych, trafiały do Ziobry, a potem ukazywały się w mediach" - zaznaczył.

Na część szczegółowych pytań, dotyczących spraw, w których mieli pojawiać się Wojciech Olejniczak, Krzysztof Janik, Mirosław Drzewiecki, Radosław Sikorski, Grzegorz Schetyna i Donald Tusk, b. prokurator krajowy i b. szef MSWiA nie odpowiedział w 2011 r., zasłaniając się tajemnicą państwową oraz służbową.

lw, PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych