Ks. Henryk Zieliński: "Przy okrągłym stole grano znaczonymi kartami, generał Kiszczak wiedział, na kogo z przedstawicieli opozycji może liczyć"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Czy jest co świętować? Jeśli tak, to skąd bierze się społeczny chłód towarzyszący tej rocznicy? O 25. rocznicy rozpoczęcia obrad Okrągłego Stołu rozmawiali goście Salonu Dziennikarskiego Floriańska 3, wspólnej audycji Radia Warszawa, Tygodnika „Idziemy” i portalu wPolityce.pl.

Są konferencje, są spotkania, ale trudno nie zauważyć, że społecznego entuzjazmu w tym wszystkim nie ma, dlaczego?

- pytał na początku Jacek Karnowski, redaktor naczelny Tygodnika wSieci.

Podobny problem jest z 4 czerwca, którą to datę próbowano wprowadzić, jako rocznicę konstytutywną, radosną i to się nie przyjęło

- zauważył Piotr Zaremba z portalu wPolityce.pl.

Jestem jednak zwolennikiem tezy, żeby odróżnić samą decyzję o organizacji Okrągłego Stołu od tego co się stało później. Nie budujmy już tak skrajnie demonicznej wizji, że to jest wszystko krok w złym kierunku. Lech i Jarosław Kaczyńscy bardzo potrafili to bardzo wyraźnie rozróżnić, Lech nawet bronił samej idei okrągłego stołu, w której przecież uczestniczył. Oni stawiali tezę, że należało to jakoś wykorzystać, ale od samego początku opozycja nie zachowywała się tam na miarę tego wyzwania. Trzeba było próbować ograć drugą stronę, niestety, szybko nastąpił proces uzależnienia psychicznego. Kiszczak pojawił się nagle, jako miły starszy pan, a w rzeczywistości był przecież człowiekiem bardzo sprawnie pętającym psychiki tych ludzi

- komentował Zaremba. Według publicysty, udział PiS w uchwale dotyczącej Okrągłego stołu jest logiczny, bo „gdyby Jarosław Kaczyński nagle oświadczył, że cały Okrągły stół był zdradą Polaków, byłby po prostu śmieszny”.

Ocenę Okrągłego stołu należy jednak różnicować

- zaznaczył Krzysztof Czabański, publicysta Tygodnika wSieci.

Wtedy nastrój był taki, że opozycja jest słaba, bo strajki w 1980 roku nie były jednak masowe. Panowała opinia, że trzeba poczekać, aż władza się sama przewróci. Na pytanie, czy przy Okrągłym Stole zrobiono dobrze, nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Na pewno nie stało się dobrze później, kiedy rząd Mazowieckiego pozwolił np. na niszczenie archiwów, na zostawienie resortów siłowych pod kontrolą komunistyczną. Po runięciu muru berlińskiego ta bierna polityka Mazowieckiego była niedopuszczalna

- mówił Czabański.

Jacek Karnowski dodał, że dziś dopiero dobitnie widać, że przy Okrągłym Stole przyjęto niepisaną zasad, że „nie można skorygować kursu III RP”.

Faktycznym tego efektem było pozwolenie na wybór Jaruzelskiego i pozostawienie mu resortów siłowych, ten fakt skrzętnie przed opinią publiczną ukrywano

- potwierdził Czabański.

Mnie się nie podoba łączenie Okrągłego stołu z 4 czerwca, a dokładniej deprecjonowanie 4 czerwca poprzez wynoszenie Okrągłego stołu

- powiedział Wiktor Świetlik z dwutygodnika Koncept.

Ja bym wolał, aby nie fetowano Okrągłego stołu, czyli ich zwycięstwa, ale żeby fetowano 4 czerwca, kiedy przy urnach wyborczych byliśmy świadkami wielkiego antykomunistycznego buntu. Na tym można było budować

- dodał Świetlik.

Musimy mieć świadomość, że przy okrągłym stole grano znaczonymi kartami, że generał Kiszczak doskonale wiedział, na kogo z przedstawicieli opozycji może liczyć, że poprze jego stanowisko. Po drugie, w momencie kiedy Rakowski każe wyprowadzić sztandar PRL okazuje się, że nie ma już drugiej strony, tej, z która zawierano porozumienie. Kto się wtedy okazał reprezentantem tej drugiej strony, której prawnie już nie było?

- pytał ks. Henryk Zieliński, redaktor naczelny Tygodnika „Idziemy”.

Ze wszystkich ustaleń okrągłego stołu można się było wycofać. Nasza rzeczywistość, jest pochodną późniejszych wyborów

- podsumował Piotr Zaremba. Publicysta podkreślił także satysfakcję z wyniku wyborów 4 czerwca 1989 roku.

Bardzo się bałem o wynik, wydawało mi się, że Naród może być bardziej przywiązany do PRL. Jednak stało się inaczej, dochowaliśmy wierności lepszym wartościom

- powiedział Piotr Zaremba.

Potem dyskusja w Salonie Dziennikarskim Floriańska 3 dotyczyła także ustawy o bestiach i mordercy Mariusz Trynkiewicza, który niebawem będzie mógł wyjść na wolność po odbyciu 25-letniego wyroku.

Jak to możliwe, że w 1989 roku przyjęto ustawę amnestyjną, która pozwoliła na zamianę kary śmierci nie na dożywocie, ale na 25 lat więzienia? To chyba dowodzi, że był wtedy jakiś problem?

- pytał Jacek Karnowski.

To był pewien absurd PRL-owskiego prawa karnego, że nie było dożywocia. Tylko kara śmierci i 25 lat więzienia. Dożywocie jest jednak dla takich ludzi optymalna karą

- powiedział Piotr Zaremba. Publicysta podzielił się wątpliwościami co do obecnego projektu ustawy o bestiach.

Są oczywiście wątpliwości, czy karać wstecz i dlaczego nie wypuszczać ludzi, którzy już kare odbyli, ale jeśli już się na taką karę zdecydujemy, to dlaczego taką ustawę przetrzymywać w szufladzie Kancelarii Premiera. Donald Tusk okazał się w tym przypadku skrajnie nieodpowiedzialny. Ja rozumiem, że on teraz musi udawać, że nie wie o co chodzi, ale niedopilnowanie takiej ustawy jest czymś kompletnie kuriozalnym. To przykład skrajnej arogancji przez zaniechanie

- krytykował Piotr Zaremba.

Publicyści zastanawiali się także nad kondycję mediów i padło pytanie, która redakcja jako pierwsza zdecyduje się zaprosić Mariusz Trynkiewicza o wyjściu na wolność. Zgodni orzekli, że pedofil i morderca mógłby być gościem Jakuba Władysława Wojewódzkiego w TVN. Zauważono także, że Tygodnik Wprost zamieścił już wizerunek mordercy na okładce z tytułem „Nie linczujcie Trynkiewicza”.

Goście Salonu Dziennikarskiego Floriańska 3 rozmawiali także o premierze, który wycofał poparcie dla utworzenia komisji śledczej ws. likwidacji WSI, która miałaby zlinczować Antoniego Macierewicza. Komisji wciąż chcą niektórzy członkowie PO, z Grzegorzem Schetyną i Andrzejem Halickim na czele.

Jacek Karnowski ujawnił fragmenty wywiadu Macierewicza dla Tygodnika wSieci, który ukaże się w poniedziałek.

(…) w tym wszystkim jest szerszy plan. W mojej ocenie – próba rehabilitacji tajnych służb komunistycznych połączona z budowaniem wrogości wobec Kościoła i polskiej tradycji, to tworzenie mitu założycielskiego nowej formacji politycznej, która dobija się do władzy. Widzimy już jej zarysy – jej patronem chce być Bronisław Komorowski, a obejmuje ona Ruch Palikota, grupę  Schetyny (bardzo w tę operację zaangażowaną) i establishment medialny, resortowe dzieci. Partia WSI, która właśnie powstaje, ma się wyłonić jako kandydatka do objęcia władzy z chaosu, który pogrąży Platformę Obywatelską

- mówi Macierewicz dla wSieci.

Rząd Marka Belki był już takim ruchem z udziałem WSI, kiedy Kwaśniewski próbował ratować lewicę przed rychłą porażka wyborczą. To był taki rząd ostatniej nadziei Kwaśniewskiego. Przy Belce był Cytrycki, oficer wywiadu, był szefem jego gabinetu, to było szyte grubymi nićmi

- przypomniał Krzysztof Czabański. Publicysta zauważył, że Macierewicz zdołał ten układ przeciąć, dlatego „teraz ci ludzie skrzykują się u Komorowskiego”.

To pokazuje, że wciąż jest problem przywództwa w PO, Grupiński i Schetyna grając tą kartą komisji śledczej te niejawną walką prowadzą. Wciąż jest nierozstrzygnięta kwestia relacji na linii Tusk - Komorowski

- dodał Piotr Zaremba.

Goście Salonu Dziennikarskiego Floriańska 3 rozmawiali także o imperialnych zapędach Rosji, które demonstruje podczas Igrzysk w Soczi.

CZYTAJ: Salon Dziennikarski Floriańska 3. Czabański: "Poza zmaganiami Justyny Kowalczyk i skoczków, nie oglądajcie tych Igrzysk"

AUDYCJI POSŁUCHAJ TUTAJ

Wuj

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych