Jachowiczowi: ległem, ale z honorem. Rzeczywiście, przyznaję, przeceniłem skutki rysującego się pęknięcia w Prawie i Sprawiedliwości

fot. Wikimedia Comons/Piote Drabik/licencja CC 2.0
fot. Wikimedia Comons/Piote Drabik/licencja CC 2.0

Cztery tysiące znaków, więc zapewne około 700 słów. Zaledwie mniej więcej tyle potrzebował na wyzłośliwianie się nade mną Jerzy Jachowicz, by wypomnieć mi szampana, którego mu – jak to niegdyś się mawiało - wiszę. Jak się okazuje, pod koniec 2010 roku założyliśmy się, że „przez trzy lata nie wyrośnie w Polsce żadna siła, która będzie w stanie zagrozić PiS i PO”.

Rzeczywiście, przyznaję, przeceniłem skutki rysującego się pęknięcia w Prawie i Sprawiedliwości, a przede wszystkim skalę przyszłej erozji w PO. Cóż, Drogi Jurku, jak pisał poeta „nie błądzą tylko łachudry”, a mi się zdarza błądzić nader często czego nigdy nie kryłem, Tobie zresztą też, czego też nigdy nie kryłem. Wystarczy mi zresztą w świecie polskich mediów ludzi mających się za nieomylnych (a przy tym doskonale moralnych i etycznych). Na swojej regulacji o finansowaniu partii politycznych powiesili się nawet jej twórcy, Dorn i Rokita, więc i ja maluczki mogłem nie docenić siły ich dziecka.

Ale czy intuicja mnie zawiodła? Dyskutowałbym. Przypomnijmy sobie sytuację sprzed trzech lat. Platforma była absolutnym hegemonem, za nią dużo słabszy PiS, dalej SLD z marnym poparciem i liderem o słabej pozycji. Dziś w sondażach króluje PiS, które jednak nieustannie musi opędzać się, a to od Solidarnej Polski z prawa, a to gowino-pejoteno-niewiadomoczego (GPN) z lewej (skądinąd, nie płakałbym, gdyby Prawo i Sprawiedliwość było skazane w przyszłości na liberalnego koalicjanta hamującego zbyt interwencjonistyczne zapędy).

Platforma przetrwała pęknięcia. Tusk – jak na sytuację – sprawnie pozbył się Gowina i pokonał Schetynę. Ale po pierwsze, wybory między Tuskiem a Gowinem w PO, pokazały, że Tuska nie chce duża część samych członków Platformy. Po drugie, SLD i Palikot łącznie nieraz miewały „słupek” wyższy od Platformy, co więcej zdarzało się, że Miller sam ją doganiał. Czy to nie jest „zagrażanie”? Sytuacja zmieniła się bardzo, choć nie tak bardzo jak obstawiałem.

W życiu, inaczej niż na ruletce, przewidywanie status quo z reguły jest bezpieczniejsze, a przewidywanie zmian obarczone ryzykiem. Czasem zresztą konsekwencje tego ryzyka, bywają przyjemne, jest nią choćby możliwość wyboru dla Ciebie butelki szampana.


CZYTAJ TEŻ: - Jak wygrałem szampana ze znawcami polityki. Janke i Świetlik twierdzili, że PJN ma duże szanse stanie się trzecią siłą polityczną na polskiej scenie...

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych