NATO ostro skrytykowało Rosję za to, że przesunęła swoją strefę przygraniczną o 11 km w głąb należącej do Gruzji separatystycznej Republiki Abchazji. Przesunięcie granicy nastąpiło według gruzińskich mediów już w styczniu.

Decyzja o „tymczasowym” rozszerzeniu rosyjskiej strefy przygranicznej w głąb gruzińskiego terytorium bardzo nas zaniepokoiła

- powiedział wczoraj szef NATO Anders Fogh Rasmussen, podczas wspólnej konferencji prasowej z premierem Gruzji, Iraklim Garibaszwilim.

Władze w Tbilisi nie wyraziły zgody na taki ruch. NATO stanowczo broni integralności terytorialnej Gruzji

– dodał.

Według Garibaszwilego przesunięcie granicy jest „niezgodne z prawem i zagraża niepodległości naszego kraju”. Kreml twierdzi, że przesunięcie granicy było konieczne, by móc utworzyć „strefę buforową” wokół Soczi, gdzie rozpoczynają się jutro zimowe igrzyska olimpijskie. Soczi znajduje się ok 30 km od granicy Abchazji. Po dwóch zamachach, do których doszło w ubiegłym miesiącu w Wołgogradzie, Moskwa wzmocniła środki bezpieczeństwa na Kaukazie i w rejonie morza czarnego. Choć Kreml zapewnia, że to rozwiązanie „tymczasowe”, nie jest to pierwszy raz, że Rosja zawłaszczyła część gruzińskiego terytorium.

Rosyjskie wojsko rozpoczęło w maju 2013 r. stawianie ogrodzenia na granicy administracyjnej pomiędzy Osetią Południową a Gruzją, zagrabiając przy tej okazji wiele kilometrów gruzińskiego terytorium. Według Andersa Fogh Rasmussena to „sprzeczne z prawem międzynarodowym”.

W XXI wieku staramy się budować mosty, a nie ogrodzenia

– podkreślił.

Moskwa uznała Abchazję, podobnie jak Osetię Południową, za niepodległe państwa, w przeciwieństwie do wspólnoty międzynarodowej, która je za integralną część Gruzji. Tbilisi nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych z Rosją od 2008 roku. Na igrzyska w Soczi nie wysłało rządowej delegacji, ale zezwoliło na udział swoich sportowców w zawodach.

Ryb/Euractiv.com