Rocznica zlikwidowania kata Warszawy. 70 lat temu żołnierze Kedywu KG AK wykonali wyrok na gen. Franzu Kutscherze

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Scena wykonania wyroku na Kutscherę z filmu "Generał >>Nil<<"
Scena wykonania wyroku na Kutscherę z filmu "Generał >>Nil<<"

70 lat temu, 1 lutego 1944 roku, żołnierze oddziału specjalnego Kedywu Komendy Głównej Armii Krajowej w Al. Ujazdowskich w Warszawie wykonali wyrok na gen. Franzu Kutscherze, dowódcy SS i policji Dystryktu Warszawa.

Wyrok na znienawidzonego przez mieszkańców gen. Franza Kutscherę wydał szef Kedywu KG AK płk August Emil Fieldorf "Nil". Przeprowadzenie akcji powierzono zgrupowaniu "Agat" (późniejszy "Parasol").

Franz Kutschera objął funkcję dowódcy SS i policji na okręg warszawski 25 września 1943 roku i od razu zaostrzył represje wobec Polaków. Nastąpiły liczne egzekucje uliczne, którymi Kutschera chciał złamać warszawiaków. Wzrosła także liczba łapanek.

Kierownictwo Walki Podziemnej wprowadziło Kutscherę na listę osób do likwidacji. Na trop Kutschery, który był bardzo dobrze zakonspirowany, wywiad Armii Krajowej wpadł przypadkiem. Aleksander Kunicki "Rayski", szef komórki wywiadu oddziału "Agat", który rozpracowywał Waltera Stamma - szefa Wydziału IV Gestapo, często penetrował dzielnicę policyjną. Tam zaobserwował pojawienie się limuzyny z nieznanym mu generałem. Od tego dnia "Rayski" śledził jego przyjazdy do budynku Gestapo i wkrótce ustalił, że mieszka on w Alei Róż 2 i nosi nazwisko Kutschera. "Rayski" o swoim odkryciu zameldował dowództwu Kedywu.

Pierwszą, nieudaną próbę przeprowadzenia akcji podjęto 28 stycznia 1944 r. Oddział "Lota", rozstawiony na stanowiskach w Alejach Ujazdowskich, nie doczekał się jednak przejazdu Kutschery.

Następną akcję zaplanowano na 1 lutego 1944 r. rano. Uczestniczyło w niej 12 osób: Bronisław Pietraszewicz "Lot" - dowódca akcji, Stanisław Huskowski "Ali", Zdzisław Poradzki "Kruszynka", Michał Issajewicz "Miś", Marian Senger "Cichy", Henryk Humięcki "Olbrzym", Zbigniew Gęsicki "Juno", Bronisław Hellwig "Bruno", Kazimierz Sott "Sokół", Maria Stypułkowska-Chojecka "Kama", Elżbieta Dziębowska "Dewajtis", Anna Szarzyńska-Rewska "Hanka".

Znak do rozpoczęcia akcji, sygnalizujący wyjście Kutschery z domu w Alei Róż, dała Maria Stypułkowska-Chojecka "Kama".

Ciemnostalowy opel admirał Kutschery skręcił w Al. Ujazdowskie (…) o godz. 9.06 rano. Przed samochodem przejechała otwarta ciężarówka pełna niemieckich żołnierzy. Wzdłuż ulicy maszerował uzbrojony oddział SS. Zbliżanie się pojazdu zasygnalizowały umówionymi znakami kolejno trzy obserwatorki. Po mniej więcej 140 m zza rogu ul. Piusa XI wyjechał powoli jakiś samochód, który zablokował pojazd Kutschery. Niemal natychmiast chodnikiem z prawej strony wypadł "Lot" i z bliska władował całą serię ze stena w otwarte okno opla. Z drugiej strony nadbiegł "Kruszynka", który powtórzył tę operację. Kutschera konał. Na dwóch napastników posypał się grad kul z niemieckich karabinów maszynowych. Ale równie silny grad pocisków i granatów ze strony polskiej – strzelali ukryci w pobliżu towarzysze zamachowców - utrzymywał ogień wroga pod kontrolą, w czasie gdy zbierano rannych, a cały oddział ładował się do pozostałych dwóch samochodów. O godz. 9.08 oba pojazdy oddaliły się z miejsca akcji

- tak przebieg zamachu na Kutscherę opisuje prof. Norman Davis w książce "Powstanie `44" w rozdziale poświęconym działaniom polskiego ruchu oporu przed wybuchem powstania warszawskiego.

W wyniku akcji na Kutscherę śmierć poniosło czterech jej uczestników. Gęsicki "Juno" i Sott "Sokół", otoczeni przez Niemców na Moście Kierbedzia, w czasie odprowadzania samochodu do garażu, skoczyli do Wisły, ginąc w jej nurtach. Ciężko ranni Pietraszewicz "Lot" i Senger "Cichy" zmarli kilka dni po zamachu.

Straty niemieckie wyniosły 5 zabitych i 9 rannych.

Niemcy w odwecie za zabicie Kutschery nałożyli na Warszawę 100 mln zł kontrybucji, a dzień po zamachu, 2 lutego 1944 roku w Alejach Ujazdowskich 21, w pobliżu miejsca przeprowadzenia akcji, rozstrzelali 100 zakładników. Była to jedna z ostatnich publicznych egzekucji przed wybuchem powstania warszawskiego.

Oceniając akcję Kedywu z 1 lutego 1944 r. prof. Davis pisał:

Pod względem planowania i brawury zamach na SS-Brigadefuhrera Franza Kutscherę niewątpliwie nie ustępuje w niczym bardziej znanemu zamachowi na Reinharda Heydricha (gen. SS i policji, szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy - PAP), który półtora roku wcześniej przeprowadzono w Pradze".

 

70. rocznicę zamachu uczczono na cmentarzu katolickim w Sopocie. Są tu groby dwóch osób, których życie było związane z tym bohaterskim czynem żołnierzy AK.

Jak powiedział PAP nauczyciel języka polskiego w Gdańskim Autonomicznym Gimnazjum Waldemar Stopczyński, jeden z pomysłodawców uczczenia w Sopocie rocznicy zamachu na Kutscherę, na miejscowej nekropolii pochowany jest Jan Kordulski ps. "Żbik", który w pierwotnym planie akcji uśmiercenia kata Warszawy, był wyznaczony na zastępcę dowódcy.

Na tym samym cmentarzu znajduje się także grób Bolesława Srockiego, mentora grupy młodzieży, która weszła w skład pierwszego plutonu oddziału "Pegaz" (późniejszy batalion "Parasol), który wykonał wyrok Polskiego Państwa Podziemnego na Kutscherze.

Stopczyński podkreślił, że obchody rocznicy zamachu na Kutscherę, odbyły się w Sopocie po raz pierwszy.

Grób Srockiego moi uczniowie odkryli dopiero jesienią 2012 r., a miejsce spoczynku Kordulskiego latem ubiegłego roku. Do tej pory nie było wiedzy na ten temat

- wyjaśnił. Podczas uroczystości zapalono znicze na ich grobach. Oprócz młodzieży i absolwentów Gdańskiego Autonomicznego Gimnazjum, hołd Srockiemu i Kordulskiemu oddali kombatanci z Okręgu Pomorskiego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Obecny był także zastępca dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku Janusz Marszalec.

Kordulski brał udział w pierwszej, nieudanej próbie zamachu na kata stolicy 28 stycznia 1944 r.

Kutschera tego dnia jednak nie przyjechał. Wieczorem grupa chłopaków wracała do domu i została zaskoczona przez patrol niemiecki. Zaczęli uciekać i kule dosięgły Kordulskiego. Został poważnie zraniony w rękę, co wykluczyło go z kolejnego zamachu na Kutscherę. 1 lutego, kiedy jego koledzy wykonywali wyrok, miał amputowaną rękę

- powiedział Stopczyński.

Kordulski wziął jeszcze udział w Powstaniu Warszawskim, a po zakończeniu wojny osiadł w Sopocie. Zmarł w 1988 r.

O Srockim młodzież Gdańskiego Gimnazjum Autonomicznego nakręciła dokumentalny film "Pomnik trwalszy niż spiż". 13-minutowa etiuda zwyciężyła w ub.r. w konkursie zorganizowanym przez Muzeum Historii Polski.

Bolesław Srocki (1893-1954) był politykiem II RP, działaczem społecznym i posłem na Sejm. W czasie wojny był m.in. redaktorem naczelnym "Wiadomości polskich", współpracował z Biurem Informacji i Propagandy KG AK, doradzał szefowi sztabu ZWZ-AK gen. Tadeuszowi Pełczyńskiemu. Był wychowawcą i ideowym opiekunem tajnej organizacji młodzieżowej PET. Do tej grupy należał m.in. Kordulski.

Na cmentarzu w Sopocie pochowani są więc mistrz i uczeń. Obie postaci są zapomniane przez historię. Dlatego też chcemy przypomnieć o tych bohaterach. Mam nadzieję, że stanie się to stałą tradycją

- dodał nauczyciel gdańskiego gimnazjum.

PAP, znp

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych