Miażdżąca krytyka KE polskiej edukacji przedszkolnej. Gorzej tylko w Rumunii

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. sxc.hu
fot. sxc.hu

Instytut Badań Edukacyjnych opublikował analizę dotyczącą kosztów edukacji w poszczególnych krajach. Jak informuje "Rzeczpospolita", wynika z niego, że pomimo sporych kosztów, które Polska przeznacza na edukację przedszkolną, to odsetek dzieci uczęszczających do tych placówek jest prawie najniższy w Europie. Gorzej jest tylko w Rumunii.

W 2011 r. w Polsce, zaledwie 43 proc. dzieci między trzecim rokiem życia, a wiekiem rozpoczęcia nauki, uczęszczało do przedszkola. Gorszy wynik mieli tylko Rumunii. Średnia europejska to prawie dwa razy więcej - 80 proc.

Zastanawiające jest to, że np. Słowacy, przeznaczając na edukację przedszkolną o wiele mniejsze środki, posyłają do tych placówek ok. 75 proc. dzieci, a Niemcy czy Czesi 80 proc.

Skąd takie różnice?

Główną przyczyną tej sytuacji wydają się wysoki stopień regulacji tego sektora usług, np. obowiązująca Karta nauczyciela, która znacznie usztywnia płace zatrudnianych osób, jak i ograniczone możliwości regulowania liczby miejsc pracy (np. ich redukowanie w okresie niżu demograficznego)

– czytamy w raporcie IBE. Jednakże Instytut zaznacza, że polskie przedszkola oferują wysoki standard usług.

W Karcie nauczyciela wychowawca przedszkolny pracuje 19 godzin zegarowych w tygodniu, ma zapewnione wolne ferie i wakacje - a to tylko część przywilejów. Natomiast nauczyciele czescy, słowaccy czy niemieccy są zatrudnieni w przedszkolach na podstawie umowy o pracy, a w przedszkolu przebywają ok. 34 godzin zegarowych.

Mocą nowelizacji ustawy państwo, do 2017 r., obiecało zapewnić miejsce w przedszkolu każdemu dziecku w wieku 3-5 lat. Do tej pory edukacja przedszkolna była finansowana w pełni z kasy gmin, od teraz dokłada się do niej państwo. Jednak już wiadomo, że środki z budżetu nie wystarczą. Samorządy alarmują, że poza środkami finansowymi potrzebują też liberalizacji przepisów związanych z zatrudnianiem nauczycieli.

Urzędnicy dodają, że najlepszym rozwiązaniem byłoby zakontraktowanie dodatkowych miejsc w placówkach niepublicznych, które w zamian za wyższą dotację nie pobierałyby od rodziców czesnego powyżej 1 zł za godzinę. Jednak przedszkola prywatne nie chcą pójść na takie rozwiązanie, bo tak naprawdę korzystają na braku miejsc w placówkach publicznych.

Marek Olszewski, wiceszef Związku Gmin Wiejskich i wójt gminy Lubicz (kujawsko-pomorskie) twierdzi, że jakimś sposobem na rozwiązanie sytuacji byłby powrót do tematu nowelizacji Karty. Jednak ta sprawa ucichła odkąd Joanna Kluzik-Rostkowska objęła stanowisko szefowej MEN. Nowa minister edukacji miała już sporo czasu aby zapoznać się z problemami w resorcie. Czy zamierza powrócić do rozmów? Tego nie wiadomo.

mc,rp.pl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych