Kryzys, błędy i zaniechania kolejnych rządów powodują rozwarstwienie społeczne, gdzie obok nielicznych wielkich fortun miliony znajdują się na skraju nędzy.
Co szczególnie bolesne – to bezrobocie wśród młodych i dobrze wykształconych ludzi. Równolegle społeczeństwo gwałtownie się starzeje, a prawie trzy miliony Polaków wyemigrowało za chlebem do krajów Europy Zachodniej. Jesteśmy peryferyjną strefą gospodarczą UE – rynkiem zbytu towarów naszych partnerów zachodnich i rywali oraz rezerwuarem solidnie wykształconej siły roboczej i prokreacyjnej. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest niski poziom klasy politycznej w Polsce.
Zła ordynacja
Proporcjonalna ordynacja wyborcza daje kierownictwu partii większy niż wyborcom wpływ na to, kto uzyska mandat posła. Dezorientuje to większość wyborców, nie wiedzą, komu mają postawić swój krzyżyk. Następuje zatem – z psychologicznego punktu widzenia – uzasadniona postawa: jedni w ogóle rezygnują z pójścia do urny, a inni głosują na partyjne „jedynki”. Oczywiście zdarza się niekiedy, że umieszczony na liście wyborczej na odległym miejscu zdobywa mandat, ale w praktyce ogranicza się to do list, które zdobywają wiele mandatów w danym okręgu, a kandydat jest preferowany przez wpływowe media. W powszechnym odczuciu Polaków partie są to organizacje wykonujące funkcję biur pośrednictwa pracy – załatwiających dla swoich posady, a dla klienteli pracę.
Bierny aparat
Poza medialnymi spektaklami dla maluczkich niezwykle uboga jest na co dzień partyjna praca edukacyjna, programowa i organizacyjna. Można odnieść wrażenie, że główne partie polityczne nie są zainteresowane znacznym powiększaniem rzesz członkowskich, bo wymaga to wysiłku, a dodatkowo zaostrza wewnętrzną konkurencję.
Historyczne obciążenie
Stanowiska polskich partii w dużej mierze nie odzwierciedlają poglądów politycznych ich działaczy, wypracowanych w demokratycznej, nieskrępowanej dyskusji, a odzwierciedlają poglądy i doraźne interesy partyjnych szefów. Skąd się bierze ta choroba? Jej przyczyny wydają się dość prozaiczne. Po pierwsze, wodzowie tych partii wyrośli na gruncie działalności opozycyjnej w PRL, która siłą rzeczy wymuszała konspiracyjny sposób prowadzenia struktur, nieufność i podejmowanie decyzji jednoosobowo lub w bardzo ograniczonym gronie.Po drugie, środowiska prawicowe, niepodległościowe i narodowe były szczególnie inwigilowane przez służby specjalne, zarówno PRL-u, ale i po roku 1989. Działania operacyjne czyniły prawdziwe spustoszenie w ich łonie.
Na aucie
Jest jeszcze jeden niedoceniany, ale bardzo poważny czynnik, który ułatwia przywódcom partyjnym autorytarny sposób rządzenia. W Polsce partyjni wodzowie są panami zawodowego życia i śmierci swoich podwładnych. I wcale nie chodzi o to, że poprzez umieszczenie ich lub nie na czołowych miejscach list wyborczych decydują o tym, czy będą nieźle wynagradzanymi osobami publicznymi, czy dalej będą na drodze do parlamentarnej kariery.W przypadku wypadnięcia z parlamentarnej karuzeli ryzykują całkowitą utratę środków utrzymania. To jest zasadnicza przyczyna ich uległości wobec partyjnych szefów.W ten sposób, niczym w głębokim PRL-u, rodzi się model politycznej kariery „bierny, ale wierny”. W Polsce, w przeciwieństwie do wszystkich krajów starej UE, nie ma żadnego systemu zabezpieczenia materialnego, socjalnego i zawodowego dla byłych parlamentarzystów.Ci zaś, którzy zbliżają się do wieku emerytalnego, na wcześniejszą emeryturę czy zatrudnienie w polskich realiach nie mają co liczyć. Tylko uznani czy ustosunkowani biznesmeni, lekarze, informatycy mają do czego wracać. Niektórzy zakładają nowe partie polityczne z konieczności, by nie spaść z politycznej sceny. W efekcie podziały polskiej klasy politycznej pogłębiają się, a system partyjny popada w coraz cięższą chorobę.
To nie przypadek, że dotychczasowe koalicje rządowe nie były oparte na rzetelnych umowach koalicyjnych (tu wzorem służy niemieckie dogadanie się CDU z SPD), lecz na stałej wojnie podjazdowej w łonie partnerów. Nie sprzyja to ani powadze, ani skuteczności rządów. Tylko Polaków skutecznie odstrasza od polityki.
Janusz Dobroszb. wicemarszałek sejmu
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/184262-partyjna-choroba-dotychczasowe-koalicje-rzadowe-nie-byly-oparte-na-rzetelnych-umowach-koalicyjnych-lecz-na-stalej-wojnie-podjazdowej-w-lonie-partnerow-nie-sprzyja-to-ani-powadze-ani-skutecznosci-rzadow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.