Polska walczy z kłamstwami, ale rzecznikiem MSZ został człowiek, który w „Wyborczej” przekonywał: „były polskie obozy”, „nie strójmy się w piórka ofiar”

Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

Polska od lat zmaga się z używanym przez media całego świata określeniem „polskie obozy śmierci”. Pojawiło się ono również dziś. Niestety obecnie trzeba przypominać o tym, że jest to kłamliwa i wypaczająca historię nazwa, trzeba przypominać, że to Niemcy odpowiadają za masowe mordy w obozach koncentracyjnych, że Niemcy i sowiecka Rosja rozpętały dwa konkurujące ze sobą przemysły śmierci i dehumanizacji. Walkę o dobre imię Polski i Polaków w deklaracjach popiera również rząd. Choć nie wsparł oficjalnie procesów, jakie wytaczane są w związku z używaniem hasła „polskie obozy śmierci”, to MSZ zapewnia, że reaguje na każdy przypadek używania tego zwrotu. I szczyci się nawet sukcesami, które ponoć osiąga. Problem w tym, że nad działaniami rządu i MSZ znak zapytania stawia... decyzja kierownictwa tego resortu. Sprawia one, że deklaracje o chęci walki o dobre imię Polski są mało wiarygodne.

Od września bowiem rzecznikiem MSZ jest człowiek, który niespełna rok temu przekonywał: „Po wojnie były 'polskie obozy'”, czas przestać się „stroić w piórka ofiar”.

Marcin Wojciechowski rzecznikiem resortu spraw zagranicznych został we wrześniu 2013 roku. Wcześniej był publicystą „Gazety Wyborczej”, ulubionej gazety premiera Donalda Tuska. Miłosny transfer z Czerskiej na Szucha odbija się obecnie na polityce historycznej MSZ.

W jednym ze swoich tekstów Marcin Wojciechowski przekonywał, że Polskę i Polaków można i należy obarczać winą za obozy, jakie funkcjonowały w czasie PRL (24.02.2012).

Uchylanie się od terminu "polskie obozy koncentracyjne" z okresu powojennego jest niepoważne. To wygodne umycie rąk z niegodziwości popełnionych przez stalinowski PRL. Łatwo wszystko zwalić na komunistów albo Sowietów. Ale zbrodni komunistycznych dokonywali najczęściej Polacy. Szeregowymi wykonawcami nie byli przysłani z Moskwy oficerowie lecz ludzie - często różnej narodowości, w tym żydowskiej - ale utożsamiający się z Polską, mający polskie dokumenty, nazwiska, mówiący po polsku. Najwyższy czas mieć odwagę to przyznać, a nie stroić się wiecznie w piórka ofiar

- pisał Wojciechowski tłumacząc, że „polskie obozy” jednak były, bo choć Polska nie była w pełni suwerenna, to jednak była państwem.

Cytowany fragment tekstu obecnego rzecznika MSZ dotyczył sprawy filmu Pawła Siegera "Polskie obozy koncentracyjne", który sprawił, że „wraca dyskusja o obozach pracy w latach 1945-49”.

Problem w tym, że opisując sprawę więzień Wojciechowski dokonuje tej samej manipulacji, co ludzie posługujący się terminem „polskie obozy śmierci” w odniesieniu np. do Auschwitz-Birkenau.

Rzecznik MSZ chce obarczać odpowiedzialnością Polski i Polaków za mordy na naszych rodakach i zbrodnie innych państw. O tej manipulacji można się przekonać zaglądając do choćby samej „Wyborczej”, czy pokrewnej politycznie „Polityki”.

W jednej z publikacji wspomnianego tygodnika czytamy o obozie w Jaworznie, o którym pisał Wojciechowski:

W Jaworznie już w kwietniu 1945 r. zaczęto zamykać śląskie rodziny, które w czasie okupacji podpisały volkslistę, podejrzanych politycznie Polaków, a także Cyganów, Łemków i Ukraińców. Komendantem obozu był kapitan NKWD Mordasow. (…) W listopadzie 1945 r. Mordasow został zwolniony za próbę gwałtu na polskiej strażniczce. W 1949 r. komendantem w Jaworznie został 26-letni Salomon Morel, wcześniej zarządzający obozem Zgoda w Świętochłowicach. Towarzyszyła mu opinia wyjątkowego sadysty. (…) W 1951 r. nastąpiła zmiana na stanowisku komendanta – Salomona Morela zastąpił Zdzisław Jędrzejewski

- pisała „Polityka” (7 stycznia 2014), wskazując, że obóz w Jaworznie był miejscem represji wymierzonych w Polaków, które - wzorując się na rozwiązaniach ZSRS - było miejscem morderczej pracy. Z obozu prowadzonego przez człowieka NKWD, a potem żydowskiego sadystę współpracującego przez lata z Armią Czerwoną – jak wskazuje „Polityka” - „codziennie rano wywożono kilkadziesiąt trupów ludzi zmarłych w powodu chorób, głodu, wypadków przy pracy i prześladowań”.

Na stronach samej „GW” z kolei czytamy o sporze, jaki wywołuje przywoływany już film dokumentalny Pawła Siegera.

Trwa 45 minut, swoją historię opowiadają w nim dwie Ukrainki (osadzone w obozie w Jaworznie) i jedna Ślązaczka (obóz Świętochłowice-Zgoda). Zaczyna się od ujęć nazistowskiego obozu Auschwitz-Birkenau. Dr Norbert Honka z Uniwersytetu Opolskiego tłumaczy: - Nie zaprzestał działalności w 1945 r. W latach 1945-48 był podzielony na dwa obozy: jeden w Brzezince administrowała władza radziecka, NKWD, a drugi w Oświęcimiu - Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego. Osadzano tam także ludność rodzimą śląską i z okolicznych miejscowości Oświęcimia, głównie żołnierzy AK

- tłumaczy autor artykułu (23.02.2012).

Wskazuje następnie, że „pierwsze (obozy – red.) zaczęły powstawać już w 1944 r., po wkroczeniu Armii Czerwonej na tereny Prus Wschodnich i Polski”.

Niektóre podporządkowane były tylko władzom radzieckim i NKWD, większość kontrolowały jednak polskie władze, m.in. Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego i Główny Zarząd Informacji WP

- tłumaczy „GW”.

Na podstawie cytowanego tekstu w „Wyborczej” oraz opisywanego filmu Marcin Wojciechowski wysnuł wniosek, że Polska i Polacy są odpowiedzialni za tworzenie i prowadzenie „polskich obozów”. Z cytatów z jego ówczesnej gazety wynika jednak jednoznacznie, że obozy, o których on pisze, były wymierzone w Polaków, a prowadzone przez kolejną okupacyjną, obcą władzę oraz jej kolaborantów.

Mówienie, że powojenne obozy były polskie jest równie uzasadnione, co mówienie o „polskich obozach koncentracyjnych” w odniesieniu do niemieckich obozów. W obu tych przypadkach mamy do czynienia z miejscami prowadzonymi przez władzę wrogą Polakom i Polsce, z miejscami kaźni polskich bohaterów narodowych.

Dla Marcina Wojciechowskiego jednak powojenne obozy, w których ginęli również Polacy, są częścią dokonań i odpowiedzialności polskiego narodu i państwa. Dziś taka właśnie postać jest twarzą MSZ, który z ramienia rządu prowadzi wojnę o prawdę na temat ofiary złożonej przez Polskę w czasie II wojny światowej.

Czy ta walka się zakończy sukcesem?

Skoro do MSZ wpuszczono "kreta", który do niedawna przekonywał, że czas przestać „stroić się wiecznie w piórka ofiar”, przyszłość tej walki nie jawi się różowo...

 

 

 

 

-----------------------------------------------------------------------------

-----------------------------------------------------------------------------

Siódmy numer miesięcznika"W Sieci Historii" cały czas do nabycia w naszym sklepie wSklepiku.pl.

W tym wydaniu dołączona została płyta DVD z filmem"Czarny Czwartek".POLECAMY!

Miesięcznik

Archiwalne numery miesięcznika"W Sieci Historii" do nabycia TYLKO wSklepiku.pl!


Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych