Rodzice nienarodzonych bliźniąt z Włocławka: "Będziemy walczyć o prawdę, żeby już nikt więcej nie przeżył tego samego, co my"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. TVP Info
fot. TVP Info

"Jestem w szoku. To nie do pomyślenia. Będziemy walczyć o prawdę, żeby już nikt więcej nie przeżył tego samego, co my" – mówiła w TVP Info Ewa Szydłowska, matka nienarodzonych bliźniąt, które zmarły, bo prawdopodobnie we włocławskim szpitalu zbyt późno zdecydowano się na cesarskie cięcie.

Komentowała w ten sposób informacje o skasowanych danych ze szpitalnych aparatów USG. Ewa Szydłowska w połowie stycznia zgłosiła się do szpitala, na zabieg cesarskiego cięcia. Kobieta była w ósmym miesiącu bliźniaczej ciąży. Jednak jak twierdzi, w szpitalu nie było osoby, która mogłaby zrobić badanie USG i zabieg przełożono na następny dzień. O północy dzieci miały jeszcze tętno, ale w nocy zmarły. Jak podała dziś „Gazeta Wyborcza”, okazało się, że skasowano historię badań z 16 i 17 stycznia z obu aparatów USG (na izbie przyjęć i na piętrze na oddziale). Odkryli to kontrolerzy z kujawsko-pomorskiego NFZ.

Ewa Szydłowska, komentując te informacje, opowiedziała o dramatycznych wydarzeniach z tragicznej nocy.

Po godz. 2, gdy położna nie mogła złapać tętna, zjechaliśmy windą na izbę przyjęć i tam zostało wykonane pierwsze USG. Doktor stwierdził, że jest wszystko dobrze. Pokazał, w którym miejscu leżą dzieci, w którym miejscu można szukać tętna i zostałam odesłana na górę

– opowiadała Ewa Szydłowska.

Na górze położna się nie poddawała. Stwierdziła, że póki nie usłyszy tętna, to ona tego nie uzna. Niestety nadal nie mogła go znaleźć. Powiadomiła lekarza i spytała czy to, co on tam widział, ma uznać za tętno i czy się pod tym podpisze. I lekarz kazał jeszcze raz iść na salę porodową, gdzie jest jeszcze lepszy zapis KTG. Kazał wykonać zapis, ale niestety tam też tętna nie znaleziono. Zostało wykonane następne badanie USG, gdzie stwierdzili, że nic nie wiadomo i lekarz powiedział, że musi skonsultować to szefem

– dodała.

Według matki nienarodzonych bliźniąt ordynatora nie było na miejscu. Kiedy kobieta wróciła na oddział, ordynator czekał już na nią wraz z lekarzem, którzy robił badanie USG.

Zostałam przebadana i poinformowana, że o godz. 6.30 zostanie wykonane kolejny zapis USG, gdzie zostanie wszystko potwierdzone. Powiedzieli jednak, żebym nie robiła sobie złudnych nadziei

– mówiła przez łzy.

Jej mąż Arkadiusz jest również zszokowany informacjami o wykasowaniu zapisów z aparatów USG.

Co tu się dzieje w takim dużym szpitalu? To jest karygodne

– mówił na antenie TVP Info.

ansa/tvp.info

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych