Prof. Żaryn o braku wspólnego oświadczenia Knesetu i Sejmu: „ta sytuacja może być wykorzystana w sposób niekorzystny i niechciany przez Polskę”. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Andrzej Grygiel
Fot. PAP/Andrzej Grygiel

wPolityce.pl: nie będzie jednak wspólnego oświadczenia Sejmu i Knesetu, w którym Polska i Izrael potępią używanie kłamliwego hasła „polskie obozy śmierci”. Czy to obniża rangę wizyty izraelskich polityków w Polsce?

Prof. Jan Żaryn, historyk zajmujący się m.in. relacjami polsko-żydowskimi: Oficjalne informacje w sprawie zmian dotyczących wizyty mówią, że brak wspólnego oświadczenia jest spowodowany tym, że przewodniczący Knesetu musiał odwołać wizytę w Polsce. Zmarła mu żona. Oczywistą była więc jego decyzja o odwołaniu wizyty. Nieobecność przewodniczącego Knesetu jest zupełnie zrozumiała, a jemu należą się wyrazy współczucia. Jednak zdziwienie budzi to, że jedynie przewodniczący izraelskiego parlamentu mógł podpisać oświadczenie. Rozumiem, że ten dokument był aktem końcowym dialogu na temat treści wspólnej enuncjacji. Nie bardzo więc rozumiem, dlaczego ze strony izraelskiej nie mógł podpisać tego oświadczenia ktoś inny.

 

Władze tłumaczą, że przyjęto koncepcję, że to przewodniczący izby złożą podpis.

Nie rozumiem tych ustaleń, a więc również nie bardzo rozumiem dlaczego nie doszło do podpisania tego oświadczenia. Argument, że tylko przewodniczący mogli podpisać oświadczenie dla mnie nie jest przekonujący. Być może jednak były jakieś ustalenia, które rzeczywiście tłumaczą tę koncepcję, a każdy inny sposób przyjęcia wspólnego stanowiska był nie do zaakceptowania. To jednak byłoby zadziwiające, ale jest możliwe.

 

Na ile ważna była ta deklaracja? Może nic wielkiego się nie stało?

To oświadczenie jest bardzo ważne i bardzo byłoby dobrze, gdyby się znalazło w publicznym obiegu. Niestety fakt niepodpisania tego dokumentu może być wykorzystany do prowadzenia polityki historycznej przez ludzi, bądź państwa, zainteresowane w zakłamywaniu historii II wojny światowej. Stąd przykrość podwójna. Ta sytuacja może być wykorzystana w sposób niekorzystny i niechciany przez Polskę.

 

Czy bez przyjęcia wspólnego stanowiska wizyta delegacji Knesetu w Polsce jest ważna? Czy to jedynie rutynowy przyjazd?

Ja nie widzę innego celu tej wizyty z punktu widzenia polskich interesów narodowych niż przyjęcie wspólnego oświadczenia. Ta wizyta ma oczywiście znaczenie dla Izraela i polityki historycznej tego państwa. I znów nieobecność przewodniczącego Knesetu nie jest raczej poważnym problemem dla izraelskiej polityki historycznej, czy samych obchodów. Warto przy tej okazji zwrócić uwagę na kolejną wątpliwość dotyczącą tych obchodów. Media używają przy tej okazji sformułowania „wyzwolenie obozu Auschwitz-Birkenau”.

 

Niesłusznie?

Zbyt jednostronna interpretacja kryje się za tym sformułowaniem. Bez wątpienia – świadczą o tym wspomnienia, kroniki, różnego rodzaju relacje, gdy Niemcy w 1941 roku wkraczali na tereny, na których działała wcześniej NKWD, mordując Polaków w swoich aresztach, część z Polaków się ratowała z tych więzień. Jednak nikt nie pisze o tych dniach jako o wyzwoleniu Kresów Polski spod okupacji sowieckiej. Również w przypadku Auschwitz-Birkenau należy się zastanowić, czy Polacy nie powinni opracować innego nazewnictwa tego, co się zdarzyło w styczniu 1945 roku.

 

Co się zatem stało? Dla więźniów to nie było wyzwolenie?

Patrząc z perspektywy więźniów... W styczniu 1945 uwolnionych zostało około 7 tys. ludzi. Tylu zostało. Pozostali zostali wymordowani przez Niemców, część została zmuszona do marszu na Zachód. Niemcy ostatnich więźniów wzięli ze sobą. Wielu z nich ginęło po drodze. Z punktu widzenia więźniów mówienie o „wyzwoleniu” ogranicza rzeczywistość tragedii, jaka miała miejsce w Auschwitz-Birkenau. Z punktu widzenia polskiej racji historycznej warto również pamiętać, że Sowieci wkraczając na polskie tereny zajmowali ziemię i ludzi, by instalować niechcianą przez Polaków władzę polityczną. A niektóre niemieckie podobozy koncentracyjne, czy niemieckie obozy koncentracyjne były natychmiast wykorzystywane przez NKWD do aresztowania nie tylko Niemców, ale również żołnierzy i oficerów Armii Krajowej. Polska powinna więc wypracować lepsze hasło, które oddawałoby rzeczywistość dotyczącą 27 stycznia 1945 roku. Słowo „wyzwolenie” jest uproszczeniem. Należałoby go również używać w związku z zajmowaniem przez Niemców polskich Kresów w 1941 roku.

Rozmawiał oL

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych