„Bezpieczeństwo narodowe” było w ostatnich dniach odmieniane przez wszystkie przypadki, będąc jednym z najpopularniejszych haseł politycznych. Jednak nie ma żadnych wątpliwości, że sprawa komisji śledczej ws. weryfikacji WSI, przy okazji której odwoływano się do bezpieczeństwa, umrze tak samo szybko, jak szybko zyskała rozgłos.
Komisja śledcza ws. weryfikacji WSI nie jest bowiem nikomu dziś potrzebna. Potrzebne jest mówienie o tym, załamywanie rąk nad „przestępczą działalnością weryfikatorów”, czyli tzw. „gonienie króliczka”. To daje rządzącym realne korzyści. Z jednej strony pozwala uniknąć w debacie publicznej niewygodnych spraw i pytań – o infoaferę, upadek służby zdrowia, patologie w służbach, grabież Lasów Państwowych, problemy z koleją i wiele innych - a z drugiej strony w medialnym przekazie wtłacza opozycję w zastawioną przez WSI, media i koalicję pułapkę. W róg, w którym PiS ma się kojarzyć z likwidacją WSI, narażeniem państwa na koszty i pogorszeniem bezpieczeństwa państwa.
Do tego komisja śledcza, jako medialny plan, jest rządowi potrzebna. Gdyby jednak rzeczywiście powstała, uderzyłaby rykoszetem w establishment rządzący. W imię bezpieczeństwa swojego establishmentu – z jednej strony powiązanego z WSI, a drugiej strony zagrożonego bezsensowną obroną paramafijnych struktur – Platforma Obywatelska nie dopuści do powstania komisji śledczej ws. weryfikacji. Zbyt dużo mogłoby ją to kosztować.
Decyzja o niepowołaniu komisji weryfikacyjnej, sceptycyzm, jaki widać było w tej sprawie w wypowiedziach premiera Donalda Tuska czy ministra Tomasza Siemoniaka, nie wypływa z chęci dbania o bezpieczeństwo państwa. Rządzącym na bezpieczeństwie specjalnie nie zależy. Świadczy o tym decyzja, która jest znacznie bardziej znamienna niż gładkie słowa, hasła i załamywanie rąk nad bezpieczeństwem Polski.
Ekspertem ds. służb specjalnych został właśnie płk Krzysztof Polkowski, człowiek szkolony w Rosji, którego związki z GRU nie zostały wyjaśnione, którego szkolenie w GRU może dawać nieznane dotąd skutki, który był jednym z dowódców skompromitowanych WSI. Człowiek WSI wchodzi do komisji, której zadaniem jest pilnowanie, by służby w Polsce działały zgodnie z prawem.
Od dziś płk Polkowski zyska dostęp do materiałów dotyczących życia służb, będzie sporządzał opinie na potrzeby komisji, będzie wpływał na służby i politykę. Będzie również zyskiwał wiedzę, którą potem będzie mógł wykorzystywać w sposób dla siebie wygodny. Lub w sposób wygodny na swoich kolegów.
Zgoda na wejście płk. Polskowskiego do komisji jest jasnym sygnałem, że formacji rządzącej i jej akolitom na bezpieczeństwie państwa nie zależy. Oni w imię prowadzenia gry wymierzonej w politycznych przeciwników nie cofną się przed uplanowaniem osoby niewiarygodnej w ważnej dla bezpieczeństwa państwa instytucji.
Czekają nas ciekawe czasy. Hucpa, jaką wykreowano wokół tłumaczenia raportu WSI, a obecnie rozgłos dot. komisji śledczej dotyczącej weryfikacji, pokazują, że żołnierze byłej WSI wydeptali sobie ścieżkę wpływania na polskie życie publiczne. Dziś tę ścieżkę posłowie wyłożyli kostką brukową, a także zamontowali już oficjalnie furtkę do polityki. A będzie tylko gorzej.
WSI niczym franca będzie chciało opleść mackami wszystko i wejść wszędzie, skąd je usunął Antoni Macierewicz wraz z współpracownikami.
Medialna burza wokół weryfikacji jest niczym innym, jak tylko WSIowym pomysłem rządzących na ukrycie niewygodnych dla nich tematów. Jednak przy tej okazji rządzący doprowadzili do znacznego wyłomy i wymiernych strat w bezpieczeństwie państwa. Zgoda na obecność płk. Polkowskiego w komisji ds. służb oznacza, że w najbliższym czasie możemy być świadkami wielu tego typu wrzutek.
Tu jednak nie o państwo i jego bezpieczeństwo chodzi. Jest dokładnie odwrotnie...
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/183854-komisja-sledcza-czyli-pomysl-wsi-na-przykrycie-niewygodnych-spraw-wojskowe-sluzby-niczym-franca-beda-chcialy-oplesc-mackami-wszystko-co-mozliwe