Marek Kochan w "GP": "Wiadomo, że nawet jeśli coś będzie zrobione przez rząd Tuska, to źle, bez sensu, i wszyscy za to zapłacimy"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Tomasz Gzell
PAP/Tomasz Gzell

Zapowiedzi premiera, że coś teraz rzekomo zrobi, nie mają większego znaczenia, od dawna nie traktuję już jego obietnic poważnie. Wiadomo, że nawet jeśli coś będzie zrobione, to źle i bez sensu, i wszyscy za to zapłacimy

- mówi dr Marek Kochan w rozmowie z Joanną Lichocką na łamach "Gazety Polskiej", oceniając ostatnie ruchu Donalda Tuska i jego gabinetu.

Ekspert od spraw wizerunku podaje szereg przykładów świadczących o tym, że ruchy szefa rządu są pozorowane:

Wystarczy przypomnieć koncept kastracji pedofilów, walkę z dopalaczami, wszelkie kampanie, które niczego dobrego nie przyniosły, chyba że straty państwa w rodzaju odszkodowań dla właścicieli sklepów z dopalaczami

- przekonuje.

Kochan ocenia też stan świadomości społeczeństwa. Jego zdaniem spora część obywateli jest niedoinformowana o tym, co dzieje się w kraju. Mało tego - nie są oni zainteresowani, by posiąść tę wiedzę.

Ci, których interesuje sposób wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej, klientelizm czy korupcja w obozie władzy, z grubsza są poinformowani i można powiedzieć, że działania opozycji i niezależnych mediów tylko podtrzymują to ich poinformowanie. Natomiast ci, którzy nie wiedzą, po prostu nie chcą się dowiedzieć. Stworzyli sobie mentalne kokony, otorbili się różnymi zaklęciami i są odporni na informacje i opinie, które mogłyby burzyć ich wizję świata

- mówi.

I dodaje:

Jeżeli ktoś analizuje informacje, to wie już wystarczająco dużo, ale jak jeszcze nie wie, to i tak tego nie zobaczy. Dlatego polityka staje się jałowa

- ocenia.

Marek Kochan zwrócił też uwagę na zmianę podejścia w sprawie odpowiedzialności za błędy i afery w ministerstwach i całym rządzie. Jeszcze kilka lat, a nawet miesięcy temu pewne procedery byłyby nie do pomyślenia:

Przesuwa się skala akceptacji dla działań, które do tej pory nie był akceptowalne. To jest realny problem. Wcześniej istniało coś takiego jak polityczna odpowiedzialność na przykład ministra za funkcjonowanie resortu. Ćwiąkalski został zdymisjonowany, gdy jeden z więźniów popełnił samobójstwo. (…) To model demokracji, gdzie istnieje odpowiedzialność polityczna. Dziś mamy gigantyczną infoaferę, która dotyczy kilku ministerstw, w tym spraw zagranicznych i spraw wewnętrznych, a w ogóle nie mówi się o odpowiedzialności ministrów: Sikorskiego czy Sienkiewicza

- stwierdził Kochan.

lw, "Gazeta Polska"

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych