Brunetki, blondynki... Do parytetu jeszcze daleko, ale co najważniejsze, daleko w PO do parytetu inteligencji, rozumu i poczucia odpowiedzialności

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/Radek Pietruszka
PAP/Radek Pietruszka

Premier Donald Tusk stracił już całkowicie nadzieję na poprawienie notowań Platformy Obywatelskiej i rządu więc postawił na modny dziś w Unii Europejskiej parytet płci, wysuwając na odpowiedzialne stanowiska kobiety w miejsce mężczyzn. Obiecał też, że będzie popierał suwakową metodę przy sporządzaniu list wyborczych, np. do Sejmu - naprzemiennie kobieta i mężczyzna.

Najwyraźniej na jego poglądy w sprawie płci miała wpływ kobieta, Małgorzata Tusk, która stwierdziła co następuje: w mojej rodzinie jest parytet - ja, córka i synowa oraz mąż, syn i wnuk Mikołaj. Wątpię, żeby idea parytetów płciowych była szczerze przez premiera wyznawana, bo sprawia on wrażenie macho, nie tylko w sferze rządzenia ale i w sferze zasad. I mimo to mianował Elżbietę Bieńkowską na wicepremierkę i superministrę, a Małgorzatę Kidawę - Błońską na rzeczniczkę rządu. Mianował też Julię Piterę na ministrę od niczego,wystawiając ją na pożarcie przez wrogie media.

Do parytetu jeszcze daleko, ale co najważniejsze, daleko w Platformie Obywatelskiej do parytetu inteligencji, rozumu i poczucia odpowiedzialności polityczek z pierwszych i ostatnich szeregów. Co gorsza - w przeważającej grupie polityków płci męskiej sytuacja jest podobna, wręcz identyczna. Więc po co te parytety, skoro jak pokazuje doświadczenie nie brak kobiet, które bez parytetów zakładają firmy, zajmują się dziedzinami okupowanymi dotąd przez mężczyzn. Kobiety mądre, wykształcone i uczciwe nie potrzebują owych parytetów, one potrzebują wsparcia państwa dla ich inicjatyw i pracy twórczej. Nacałym świecie istnieje całkiem naturalny podział na kobiety, kobietkii babsztyle. Te ostatnie prą na urzeczywistnienie promowanej przezBrukselę "równości płci",  bo same płci nie mają i liczą na siływyższe czyli facetów, którzy tak ja i one, cierpią na niedobórpłciowy.

Czym się kończą nieśmiałe u nas jeszcze preferencje kobiet w polityce, widać gołym okiem. Superministra Bieńkowska potraktowała "z buta" obywateli III RP z właściwym sobie wdziękiem powiatowej gwiazdy urody i elegancji, stwierdzając, że pociągi się opóźniają, "bo taki mamy klimat", a nawet zabłysła znajomością języka obcego używając słowa obcego - "sorry".  Zatrzepotała przy tym gęstwiną sztucznych rzęs,kpiąc w żywe oczy z dziennikarzy, których zapewniła, że nie lubipopularności. I wyszła, wyraźnie ubawiona.

Rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa - Błońska jest też ładna ale bardziej ucywilizowana na niwie kulturalnego traktowania zarówno politycznych przeciwników jak i mediów. Niestety, nie ma pojęcia jak znimi rozmawiać, żeby ich przekonać do racji szefa. Jest sympatyczna, ale pozbawiona siły argumentów w konfrontacji z siłami wrogimi klice rządzącej III RP. O Julii Piterze nie warto mówić, bo jest przypadkiem najbardziej beznadziejnym w tym parytecie. Wszystkie trzy paniezaliczam do kategorii kobietek, istot płci żeńskiej nadających się nastanowiska urzędnicze niższego i średniego szczebla administracjipaństwowej ale nie na polityków podejmujących decyzje wagi państwowej.

Żebyśmy nie mieli kompleksów niższości, przywołam przykład z bliskiej zagranicy. W ramach parytetu płci ministrem obrony RFN została Ursula von der Leyen, polityk CDU, katoliczka, matka siedmiorga dzieci, osoba znakomicie sprawdzająca się w roli ministra d/s rodziny. Ki diabełpodkusił Angelę Merkel do mianowania jej ministrem obrony? Pani von der Leyen przyznała, że nie ma pojęcia o stopniach wojskowych i innych dystynkcjach i wyszła z propozycją urządzenia w koszarach ośrodków opieki dla trudnej młodzieży. Nie wiadomo, jak sobie wyobraża pani von der Leyen wpływ żołnierskiego stylu życia na resocjalizację dzieci. Naczele rządu RFN stoi kobieta, która w swej pysze nie waha się wystawić na odstrzał innej, godnej szacunku kobiety, w imię ideologii, raczej obcej Angeli Merkel ale politycznie korzystnej. A może ma coś przeciwko katolikom?

"Brunetki, blondynki, ja wszystkie was dziewczynki całować chcę" - śpiewał niezapomniany Jan Kiepura, ale były to czasy, kiedy kobieta była kobietą, a mężczyzna mężczyzną. Dziś mamy czasy równości płci w stylu gender, a z tego korzystają przebojowe babsztyle, których czemuś nikt nie chce całować. Właśnie, czemu?

 

 

 

 

----------------------------------------------------------------

----------------------------------------------------------------

Kubek lemingowy wPolityce.pl - hitem sezonu!

Idealny dla wszystkich miłośników lemingozy. Kubek o głębokim wnętrzu.

Oni są lemingami - a Ty? Oni piją kawę ze starbunia - Ty możesz ją pić z naszego kubka! Najlepsza kawa, najsłodsza herbata - tylko z lemingowego kubka wPolityce.pl!

Kubek lemingowy wPolityce.pl


Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych