Weszła w życie ustawa o tzw. niebezpiecznych przestępcach. Ma ona objąć między innymi skazanych na śmierć zabójców, którym w 1989 roku zamieniono karę śmierci na 25 lat pozbawienia wolności. Wśród nich jest skazany za zabójstwo czterech chłopców Mariusz Trynkiewicz, który kończy odbywanie kary 11 lutego. O kulisach uchwalenia nowego prawa rozmawiamy z ministrem sprawiedliwości Markiem Biernackim.
wPolityce.pl: Nie jest pan zły na Kancelarię Premiera, że spaprała Panu robotę? Tyle zachodu, taki pośpiech, a tu ktoś zapomniał na czas wydrukować ustawę?
Marek Biernacki, minister sprawiedliwości: Nie jestem od oceniania tego. Opóźnienia były podczas prac Sejmu i to było najbardziej denerwujące. Kiedy ustawa wpłynęła do Sejmu, na szefa komisji został powołany poseł z opozycji, osoba nieprzekonana do sprawy, która w trakcie prac zrezygnowała z kierowania komisją. I to tam straciliśmy tak naprawdę najwięcej czasu. Zresztą ta ustawa ma bardzo wielu przeciwników. Na każdym etapie były działania, które powodowały obstrukcję.
Ale koniec końców - Sejm uchwalił, a zawaliła kancelaria.
Ja tego nie powiem. W każdym razie my jako ministerstwo zrobiliśmy wszystko, żeby ta ustawa weszła w życie, bo to był nasz żywotny interes.
Swoją drogą, to dość niezwykłe działanie, żeby zmieniać prawo, pisać ustawę pod kilkanaście osób. Nawet jeśli to są groźni przestępcy.
To nie jest pisanie ustawy pod kilkanaście osób. W '89 roku posłowie i senatorowie popełnili błąd. Zresztą kluczowe poprawki zgłoszono dopiero na komisji senackiej, bo pierwotnie osoby takie jak Trynkiewicz nie były objęte ustawą amnestyjną.
Natomiast my tę sprawę przewidzieliśmy w kodeksie karnym i wprowadzamy odpowiednie zmiany. Tylko, że zmieniony kodeks karny zacznie obowiązywać dopiero za dwa lata i nie obejmowałby tego typu osób. Dlatego ta ustawa była potrzebna. Bo musimy chronić społeczeństwo. To było oczywiste, że powstała. Szkoda, że nie stało się to dużo prędzej.
A nie boi się Pan, że przegracie ją w Strasburgu?
Najpierw będzie Trybunał Konstytucyjny - to już wiemy, potem pewnie Strasburg. Ja jestem przekonany, że ustawa się obroni. Artykułowałem to zresztą dość emocjonalnie...
Skoro już o emocjach mowa - nie był pan zażenowany wypowiedzią pana koleżanki z rządu na temat klimatu?
Akurat wczoraj byłem w Kielcach u swojego przyjaciela w szpitalu i w drodze zderzyłem się z przyrodą.
Czyli?
Odczułem zjawiska klimatyczne, których wcześniej nie widziałem nigdy. Była minusowa temperatura i padał deszcz.
Ale czy minister Bieńkowska nie powinna przeprosić za swoje słowa? Skoro nawet premier to zrobił?
Nie oceniam swoich kolegów. Uważam, że pani minister Bieńkowska chciała przedstawić swój pogląd - przedstawiła go. Potem mogła się do swojego wystąpienia ustosunkować - zrobiła to.
Wystarczająco?
Ja na pewno nie będę oceniał pani wicepremier. Bardzo ją cenię, nawet za tę bezpośredniość, za którą ponosi czasem konsekwencje...
rozmawiała Anna Sarzyńska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/183727-klimatolodzy-w-rzadzie-cd-biernacki-odczulem-zjawiska-klimatyczne-ktorych-wczesniej-nie-widzialem-nigdy-byla-minusowa-temperatura-i-padal-deszcz-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.