Paweł Piskorski musi tłumaczyć się w sądzie z tego, w jaki sposób dorobił się majątku. Śledczy zakwestionowali m. in. umowę z 1997 r., z której wynika, że zarobił 986 tys. zł na sprzedaży antyków antykwariuszowi. Jak stwierdziła prokuratura dokument mógł zostać podrobiony.
Liderowi Stronnictwa Demokratycznemu nie pomogła była żona, która w sądzie zeznała, że o dziełach sztuki nie miała pojęcia. Jak wytłumaczył się z tego Piskorski? Twierdzi, że antyki trzymał u swojej matki - w szafach, w regałach i w skrzyniach.
Były prezydent Warszawy zeznał, że antyki zaczął zbierać w latach 80., po tym jak odziedziczył spadek. Potem na dzieła sztuki zarabiał grą w kasynie i na giełdzie. W swojej kolekcji miał m. in. obraz Kossaka czy portret autorstwa Olgi Boznańskiej. To wszystko sprzedał antykwariuszowi.
Podczas wczorajszego procesu prokuratorzy pytali Piskorskiego m. in. o to dlaczego o cennym zbiorze nie wiedziała żona.
Przedmioty były w dwóch olbrzymich skrzyniach, które były pod stelażem łóżka, które mam do dziś. (...) Obrazy były w szafie
- wyjaśniał przewodniczący SD.
Jednak CBA wątpi czy w mieszkaniu matki byłego prezydenta stolicy mógł się zmieścić ten zbiór antyków.
mc,"Gazeta Wyborcza"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/183641-kossak-w-szafie-antyki-w-tapczanie-co-jeszcze-wymysli-pawel-piskorski-tlumaczac-sie-w-sadzie-ze-swojego-majatku