Polska Rzeczpospolita Ludowa – zwana popularnie ,,komuną'', to państwo, w którym żyła większość z naszych rodaków. Jego funkcjonowanie, do tej pory bardzo rzutuje na obecny stan gospodarki,a nawet narodu. Przyzwyczailiśmy się, do skrajnie różnych ocen tego bytu – z jednej strony, od całkowitej negacji i wytykaniu samych koszmarów tamtych lat, z drugiej zaś – do często słyszanego stwierdzenia wśród przeciętnych Polaków, iż ,,za komuny było lepiej''. Jak więc było naprawdę?
Dokonać suchej analizy PRL-u nie jest łatwo. Nie jest łatwo zwłaszcza dla wnuka więźnia okresu stalinowskiego, potomka Kresowiaków. Jednak bycie narodowcem odwołującym się do ,,szkoły Dmowskiego'' zobowiązuje do umiejętności suchej, pozbawionej emocji, analizy faktów. Stąd moja próba obiektywnej oceny państwa, w którym żyliśmy po zakończeniu II wojny światowej.
Nie jest moim celem wdawanie się w dyskusje, czy w Polsce istniał realny komunizm. Czy mieliśmy do czynienia z totalitaryzmem, czy autorytaryzmem. Komu najwięcej Polacy zawdzięczają: Gomułce, Gierkowi, a może Jaruzelskiemu, bo i takie głosy są przecież obecne. Chciałbym skupić się na ocenie państwa polskiego w latach 1945-1989, niezależnie od formalnej nazwy czy sternika, który kierował tym państwem za przyzwoleniem Moskwy.
Czy po zakończeniu II wojny światowej Polska, miała szansę wybić się na prawdziwą suwerenność, idąc śladem II Rzeczypospolitej? Naturalnie, że nie. Pomimo wielkiej ofiary powstańców warszawskich, Żołnierzy Wyklętych spod znaku Narodowych Sił Zbrojnych czy Armii Krajowej – Polska nie miała żadnych perspektyw na stanie się suwerennym bytem państwowym. Miażdżące zwycięstwo Armii Czerwonej nad Wehrmachtem, a także jasny cel Stalina – budowa własnego obozu geopolitycznego w świecie pod ścisłą kontrolą Kremla, nie przewidywała takiego planu. Ziemie polskie zajęte przez Sowietów były de facto w ich panowaniu, zaś Moskwa stosowała politykę faktów dokonanych. Zachód, który pragnął jak najszybszego zakończenia działań wojennych i przystąpienia do odbudowy własnych gospodarek, nie bardzo miał ochotę umierać za nasz kraj. Efekt był jasny do przewidzenia: przyszła Polska jest na łasce i niełasce Stalina i to on w zasadzie zdecydował, jak będzie wyglądał nasz kraj przez kolejne pół wieku. Zatem wszelkie dywagacje na temat możliwości budowy wolnej Polski po 1945, uważam za zbędne.
Jako, że pochodzę z rodziny o silnych tradycjach antykomunistycznych, o wiele prościej jest mi krytykować ,,komunę''. Jednak z początku, nieco na przekór sobie, postaram się wymieć to, co w PRL-u można zaliczyć na plus.
Polski naród po II wojnie światowej wyszedł poturbowany bodaj najbardziej, ze wszystkich europejskich narodów. Polska gospodarka praktycznie przestała istnieć, zaś symbolem ogromu zniszczeń wojennych stała się Warszawa. Śmiem twierdzić, iż wiele społeczności w świecie, widząc podobny stos gruzów skapitulowałoby przed nimi uznając propozycję odbudowy za bezsens, zwłaszcza w obliczu całkowitej ruiny gospodarczej państwa. Ze strony komunistycznych aparatczyków padło jednak hasło: ,,Cały naród buduje swoją stolicę!''. Naród, wspólnymi siłami podołał. Nie przeniósł stolicy do miasta bez stołecznych tradycji, zaś odbudowana Warszawa dziś jest świadectwem nieugiętej postawy Polaków. Abstrahując od efektów w wymiarze architektonicznym oraz estetycznym, decyzję ówczesnych władz o odbudowie stolicy z pewnością zaliczyć należy na plus.
Po hekatombie wojennej, liczba ludności zamieszkująca granice Polski zmniejszyła się o 10 milionów, w stosunku do roku 1939. To ogromne zachwianie stanu demograficznego, zostało w PRL-u szybko nadrobione – zaledwie 25 lat po zakończeniu wojny, ludność Polski przekroczyła stan przedwojenny. Niewątpliwie boom demograficzny był możliwy m.in. dzięki intensywnemu budownictwu mieszkaniowemu. W latach 80, czas oczekiwania na mieszkanie wynosił 5 lat, samych mieszkań, budowano więcej niż w III RP. Przykładowo, w 1978 roku oddano do użytku niemal 300 tysięcy lokali, zaś w roku 2011 – ok. 130 tysięcy. Mieszkania były o wiele bardziej dostępne dla młodych Polaków niż dziś, zaś przyznać trzeba, iż posiadanie lokum jest niewątpliwie jednym z silniejszych bodźców do założenia rodziny.
Kolejnym dużym problemem, który trawił polskie społeczeństwo w I połowie XX wieku, był analfabetyzm. W II RP, co piąty obywatel państwa nie potrafił czytać ani pisać. Komunistycznej biurokracji oddać należy, iż wyjątkowo szybko uporała się z problemem. W latach 60' już niezwykle ciężko spotkać było Polaka, który był analfabetą, zwłaszcza w wieku produkcyjnym.
Dotykając problematyki umasowienia edukacji, należy również zwrócić uwagę, na możliwość awansu społecznego ludności wiejskiej. Faktem jest, iż po wojnie ludziom ze wsi i małych miasteczek, było o wiele łatwiej zdobyć dość prestiżowy zawód i osiągnąć wysoki (jak na PRL) status społeczny. Do tego z pewnością w okresie ,,komuny'' pozytywną rolę w formowaniu młodych ludzi miała wysoka dyscyplina w szkołach, prace społeczne, a także powszechny nacisk na wychowanie fizyczne.
To główne atuty, jakie w moim mniemaniu, naród polski wypracował w warunkach Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Celowo pominąłem takie wątki jak odzyskanie Pomorza czy Śląska, posiadanie silnej armii, brak bezrobocia, czy rozwój pewnych gałęzi przemysłu strategicznego – wpływu na to bowiem Polacy zanadto nie mieli, a obszary wymienione były umacniane we wszystkich państwach ,,bloku wschodniego'' z wyraźnego polecenia Moskwy.
Przechodząc do wad okresu ,,komuny'', nie zamierzam wytaczać setek argumentów, jakich można użyć krytykując PRL. Są one powszechnie znane i prawdziwe: Dokończenie eksterminacji polskich elit patriotycznych, walka z Kościołem, kryzysy ekonomiczne, brak suwerenności zewnętrznej i ciągła ingerencja w sprawy wewnętrzne Polski przez ZSRR, cenzura polityczna i historyczna, brak możliwości samodzielnej działalności gospodarczej (znamy drobne wyjątki), masowe represje wobec wszystkich, którzy nie zgadzali się na życie w takiej rzeczywistości, łącznie z przypadkami zabójstw politycznych. A także szereg innych argumentów, które zdecydowanie przechylają szalę oceny PRL-u na korzyść ludzi krytykujących ten twór. Jednak pragnę na zakończenie zwrócić uwagę na jeden, bardzo poważny, a często – zapomniany czynnik, który również zaliczyć należy do niewybaczalnych win aparatu komunistycznej Polski wobec własnego narodu.
Mianowicie, w moim mniemaniu jednym z najbardziej bolesnych spadków po PRL-u jest kompletne zakompleksienie i ,,skarlenie'' w sensie ambicjonalnym Polaków. Dumny naród, który po 123 latach zaborów zdołał odzyskać niepodległość; który gonił Niemców z Poznania, a Rosjan spod Warszawy; który masowo organizował się w II Rzeczypospolitej, w strukturach społecznych, politycznych, sportowych, kulturalnych, religijnych; naród który potrafił zadziwić świat swoją nowoczesnością (np. polska kolej), a także miał wielkie ambicje bycia poważnym graczem międzynarodowym – właśnie poprzez 45 lat ,,komuny'' - został sprowadzony do roli karzełka, którego jedyną ambicją jest spokojne życie w warunkach umożliwiających bezpieczną (z pozoru) egzystencję oraz przysłowiowej ,,myszy'', która dostawszy się pod unijną miotłę siedzi pokornie i cicho, by nikogo nie drażnić.
Nie można mieć pretensji do Polaków, że wpadli w tak poważne zakompleksienie. Pozbawieni wymordowanych elit, z odciętym dziedzictwem polskich kresów, wepchnięci pod buta Moskwy rozgniatającego ostatnich żołnierzy bijących się w lasach o Wielką Polskę – po ludzku stracili chęć do walki i wyznaczania ambitnych celów. Warunki, w których się znaleźli zabijały wszelki indywidualizm, przedsiębiorczość, podmiotowość myślenia. Krótki renesans narodowej wiary w siebie przeżyliśmy na przełomie lat 70 i 80', podbudowani wyborem ks. kard. Karola Wojtyły na tron Piotrowy. Został on jednak szybko stłumiony przez wprowadzenie stanu wojennego.
Dzisiejsza, Republika Okrągłego Stołu zwana III Rzeczpospolitą, niewiele robi, by coś w tej sprawie zmienić. Polacy, zwłaszcza pokolenia wychowane w PRL-u, bez większego namysłu szukają opieki a to w Brukseli, a to w Waszyngtonie. Niektórzy z utęsknieniem spoglądają w kierunku Moskwy. Chęć walki o Wielką Polskę, o ponowne wytyczanie ambitnych celów jednak powoli kiełkuje. Młode pokolenie, które uzyskuje dostęp do niezależnej informacji poprzez internet, coraz wyraźniej domaga się realnych zmian i budowy silnego państwa. Symbolem nadziei na wyjście z zakompleksienia są niespodziewane sukcesy Marszu Niepodległości. Czy jednak zdołamy wyciągnąć naród z marazmu i bierności, których nabawił się w PRL-u? Odpowiedź na to pytanie uzyskamy być może za lat 5, a może dopiero za 20 – to jednak zależy wyłącznie, od naszej ciężkiej pracy.
Podsumowując problematykę oceny polskiej ,,komuny'' należy stwierdzić wyraźnie: Pomimo kilku realnych plusów, system ówcześnie w naszym kraju panujący w swym całokształcie przyczynił się do wykrzywienia charakteru narodowego Polaków, dokonując niemalże spustoszenia w sferze ambicji i chęci do walki, które są niezbędne, aby zbudować silny kraj z podmiotowo myślącymi elitami. Dodając do tego wszelkie inne argumenty, które wymieniłem wcześniej, nie ma wątpliwości – iż PRL jest skazą na polskich kartach historii, z której jednak paradoksalnie, można czerpać pojedyncze wzorce w zakresie chociażby edukacji młodych pokoleń, kładącej nacisk na sport i dyscyplinę.
Polska Rzeczpospolita Ludowa była faktem – należy wyciągnąć z tej bolesnej lekcji pożyteczne dla narodu wnioski i myśleć o tworzeniu w przyszłości Wielkiej Polski – albowiem III Rzeczpospolita, z pewnością nie jest odpowiednią alternatywą, w której można budować kraj dla naszych dzieci i wnuków.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/183405-twarza-w-twarz-z-prl-iii-rzeczpospolita-z-pewnoscia-nie-jest-odpowiednia-alternatywa-w-ktorej-mozna-budowac-kraj-dla-naszych-dzieci-i-wnukow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.