wPolityce.pl: w niektórych środowiskach politycznych coraz głośniejsze stają się pomysły powołania komisji śledczej badającej sprawę likwidacji i weryfikacji WSI. W pana ocenie taka komisja może powstać?
Witold Gadowski, dziennikarz, publicysta „wSieci”, autor książek: W Polsce powinna powstać komisja śledcza, ale badająca ochronę WSI, czyli ochronę rosyjskiej agentury w Polsce. Dla mnie WSI jest niemal równoznaczne z rosyjską agenturą w Polsce. Z powodów oczywistych. Oni z czasów sowieckich do III RP przeszli suchą stopą. W pomyśle tworzenia komisji ds. zbadania weryfikacji WSI czuję rękę gen. Dukaczewskiego i innych sowieckich oficerów. Wydaje mi się, że to jest próba zatupania prawdy, narzucenia społeczeństwu, jak za czasów sowieckich, obowiązującej, kłamliwej historii Polski. Wpływy dawnego WSI w rządzie i w Pałacu Prezydenckim są widoczne, mówi się o tym coraz głośniej. To jest afera, którą należy zbadać.
Kto miałby się tym zająć? Obecnie raczej nie ma na to szans...
Tą sprawą musi się zająć rząd, który na pierwszym miejscu stawia polskie interesy, natychmiast po przejęciu władzy. Wpływy agentury wojskowej, powiązanej z Rosją, w najwyższych kręgach władzy muszą zostać przeanalizowane. Trzeba również wrócić do sprawy tzw. szafy Lesiaka. Tam znajdowały się dokumenty, które zostały ukradzione przez pewnych polityków. One potem nie ujrzały już nigdy światła dziennego. To jest bardzo ciekawa historia.
O jakich politykach Pan mówi? Z jakich środowisk politycznych?
Jak wiadomo, ja mniej zajmuję się politykami opozycyjnymi, ponieważ oni nie rządzą. Spojrzenie czytelników w tej sprawie kierowałbym raczej w stronę rządzących... A zwłaszcza w kierunku polityków, którzy spoceni i przerażeni wyłamywali zamki w szufladach i sejfach, by natychmiast dobrać się do dokumentów, gdy tylko mieli taką możliwość. To są prawdziwe afery, one pokazują bowiem kto nami rządzi i od kogo bierze pieniądze. Tworzenie komisji śledczej ds. działalności komisji to propozycja rodem z czasów sowieckich. Komisja Burdenki czy inne tego typu również badały przestępstwa niepopełnione. Jednak były na tyle głośne, że wielu ludzi im uwierzyło.
W sprawie komisji śledczej dot. WSI słychać również takie głosy: „powołajmy komisję, niech minister Macierewicz ujawni prawdę o WSI, niech przed komisją stanie prezydent Bronisław Komorowski i odpowie na pytania o swoje związki ze służbami”. Może jednak komisja nie jest zła?
To jest mieszanie prawdy z kłamstwem. Z tego nic dobrego nie wyniknie. Nie można mieszać prawdy z kłamstwem, ponieważ wtedy wychodzą półprawdy i robi się jeszcze gorzej, to lubią nasi dekonstruktywiści. Tego nie wolno robić. Trzeba jasno stawiać cele i je realizować. W moim rozumieniu, głównym celem dziś jest zatrzymanie rosnących wpływów obcych agentur w Polsce i polskiej gospodarce. Z tego powodu należy zmienić służby, należy grupowo zwolnić i – po uczciwych procesach – pozamykać oficerów, którzy popełniają przestępstwa. Należy powołać komisję śledczą ds. inwigilacji obecnej opozycji.
Jaka jest skala tej inwigilacji? Mamy kolejną szafę Lesiaka?
Ta skala jest znacznie większa niż w czasach wspomnianej szafy Lesiaka i instrukcji 0015. Inwigilacja opozycji, prowokacje i usiłowanie wpływania na działalność środowisk opozycyjnych jest wielokrotnie większa niż w czasach Lesiaka. Jeśli wtedy wybuchła afera, dziś należy powołać komisję, która zbada mieszanie się służb w polskie życie społeczne i polityczne w naszym kraju.
O takich pomysłach na komisje śledcze, o jakich pan mówi, jednak jest cicho. Głośno mówi się natomiast o komisji ds. likwidacji WSI...
Oczywiście. To jest typowa strategia złodzieja. Jeśli wybucha poruszenie, że złodziej działa, to sam złodziej krzyczy najgłośniej: „łapać złodzieja!”.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/183351-gadowski-wplywy-dawnego-wsi-w-rzadzie-i-w-palacu-prezydenckim-sa-widoczne-mowi-sie-o-tym-coraz-glosniej-to-jest-afera-ktora-nalezy-zbadac-nasz-wywiad