Czasem aż oczy bolą patrzeć, jak się przemęcza dla naszego klubu, minister Graś Paweł. Ciągle pracuje! Wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, niektórzy, wtykają mu szpilki. To nie ludzie – to wilki!
Wszyscy wiemy, jak ciężkie chwile przeżywa Paweł Graś po opuszczeniu pozycji rzecznika rządu. I choć pozostał w rządzie, choć sam zapewnił, że będzie troszczył się o trudne relacje z parlamentem. Ale niektórzy judzą i szukają dziury w całym.
CZYTAJ WIĘCEJ: Graś przestaje być rzecznikiem, ale w rządzie zostaje. Będzie odpowiadał... za relacje z parlamentem
Tym razem szpilki ministrowi wtykają dziennikarze "Super Expressu", którzy wyliczyli, że były rzecznik rządu otrzymuje 11 tysięcy złotych miesięcznie, mimo że nawet nie ma sprecyzowanych obowiązków. Ot, Paweł Graś trwa. I za to otrzymuje 10,8 tys. zł brutto.
Wygląda na to, że tak ciepłej posady nie miał od czasu, kiedy opiekował się pałacykiem należącym do niemieckiego przedsiębiorcy. Za opiekę miał możliwość darmowego mieszkania w nim
- wyzłośliwia się "SE".
A przecież praca u niemieckiego biznesmena nie była łatwa. Opieka domem nie jest niczym prostym! Na szczęście po chudych siedmiu latach przychodzą tłuste. Oprócz ministerialnej pensji ma jeszcze dietę z Sejmu, gabinet z sekretarką oraz służbowy samochód. Graś jest więc dziś w rządzie, choć formalnie nie odpowiada tam za nic. Serdecznie gratulujemy, panie Pawle! Miłego wypoczynku.
lw, "Super Express"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/183243-czasem-az-oczy-bola-patrzec-jak-sie-przemecza-minister-gras-a-niektorzy-wtykaja-mu-szpilki-i-wyliczaja-ze-dostaje-11-tys-zlotych-za-nic