Mieszkamy w państwie prawa, więc stosujmy się do jego wymogów. Uznajmy odpowiedzialność konkretnych ludzi za konkretne czyny, a nie zajmujmy się hipotetycznymi domysłami wobec kogoś
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. dr hab. Marek Lis, prof. Uniwersytetu Opolskiego, teolog, filmoznawca i medioznawca, członek jury ekumenicznego na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes 2013.
wPolityce.pl: Marzena Nykiel w najnowszym numerze tygodnika „wSieci” opisuje wstrząsającą historię ks. Mirosława Bużana z Bojana k. Gdyni, który został pomówiony ws. molestowania nieletniej dziewczyny. Dlaczego media tak szybko podchwytują tego typu historie, często niesłusznie pastwiąc się nad duchownymi?
Ks. prof. Marek Lis: Oczywiście za każdym razem trzeba spoglądać na indywidualne przypadki, dlatego wyciąganie generalnych wniosków może być niewłaściwe. Jednak nawet bez wymieniania tytułów prasowych, gołym okiem można zobaczyć pewną tendencję niektórych mediów, które częściej w coraz mocniejszych słowach piszą o Kościele. Lepiej studzić emocje i bezpośrednio przyglądać się poszczególnym przypadkom. Z jednej strony będziemy mieli przypadek nieżyjącego już rektora Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu, podejrzewanego o pozostawienie po sobie dziecka, którego matka w dość niewybredny sposób ocenia swojego byłego kochanka, a z drugiej można przytoczyć przypadek pomówionego o molestowanie częstochowskiego kapłana, który okazał się niewinny. W tym pierwszym przypadku – niezależnie od tego, jaka była prawda – chcę zapytać dlaczego ja, jako kapłan, miałbym odpowiadać, za czyny tamtego człowieka? Nie wolno generalizować na podstawie pojedynczych przypadków. Odnosi się to również do księży: nikt w Kościele nie powinien obarczać odpowiedzialnością zbiorową żadnego z dziennikarzy na podstawie nierzetelności niektórych.
Jednak to trudne dla lewicowych mediów, które mając okazję do przyłożenia – czynią to...
Mieszkamy w państwie prawa, więc stosujmy się do jego wymogów. Uznajmy odpowiedzialność konkretnych ludzi za konkretne czyny, a nie zajmujmy się hipotetycznymi domysłami wobec kogoś. Podkreślę wyraźnie: dziennikarzom Kościół mimo wszystko może dużo zawdzięczać. Jeżeli dziennikarz pełni rzetelnie swoją funkcję, czuwa i pilnuje, aby nie dochodziło do nadużyć, które w przypadku ludzi Kościoła również się zdarzają, to jego rolą jest wskazywanie faktów.
Jednak najczęściej o Kościele i jego problemach wypowiadają się osoby, które nie mają z nim nic wspólnego. To jest problem?
Emblematyczną figurą w tym przypadku jest papież Franciszek. Ten sam papież, którego w marcu bezlitośnie potraktowano, oskarżając o najgorsze rzeczy jakie można sobie wyobrazić, począwszy od współpracy z wojskowym reżimem w Argentynie, a skończywszy na przyczynieniu się do śmierci kilku osób. Ostatecznie, gdy okazało się, że niczego nie można się chwycić, gdy współbracia ówczesnego duchownego Bergolio opowiedzieli światu, jak przyszły papież pomógł im się uratować – temat zniknął. Nie pamiętam, żeby ktoś przeprosił za tamte oskarżenia...
Pamiętamy jako następstwo tamtych oskarżeń przypadek dyrektor Teatru Dnia Ósmego - Ewy Wójciak, która obraziła nowo wybranego papieża słowami „No i wybrali ch..., który donosił wojskowym na lewicujących księży”...
Owszem i w tym przypadku również nikt nie przeprosił za wypowiedziane słowa, a obroną było domaganie się wolności słowa. Proszę jednak zauważyć, że obecnie w tych samych mediach papież Franciszek stawiany jest za wzór cnót kościelnych, choć nie dostrzegają one, że w nauczaniu papieża mamy ciągłość z tym, co działo się za Benedykta XVI oraz Jana Pawła II, którego gesty i sposób komunikacji z ludźmi pociągały równie mocno, jak obecnie Franciszka, wspaniale kontaktującego się z tłumami i pojedynczymi ludźmi.
Lewicowi aktywiści piszą listy do papieża z prośbą o upomnienie polskiego Kościoła. Czy słusznie?
Polski Kościół stawiany jest przez wielu w opozycji do obecnych działań Watykanu. W tym przypadku poruszamy się w sferze domysłów, pragnień i marzeń – mocno nierealistycznych. Myślę, że konflikty, które media próbują opisywać, są sztucznie pompowane, aby wywołać zamieszanie. Jakoś nie pamiętam, żeby prowincjał jezuitów o. Wojciech Ziółek, był straszliwie prześladowany za decyzję odsunięcia od duszpasterstwa ojca Aleksandra Posackiego, a jednocześnie przypisywało mu się dość niesympatyczne cechy wtedy, gdy była mowa o jego współbracie, ks. Krzysztofie Mądlu. Biskup warszawsko-praski abp Henryk Hoser – jak każdy biskup diecezjalny – corocznie przenosi na inne parafie wielu księży, zapewne zdarzają się też przypadki dyscyplinarne. A nagle w mediach okazało się, że istnieje tylko jeden ksiądz straszliwie „prześladowany” przez swego arcybiskupa.
Dziennikarze powinni być bardziej życzliwi wobec Kościoła?
Nie chodzi tu o kwestię życzliwości. Należy tylko w rzeczowy sposób opisywać funkcjonowanie Kościoła, jego zadań czy struktur. Problem istnieje w niektórych mediach - ich wnętrzu. Wydaje się, że przestały one chcieć przekazywać informacje prawdziwe, bez podtekstów i zbędnego podkręcania atmosfery. Jeśli media nazywamy czwartą władzą, której zadaniem jest m.in. pilnowanie władzy ustawodawczej czy wykonawczej, to warto zdać sobie sprawę, że odpowiedzią na złe funkcjonowanie czwartej władzy stać się może się piąta władza, której nie stanowią dziennikarze, lecz zwykli ludzie, którzy za pomocą portali społecznościowych i blogów są w stanie publicznie wskazać błędne argumentacje dziennikarskie, a nawet je ośmieszyć.
Rozmawiał Łukasz Żygadło
Koniecznie przeczytaj artykuł "Fałszywe oskarżenie" w najnowszym numerze tygodnika wSIECI
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/183215-ks-prof-lis-problem-istnieje-w-niektorych-mediach-w-ich-wnetrzu-wydaje-sie-ze-przestaly-chciec-przekazywac-informacje-prawdziwe-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.