Czesi nie chcą oddać Polsce należnej nam ziemi. Sikorski bryluje na twitterze, ale w tej sprawie bezradnie rozkłada ręce. "Liczymy na wsparcie"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Radosław Sikorski zawsze się chętnie podpisze... Fot. radeksikorski.pl
Radosław Sikorski zawsze się chętnie podpisze... Fot. radeksikorski.pl

Polska od lat ma zatarg z Czechami o wspólną granicę. Choć sprawa ciągnie się od lat, polskie MSZ nie ma żadnych sukcesów w tej sprawie. Co więcej, w odpowiedzi na oficjalne zapytanie jednego z senatorów resort spraw zagranicznych rozkłada ręce i przyznaje: jesteśmy bezradni, liczymy na pomoc.

Chodzi o pozostającą do dziś na papierze umowę z 1958 roku. Wtedy Polska oraz Republika Czeska miała dokonać wymiany 1205,90 ha ziemi. Jednak Polska otrzymała jedynie 837,46 ha. To oznacza, że do dziś nie otrzymaliśmy od Czechów około 4 kilometrów kwadratowych ziemi.

O sprawę zwrotu ziem Polsce pytał w piśmie do Premiera Donalda Tuska senator Maciej Klima. Chciał wiedzieć m.in.:

Jakie działania podjął rząd Pana Premiera – od 2008 r. do chwili obecnej – w celu odzyskania 368 ha od Republiki Czeskiej? Kiedy zostanie sfinalizowany powrót, włączenie tych ziem w obszar Rzeczypospolitej Polskiej? Czy w sytuacji braku postępu w rozmowach ze stroną czeską nie należałoby rozpatrywać arbitrażu instytucji międzynarodowych? Co powoduje, że przez tak długi czas nie udało się wyegzekwować zwrotu tego terytorium? Czy rząd Rzeczypospolitej Polskiej rozważa możliwość częściowego przekazania ziem i częściowej rekompensaty finansowej? Informacje medialne w tej sprawie pojawiają się w Republice Czeskiej.

(…) Brakuje aktywności i jakiegokolwiek postępu w kwestii uregulowania długu granicznego. W ciągu sześciu lat sprawowania władzy nie może Pan, Panie Premierze, poradzić sobie z odzyskaniem tego, co Polsce słusznie się należy, czyli terytorium 368 ha od Republiki Czeskiej.

Na pytania senatora Klimy odpowiedział MSZ.

Na początek wyjaśniał, że „problematyką zwrotu ziem początkowo zajmowała się wyłącznie Stała Polsko- Czeska Komisja Graniczna”, ale „wobec braku oczekiwanych przez Polskę postępów w pracach na tym forum, z inicjatywy strony polskiej, od połowy 2010 r. bezpośrednie rozmowy prowadzone są na poziomie międzyresortowym obu państw”. Resort wskazuje, że „dotychczas odbyły się cztery rundy konsultacji”, w wyniku których „strona czeska zidentyfikowała i zatwierdziła do przekazania Polsce 211 ha gruntów”. MSZ wskazuje dalej, że „w dalszym ciągu trwają konsultacje w sprawie wyodrębnienia brakujących 157 ha”.

Podczas ostatniej tury negocjacji strona czeska oświadczyła, że w najbliższych miesiącach czeskie MSW przekaże rządowi Republiki Czeskiej do zatwierdzenia kolejne 37,64 ha gruntów, które, w zależności od tempa prac Rady Ministrów, mogą zostać zatwierdzone do przekazania pod koniec bieżącego, lub na początku przyszłego roku

- pisze MSZ w piśmie do senatora Klimy.

To jednak nie koniec problemów. MSZ sprawę stawia jasno: Czesi nie oddadzą nam ziemi.

Pomimo wielokrotnych sygnałów ze strony Czech, iż zwrot całości długu (368,44 ha) prawdopodobnie nie zostanie zrealizowany z uwagi na brak możliwości znalezienia wystarczającej liczby nadających się do przekazania nieruchomości, konsekwentnie domagamy się jego uregulowania w całości w naturze, zgodnie z ustaleniami zawartymi w porozumieniu Skubiszewski – Dienstbier

- zaznacza polski resort.

Pismo polskiej dyplomacji wskazuje, że mimo oczywistej zapaści w rozmowach Polska nie chce kierować sprawy do „instytucji arbitrażu lub organów sądownictwa międzynarodowego”.

Z drugiej strony, nie wykluczamy takiej ewentualności w przyszłości, w zależności od postępów rokowań i postawy władz czeskich. Uważamy wszakże, że w pierwszej kolejności należy wyczerpać możliwości rozwiązania tematu w toku negocjacji bilateralnych

- wskazuje resort, licząc zdaje się, że Praga jednak zdecyduje się na wywiązanie się z podpisanej umowy.

Dokument MSZ kończy się zaskakującym apelem, wyglądającym jak uznanie własnej bezsilności.

Liczymy na wsparcie ze strony polskich parlamentarzystów. Podnoszenie kwestii długu terytorialnego w kontaktach z czeskimi odpowiednikami w wymierny sposób mogłoby podnieść rangę problemu i wymusić na władzach czeskich bardziej zdecydowane działania

- pisze MSZ.

Zachowanie strony czeskiej w opisywanej sytuacji musi budzić sprzeciw. Nie może być zgody na te, żeby Czechy nic sobie nie robiły z podpisanej przez siebie umowy, nie może być zgody na łamanie przez czeską stronę prawa własności. Długi trzeba spłacać.

Jednak istnieje również pytanie, czy lekceważące zachowanie Pragi nie jest dowodem na upadek pozycji Polski na arenie międzynarodowej. Czy Czesi pozwoliliby sobie na podobne traktowanie Niemców czy Austrii? Wydaje się to mało prawdopodobne.

Radosław Sikorski przez wielu nazywany twitterowym szefem dyplomacji każdego dnia znajdzie czas, by pochwalić się swoją skutecznością i polityką. Jego misja to pasmo sukcesów Polski i samego ministra. Tak przynajmniej można sądzić, analizując przekaz medialny szefa MSZ. Jednak gdyby przyjrzeć się wynikom i skuteczności Sikorskiego okazuje się, że do sukcesu ministrowi daleko, że częściej jest jak w przypadku czesko-polskich rozmów dotyczących polskiej ziemi.

Minister Sikorski zamiast prowadzić twitterową dyplomację powinien się skupić na kontaktach w regionie i rozwiązać takie problemy, jak choćby sprawa długu z Czechami.

Do tego jednak trzeba prowadzić aktywną politykę, obliczoną na realizację polskich interesów narodowych, a nie skupiać się na miłych spotkaniach z Angelą Merkel czy Władimirem Putinem.

Blask przywódcy Rosji oraz Niemiec zdaje się tak oślepia polskich polityków, że nie są oni w stanie choćby zauważyć polskich interesów...

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych