Uderz w TVP, nożyce się odezwą. Smutnych panów w peerelowskich prochowcach wciąż boli wolność słowa

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Są w sprawie ohydnej, postkomunistycznej cenzury w TVP dwie kwestie. Pierwszą jest wiadomość, jaką opublikował portal wSumie.pl – o prowadzeniu przez Andrzeja Turskiego „Panoramy” w stanie upojenia alkoholowego. Pił czy nie pił – niech sobie to każdy rozstrzygnie po obejrzeniu wspomnianego programu. Mam swoje zdanie, ale po śmierci znanego prezentera i dziennikarza nie będę go upubliczniał.

Warto jedynie przypomnieć, że to, co tak potwornie zakłuło w oczy przyjaciół Turskiego, nie kłuło ich ani trochę, gdy Palikot próbował przypisywać „pijaństwo” śp. Lechowi Kaczyńskiemu, urzędującemu wówczas prezydentowi RP. Bez żadnych przesłanek, bez cienia choćby dowodu. Dziś Palikot pozostaje jednym z najulubieńszych polityków w TVP i innych prorządowych telewizjach. To już nawet nie „moralność Kalego”, ale znacznie niżej. Jeśli jednak TVP, ta sama, która zwolniła Andrzeja Turskiego z pracy w „Panoramie”, chce się w tej sprawie procesować, jej sprawa i jej prawo.

Tyle że ani trochę nie zmienia to faktu, iż nie jest ona prywatnym folwarkiem oburzonych na informację portalu wSumie.pl koleżanek i kolegów Turskiego. W ustawie o radiofonii i telewizji stoi jak byk, że:

Po pierwsze:

Publiczna radiofonia i telewizja realizuje misję publiczną, oferując, na zasadach określonych w ustawie, całemu społeczeństwu i poszczególnym jego częściom, zróżnicowane programy i inne usługi w zakresie informacji, publicystyki, kultury, rozrywki, edukacji i sportu, cechujące się pluralizmem, bezstronnością, wyważeniem i niezależnością.

Po drugie:

Programy i inne usługi publicznej radiofonii i telewizji powinny (…) rzetelnie ukazywać całą różnorodność wydarzeń i zjawisk w kraju i za granicą; sprzyjać swobodnemu kształtowaniu się poglądów obywateli oraz formowaniu się opinii publicznej; umożliwiać obywatelom i ich organizacjom uczestniczenie w życiu publicznym poprzez prezentowanie zróżnicowanych poglądów i stanowisk oraz wykonywanie prawa do kontroli i krytyki społecznej (…); służyć zwalczaniu patologii społecznych.

Jak można zwalczać „patologie społeczne”, samemu tkwiąc w patologii po uszy? Cenzorskie nożyce w „wolnej, niepodległej Polsce” (jak każą nam bez przerwy powtarzać najwyższe władze państwowe) to dowód, jak daleko w poczuciu całkowitej bezkarności odlecieli ludzie mający się w tejże „wolnej, niepodległej” za jedyne wyrocznie tego, co słuszne, a co niesłuszne. Warto przypomnieć, że to właśnie wolność słowa była jednym z najważniejszych postulatów „Solidarności”. Czy mamy się pogodzić z faktem, że kilku smutnych panów w prochowcach pamiętających czasy głębokiej komuny ponownie próbuje czyjeś słowa „wsadzić do więzienia”?

A przecież w sprawie zamknięcia TVP dla ludzi o odmiennych niż jej władze (i ich władze) poglądach, w sprawie wycięcia cenzorskimi nożycami Jacka Karnowskiego z wczorajszego programu „Bliżej” w TVP Info widać jak na dłoni coś więcej. Coś, co tak koszmarnie zalatuje szambem komuny, że trudno nie odwrócić głowy z niesmakiem. Oto bowiem rzecznik nierządu TVP – Jacek Rakowiecki (szkoda słów, by przypomnieć wszystkie jego desanty w przeróżnych redakcjach kończone blamażem i jego, i redakcji, która miała to nieszczęście, że go zatrudniła – sam byłem świadkiem takich historii dwa razy) posługuje się w swoim żenującym piśmie metodami pracy dawnych kacyków dziennikarstwa. Kłamie, że to „portal wSieci.pl” opublikował informację o prowadzeniu przez Andrzeja Turskiego „Panoramy” w stanie alkoholowego upojenia, choć uczynił to portal wSumie.pl.

Rakowiecki jest za szczwanym lisem (nomen omen), by nie wiedzieć, jak było naprawdę. Próbuje jednak - przy okazji śmierci Andrzeja Turskiego - podlizać się wszystkim tym, których kłuje w oczy sukces wydawniczy tygodnika „wSieci”. Najpierw przy użyciu kilku prostych sztuczek rozbito zespół „Uważam Rze”, potem przyjaciel obecnej władzy Grzegorz Hajdarowicz próbował odebrać nam literę „W” z nazwy tygodnika, pod pretekstem swojej miłości do serwisu „W sieci opinii”. Tego samego, który ludzie przywiezieni przez niego w teczce do „Presspubliki” niszczyli praktycznie od pierwszego dnia ich działalności. Gdzie dziś jest „Uważam Rze”? Na śmietniku historii. Gdzie jest „Rzeczpospolita”? Tonie. Gdzie jest sam Hajdarowicz? W tekstach kabaretowych opisujących jego niebywałe talenty do niszczenia dorobku innych, zdolniejszych od niego ludzi. A gdzie jest Rakowiecki? No cóż, bywał jeszcze niedawno stałym gościem Janiny Paradowskiej. Czy to ona podsunęła mu, by wykorzystał śmierć Turskiego do ataku na „wSieci”, konkurencję dla macierzystej dla Paradowskiej „Polityki”?

Kłamstw w liście rzecznika TVP jest więcej, pisał już o nich Michał Karnowski. Jest tam też zapis – kuriozum, w którym Rakowiecki mieni się ekspertem w temacie „W jakich dziedzinach ekspertem jest Jacek Karnowski”. W czym sam jest ekspertem – patrz powyżej.

Telewizja Polska już dawno przestała być stricte polska, dość przypomnieć emisję skandalicznego, niemieckiego serialiku „Nazi matki, nazi ojcowie” czy uporczywe lansowanie przez TVP Info dawnych, pezetpeerowskich aparatczyków pokroju Urbana. Dostrzegają to widzowie, coraz częściej rezygnując z oglądania wypocin dzisiejszych gwiazd TVP. Jeśli komuś na Woronicza wydaje się, że wystarczy kazać Agacie Młynarskiej odsłonić dekolt i tańczyć, śpiewać, fikać koziołki, grubo się myli. To już było, smutni panowie w peerelowskich prochowcach. Przypomnę, że Polska jest wolna i niepodległa nie dzięki cenzorom, ale tym, którzy wywalili ich z życia publicznego na zbite pyski. Niestety – okazuje się, że nie wszystkich.

 

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych