„Alkomat w każdym domu i zagrodzie, czyli populistyczny event". Jerzy Polaczek krytykuje rządowe pomysły na walkę z pijanymi kierowcami. NASZ WYWIAD

Fot. PAP / Paweł Supernak
Fot. PAP / Paweł Supernak

wPolityce.pl: rząd przedstawił swój sposób na walkę z pijanymi kierowcami. W odczuciu wielu osób inicjatywa rządu przypomina wcześniejsze akcje - walkę z dopalaczami, czy kastrowanie pedofilów. Czy Pana zdaniem rządowy plan skończy się podobnie?

Jerzy Polaczek, poseł PiS, były minister transportu: Rozmowę o rządowym pomyśle oraz o sposobie walki z pijanymi kierowcami należy zacząć od ustawy o kierujących pojazdami. To jest sprawa elementarna, którą rząd pomija w swojej propozycji. Wejście w życie tej ustawy jest przesuwane w czasie od lat. Sejm przyjął przepisy na przełomie 2010 i 2011 roku. Ustawa miała roczne vacatio legis, potem przedłużono je na wniosek ministra Nowaka. Ostatnio znów zostało ono przesunięte, tym razem o kolejne cztery lata. Skutek jest taki, że systemowa ustawa, dotycząca całego modelu kształcenia kierowców, dotycząca funkcjonowania Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego, jest w połowie martwa. Jej wejście w życie w części zasadniczej będzie miało miejsce dopiero na początku 2016 roku.

 

Jak te przepisy wiążą się z pijanymi kierowcami, z którymi należy walczyć?

To ma taki związek, że aby realizować zamierzenia rządu, ogłaszane wczoraj, musi być prowadzona we właściwej formie ewidencja naruszeń. Rozwiązania prawne muszą być skuteczne, jednak podstawa prawna, która tę skuteczność ma gwarantować, w części nie funkcjonuje. Dochodzimy więc do kompletnego przestawiania kolejności działań rządu. Szczególnie, że w czasie prezentacji „pomysłów rządu” na walkę z pijanymi kierowcami zabrakło minister transportu. Przecież Elżbieta Bieńkowska nie uczestniczyła w prezentacji tych rozwiązań.

 

Które rozwiązania rządu warto wesprzeć?

Najsłuszniejsze stanowisko wobec tych zmian zaprezentowało Zrzeszenie Trzeźwości Polskich Transportowców. Zwraca ono uwagę, że dziś - gdyby funkcjonowały przepisy ustawy o kierujących pojazdami, która jest wciąż zawieszona - mielibyśmy bardziej rygorystyczne prawo dotyczące pijanych kierowców. Ta ustawa wprowadza np. obowiązkowe badania i testy dla tych kierowców, którzy dopuścili się takich naruszeń prawa. Dzięki nim można byłoby bardzo skutecznie eliminować niebezpiecznych kierowców. To jest martwe pole, którego rząd w swojej prezentacji nie podjął.

 

Z tego co pan mówi, rząd ma gotowe ważne zmiany w tym zakresie, ale z nich nie korzysta. Czyli wielkich sukcesów po nowych zmianach nie należy się spodziewać?

To jest rozwiązanie, które można zamknąć stwierdzeniem: „alkomat w każdym domu i zagrodzie”. Z punktu widzenia powagi państwa to jest kwestia, która jest typowym eventem wymyślonym na potrzeby populistycznego podejścia i oceny negatywnych zjawisk, które mają miejsce w Polsce.

 

Jaki będzie skutek wejścia w życie tych przepisów, które zaprezentował rząd?

Przede wszystkim taki, że jak kiedyś mieliśmy wysyp sklepów z dopalaczami, tak teraz będziemy mieli wysyp sklepów z alkomatami. Takie powstaną w każdej większej gminie. Kierowcy będą przymuszani do kupowania tego sprzętu. Producenci tych urządzeń z ufnością mogą patrzeć w przyszłość.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych