Salon Dziennikarski Floriańska 3. Gargas: "Doprowadziliśmy w III RP do sytuacji, gdzie wolność słowa oznacza znak równości między najbardziej szalonymi i kłamliwymi tezami a prawdą"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
YT
YT

W pierwszym w nowym roku Salonie Dziennikarskim Floriańska 3 - wspólnej audycji Radia Warszawa, tygodnika "Idziemy" i portalu wPolityce.pl - publicyści zastanawiali się nad debatą o pijanych kierowcach, a także wspomnieli o Roku Romana Dmowskiego. Audycję poprowadził redaktor naczelny "wSieci" Jacek Karnowski.

Po wypadku w Kamieniu Pomorskim, gdzie pijany kierowca zabił sześć osób, rozgorzała dyskusja nad systemem prawnym oraz ewentualnym zaostrzeniem kar dla kierowców. Anita Gargas z "Gazety Polskiej" zwracała uwagę na wątek nieuchronności kary:

Ze zgrozą dowiedziałam się, że za tego typu przypadki jak jazda po pijanemu i powodowanie wypadków - nie mówiąc nawet o śmiertelnych - kierowcom grozi jedynie utrata prawa jazdy i to na przykład na pół roku oraz symboliczna kara pieniężna. Bardzo rzadko przyznawane są kary większe niż te w zawieszeniu. (...) To chyba jest największa bolączka naszego systemu karnego - nie ma tutaj tej nieuchronności kary. To nie jest kwestia tego, że u nas można wymierzyć karęna przykład 15 lat więzienia, chodzi o to, że najniższy próg jest taki, że daje niesprawiedliwe widełki - wciąż opłaca się łamać prawo w tym zakresie

- tłumaczyła dziennikarka.

Piotr Zaremba zwracał uwagę na pewien proces w myśleniu o tej sprawie:

Nie mam gotowej recepty, ale nagminność wyroków w zawieszeniu jest zastanawiająca. Proszę jednak zwrócić uwagę na pewien proces - jeszcze kilkanaście lat temu siadanie za kółkiem po alkoholu traktowano jako okoliczność łagodzącą, a nawet jako wykroczenie, nie przestępstwo. Przesuwamy się w ostrzejszym kierunku, ale jeśli to problem na skalę społeczną - to powinniśmy to robić szybciej

- przekonywał publicysta wPolityce.pl. A Jacek Karnowski mówił również o wątku kulturowym, który wpływa na wychowanie młodych Polaków i ich stosunek do jazdy "na podwójnym gazie". Gargas pociągnęła ten wątek:

Jest jakieś ogólne przyzwolenie, by robić, co się chce. Również w zakresie picia i spożywania narkotyków. Proszę zwrócić uwagę na przykład, jaki idzie z ekranów telewizorów - celebryci zachęcają, by pić i palić. Kabareciarze zachęcali do legalizacji marihuany, występował tam też Robert Biedroń. Mamy do czynienia z sytuacją, że celebryci nawet jeśli jadą po spożyciu dużej dawki alkoholu, to są w oczach opinii publicznej usprawiedliwiani

- oceniła.

Prof. Jan Żaryn zwracał z kolei uwagę na procesy historyczne, które wpływają na dzisiejszy obraz społeczeństwa:

Nie ma wyobraźni, która podpowiadałaby dość naturalny sposób myślenia o samym sobie. Pytanie: na ile narkotyki czy alkohol to tematy, które powinny być dyskutowane. Grozi nam, że jesteśmy uwikłani w różne patologie. Wiele władz w historii Polski wygrywało na tym, że te patologie były obecne. (...) A druga sprawa - mnie potwornie żal tej rodziny i wszystkich, którzy to przeżywają. To musi być traumatyczne wydarzenie dla tak małej de facto społeczności, która przeżywa dramat wynikający z dotknięcia tragedii. Warto oddać im te parę minut refleksji

- przekonywał redaktor naczelny miesięcznika 'wSieci Historii".

A ks. Henryk Zieliński mówił o potrzebie zaostrzenia kar dla pijanych kierowców oraz bezradności prawa:

Zwróćmy uwagę na jeszcze coś innego. Mówi się, że u nas nagminne jest jeżdżenie bez prawa jazdy. A ile kosztuje mandat za jazdę bez prawa jazdy? 500 złotych. Prawo rozbestwia. Druga sprawa - mówimy, że odbieranie samochodu jest niekonstytucyjne. Nie wiem, czy odbieranie narzędzia przestępstwa jest niekonstytucyjne - tu trzeba się zastanowić. (...) Mamy też niekonsekwentne podejście do pijanych za kierownicą. Jesteśmy za tym, by karać tych, którzy spowodowali tragedię, natomiast jeśli udałoby mu się trafić w latarnię albo drzewo, to stwierdzilibyśmy, że "udało się człowiekowi". Ale niezależnie od tego, w co on trafił - to kara powinna być taka sama.

- ocenił naczelny tygodnika "Idziemy".

Kilka chwil poświęcono również coraz agresywniejszej kampanii środowisk lewicowych, czego dobrym przykładem były (i są) wypowiedzi Katarzyny Bratkowskiej.

CZYTAJ WIĘCEJ: Kolejny odlot Bratkowskiej: "Jestem komunistką, bo wierzę, że to najbardziej proludzki, humanitarny ustrój"

Piotr Zaremba podkreślał, że dla wielu z Czytelników i odbiorców tych słów, ten przekaz może nie okazać się absurdalny:

W gruncie rzeczy gdy głupota będzie po raz kolejny powtórzona, to staje się co najmniej sygnałem neutralnym. Młodzi ludzie mogą nie zobaczyć tego absurdu

- stwierdził.

A prof. Żaryn dodawał:

To groźne, kiedy osoba, która dla pewnych środowisk jest nosicielem słusznego zdania, jest tak bardzo niedouczona. Stephane Courtois i jego zespół wyliczył 100 mln ofiar komunizmu - jeśli powiemy sobie, że to jest wynikiem nie ideologii, ustanowionego prawa i jego egzekucji, to jaka zbrodnia może być usankcjonowana przez niedouczonych celebrytów, którzy niosą ze sobą pewien ładunek autorytetu? Druga groźba, która za tym idzie - co mnie w pewnym sensie cieszy - to fakt, że dla kogoś, kto ma podstawową wrażliwość wyjściową, również feminizm się skompromituje

- dodał historyk.

Anita Gargas zwróciła przy tym uwagę na ułomność medialnego systemu w Polsce:

Nie ma lepszych czy gorszych odmian feminizmu. Ta pani może liczyć, że zostanie zaproszona do największych programów, także Telewizji Polskiej. Dotrze do ludzi niewyrobionych politycznie, intelektualnie, dla których opinie wygłaszane w jednym z największych programów, nie są miarodajne. Doprowadziliśmy w III RP do sytuacji, gdzie wolność słowa oznacza wolność mówienia czegokolwiek i postawienia znaku równości między najbardziej szalonymi i kłamliwymi tezami a prawdą. To właśnie się dzieje na przykład w programie Lisa

- tłumaczyła.

A ks. Zieliński dodawał:

Z komunizmem pożegnaliśmy się w 1989 roku, ale tak jak po przebytej grypie człowiek zyskuje pewną odporność, to u nas ujawnienie zależności między feminizmem a marksizmem działa jak kubeł zimnej wody. Dobrze też, że coraz więcej osób pokazuje powiązania między gender a marksizmem.

 

Kolejnym punktem w dyskusji był Rok Romana Dmowskiego i oceną na tym przykładzie patriotyzmu wśród młodych ludzi.

Anita Gargas:

Mamy do czynienia z pewną falą wznoszącą, jeśli chodzi o uczucia patriotyczne. Budzi się patriotyzm i zawdzięczamy to w głównej mierze prof. Lechowi Kaczyńskiemu, który jako prezydent Warszawy, a później Polski, dokonał niemal cudów w tej sprawie. Mamy do czynienia z szalonym zainteresowaniem historią najnowszą ze strony młodego pokolenia. Ale te uczucia nie znajdują ujścia - młodzi ludzie nie mają możliwości zamiany tej swojej energii na coś sensownego w działaniu. Instytucje państwowe nie dają tym ludziom żadnych możliwości działania. W USA państwo choćby poprzez armię daje możliwość wykazania się młodym Amerykanom, armia uczy patriotyzmu i niejako kanalizuje go. (...) Mam tylko nadzieję, że nie wpłynie to na pogłębienie podziałów. Nie chciałabym, by ten patriotyzm młodych pokoleń był w ten sposób skanalizowany, że dojdzie do podziałów na tym tle

- mówiła dziennikarka "GP".

Prof. Żaryn uznał, że takie zagrożenie nie jest dziś duże:

Wydaje mi się, że jesteśmy daleko od zdania o rządzących dwóch trumnach i potencjalnym konflikcie między piłsudczykami a narodowcami. Widzę bardziej syntezę tych sposobów myślenia. (...) Ale tu jeszcze jedna ważna rzecz - faktycznie istnieje ten renesans postaci Romana Dmowskiego, ale moim zdaniem jest on w tym sensie niedostateczny, że nie mówi się wprost rzeczy dość oczywistej - Dmowski był jednym z największych pisarzy politycznych. Obok Frycza-Modrzejewskiego, Staszica czy Kołłątaja. A czy on w tym kontekście występuje? Nie bardzo

- podkreślał historyk.

CZYTAJ TAKŻE: Prof. Żaryn: „Strasznym cieniem na Romanie Dmowskim kładą się kłamstwa na jego temat”. NASZ WYWIAD w rocznicę śmierci patrona ruchu narodowego

Z kolei Piotr Zaremba ocenił, że nie wszystko z dzieł i działalności endecji powinniśmy przyswajać w dzisiejszej rzeczywistości:

Powiedzmy sobie brutalnie i szczerze - Dmowski był pisarzem krytycznym wobec Polaków. Człowiekiem, który szarpał narodowe rany. Z tego punktu widzenia ten typ patriotyzmu, który przeważa na prawicy - trochę płaczliwy - to nie jest patriotyzm Dmowskiego. I mówię to raczej pozytywnie, choć uważam, że Dmowski w wielu sprawach się mylił. Ale warto o tym pamiętać - to nie jest patron "rozjęczałej" prawicy. (...) Widzę dużo elementów myśli endecji, które się dziś nie nadają. Endecja miała dwie twarze: liberalno-demokratyczny język, a z drugiej strony mocno niedemokratyczny nurt. Powstaje więc pytanie o dzisiejsze czasy: niepokoję się nie tylko brakiem jedności, ale też treścią tego przekazu

- mówił publicysta wPolityce.pl.

lw, Radio Warszawa

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych