Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie stał się polem walki o narodową kulturę. Tę walkę zainicjował 14 listopada 2013 roku Stanisław Markowski, artysta fotografik, dokumentalista, wsławiony m.in. zdjęciami stanu wojennego.
W sukurs Markowskiemu przyszła publiczność Starego Teatru, która chce przywrócić świat wartości w kulturze i sztuce, gwałcony przez antypolskie i antykatolickie inscenizacje niejakiego Jana Klaty, mianowanego przez ministra Zdrojewskiego dyrektorem Starego Teatru w Krakowie.
Bunt widzów
Zaczęło się od tego, że na scenie Starego Teatru w czasie przedstawienia sztuki „Do Damaszku” dwoje aktorów, Dorota Segda i Krzysztof Zarzycki, symulowali stosunek seksualny. Na widowni rozległ się wówczas gwizdek, a następnie kilkudziesięciu widzów zaczęło wznosić okrzyki typu: „Hańba!” „Wstyd!” „Panie Klata, idź pan krowy doić”. Publiczność krzyczała, że Jan Klata obraża moralność ducha Narodowego Starego Teatru.Okrzyki zmusiły aktorów do przerwania spektaklu „Do Damaszku” w reżyserii Jana Klaty. Zaczęła się dyskusja stojących na scenie aktorów z widzami pod sceną.Niektórzy aktorzy ze łzami w oczach półgłosem skarżyli się, że muszą wyprawiać na scenie różne bezeceństwa. Muszą wyśmiewać polski katolicyzm, muszą kpić z polskiego patriotyzmu i wykrzykiwać „polski faszyzm”. Muszą wreszcie śpiewać „Jeszcze Polska nie zginęła…” na melodię „Deutschland, Deutschland über alles…’’ W pewnym momencie Stanisław Markowski spytał Dorotę Segdę, która niegdyś grała świętą Faustynę, czy naprawdę chce zostać „złapana” w takiej pozie? Tymczasem na scenie zjawił się Jan Klata i począł wykrzykiwać: „Wynoście się stąd! Sp…ć z mojego teatru! Ale już!!”
Widzowie, którzy opuścili spektakl, byli do głębi wstrząśnięci brakiem treści i poziomem wulgarności „inscenizacji” Jana Klaty.
Nurzanie się w łajnie
To, co robi Klata, to raczej antypolska agitacja na scenie, a nie inscenizacja, bez względu na to, czy jest to przedstawienie „Fantazego” , czy „Bitwy warszawskiej 1920”, czy może „Titusa Andronicusa”. Klata ośmiesza polskie wartości narodowe, wykpiwa symbolikę religijną, godzi w to, co jest dla Polaków święte, przedstawia Polaków jako barbarzyńców, ośmiesza „polski przemysł martyrologiczny”, tapla się w lewackim łajnie. W łajnie nurzają się też znani aktorzy Starego Teatru. „Dorobku” Klaty broni „Tygodnik Powszechny”, uchodzący tu i ówdzie za pismo katolickie (!!!). Tygodnik raportuje: Panie Ministrze, w Starym Teatrze nie dzieje się nic ‘hańbiącego’ ani nawet kontrowersyjnego. W Starym Teatrze po ostatnich chudych latach wreszcie coś ruszyło... Stary jest w dobrych rękach, kierują nim ludzie poważni i zaangażowani. Pozwólmy im pracować w spokoju. Niejaki Marcin Kościelniak, zwany krytykiem teatralnym, pisze, że sam spektakl „Do Damaszku”, przerwany przez publiczność, jest „więcej niż przyzwoity”, jest nawet „utrzymany w górnych rejestrach kultury”. I dalej: „A że seks? Człowiek, jak wiadomo, nie zaczyna się od pasa w górę – nie widzę powodu, aby teatr miał zakłamywać rzeczywistość”.
Piotr Bratkowski w „Newsweeku” sprawę zajść w Starym Teatrze widzi w kontekście zdarzeń, które obciążają środowiska prawicowe i katolickie: „Spalona tęcza, przerwany spektakl w Starym Teatrze, rozmodleni ludzie w CSW. Polską sztuką znów rządzi strategia skandalu, a rangi w tej grze rozdają estetyczni analfabeci”.
Minister broni rynsztoka
Minister kultury Bogdan Zdrojewski broni lewackiej, antypolskiej „twórczości” Klaty. Minister twierdzi, że incydent w Starym Teatrze był zaplanowany i to jest zarzut:
Muszę przyznać, że bardzo mnie to zmartwiło. Przygotowanie tego typu akcji, według mojej oceny, zastępuje dyskusję. A taka dyskusja, o kondycji teatru, jest nam wszystkim potrzebna... Staję po stronie Jana Klaty, zespołu Starego Teatru i jego dorobku.
Niedawny partyjny kolega Zdrojewskiego, poseł Jarosław Gowin, stwierdza w Radiu Kraków:
Na scenie Starego Teatru nie ma miejsca na teatralny bełkot Jana Klaty
Kim jest Jan Klata, pokazują jego teatralne agitki. Przykładowo, w „Lochach Watykanu”, przedstawionych we Wrocławiu, Klata drwi sobie z Kościoła, a nawet z Jana Pawła II. W przeróbce „Fantazego”, granym w Teatrze Wybrzeże, szokuje głupotą, obscenami i językiem rynsztoku. Na plan pierwszy wysuwa kopulację, uprawianą przy pieśni „Czerwone maki na Monte Cassino”.
Teatr narodowy
Kim jest Klata, pokazują też jego felietony w „Tygodniku Powszechnym”, gdzie opisuje m.in. Słowiański Nowy Jork, czyli Łódź. Jaka jest słowiańska Łódź? Młodzieńcy w dresach, krew i resztki wczorajszej grochówki na trotuarze, „paw królowej”, no i rozbite butelki po gorzałce.Klata ma teatr i na jego scenie kpi sobie z Polski. Ale w Krakowie nie wolno kpić z Polski. Kraków jest miastem o utrwalonych tradycjach robienia teatru i chodzenia do teatru.
Stary Teatr sięgnął wyżyn jako scena narodowa, a nie scena eksperymentów. Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie, to drugi najstarszy teatr w Polsce, obok Teatru Narodowego w Warszawie i Teatru Wybrzeże w Gdańsku. Stary Teatr jako jedyny w Polsce należy do Europejskiej Sieci Teatrów Mitos21, która skupia najważniejsze sceny teatralne w Europie. Działalność teatru zaczęła się 17 października roku 1781! W roku 1865 po raz pierwszy na scenie teatru wystąpiła Helena Modrzejewska, patronka teatru.W 1963 na stanowisku dyrektora Krzemińskiego zastąpił Zygmunt Hübner. Za czasów Hübnera do teatru trafiło wiele artystycznych indywidualności, m.in. reżyserzy Andrzej Wajda i Konrad Swinarski. Ważny był wówczas repertuar narodowy na czele z Weselem Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Andrzeja Wajdy (1963). Najsłynniejsze przedstawienia realizowali w teatrze Konrad Swinarski i Jerzy Jarocki.W latach stanu wojennego Stary Teatr wystawiał sztuki odwołujące się do wydarzeń społecznych i politycznych. Były inscenizacje „Hamleta” Szekspira (1981), „Antygony” Sofoklesa (1984), „Zbrodni i kary” Fiodora Dostojewskiego (1984).W 1991 scenie nadano status teatru narodowego, a w lutym 2001 zmieniono nazwę teatru na Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej. Od 2002 dyrektorem artystycznym, a w 2003 dyrektorem naczelnym był profesor PWST, aktor i reżyser Mikołaj Grabowski. Za jego dyrekcji konserwatywna część Krakowa nie chodziła do teatru. Z teatru odeszła część zespołu.
Promotor dewiacji
Następcą Grabowskiego został z woli ministra Zdrojewskiego Jan Klata, kontynuator „artystycznej” linii Grabowskiego. Gdy Klata wszedł do Starego Teatru, nastąpiła zupełna likwidacja klasycznej formuły teatru. Znowu, jak za czasów Grabowskiego, zostali zwolnieni ci, którzy byli zwolennikami sceny z czasów Hübnera i Swinarskiego.Klata dał się poznać w teatrze jako promotor dewiacji, seksu na scenie, opluwania polskości, wyśmiewania uczuć patriotycznych. Na przykład w „Bitwie warszawskiej 1920” w haniebny sposób przedstawia Marszałka Piłsudskiego, jednocześnie gloryfikuje mordercę, psychopatę i zdrajcę Feliksa Dzierżyńskiego. W „Titusie Andronicusie” polscy aktorzy grają barbarzyńców, a niemieccy – żołnierzy rzymskich.Nade wszystko Klata psuje smak estetyczny widzów, a swoją nicość pokazuje w felietonach zamieszczanych w „Tygodniku Powszechnym”. Miłośnicy Starego Teatru, przyzwyczajeni do sztuki opartej na literaturze, na wzorach takich reżyserów, jak Hübner i Swinarski, postanowili w końcu walczyć.
Naszym celem jest to, by dyrektor Jan Klata i dyrektor literacki Sebastian Majewski zostali zwolnieni
– powiada Stanisław Markowski.
Będziemy również domagać się odwołania ministra Zdrojewskiego. Musimy odpowiedzieć na tę wypowiedzianą nam wojnę kulturową.
Michał Mońko
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/182329-klata-klata-uber-alles-musimy-odpowiedziec-na-te-wypowiedziana-nam-wojne-kulturowa