Wiodąca partia – tym razem Platforma Obywatelska - znów jest w tarapatach i znów pomagają jej podobni ludzie. Choć już – zmutowane wersje dawnych oryginałów. PZPR już nie ma, ale jest za to wciąż Jerzy Urban i jego epigoni
Nowy ruch w partii może mieć, już ma wielkie znaczenie dla odrodzenia samej PO, nadania jej witalności, świeżości myślowej, ale nie jest w stanie zmienić poglądów i dążeń społeczeństwa. Pozostanie w skali społecznej ruchem mniejszościowym, działającym w obrębie organizacji w całości nieakceptowanej. Pod tym względem sytuacja jest inna niż w roku 2000, kiedy młodsza część społeczeństwa, jako całości, utożsamiała się chętnie z ‘rewizjonistami.
Ten cytat - zaskoczę czytelników jest autorstwa… Jerzego Urbana. Zmieniono w nim jeden skrót PZPR na - PO i jedną datę 1956 na - 2000, reszta - się zgadza. To fragment listu, jaki wystosował w styczniu 1981 r. Jerzy Urban do ówczesnego I sekretarza KC PZPR, Stanisława Kani, przedstawiając mu swoje koncepcje budowy nowej koalicji PZPR z solidarnościową opozycją. List pomagał Urbanowi pisać ówczesny red. naczelny tygodnika „Polityka” Mieczysław Rakowski. Ostatecznie w stanie wojennym Jerzy Urban przyjmuje „posadę” rzecznika prasowego rządu gen. Wojciecha Jaruzelskiego i prowadzi wojenne gry, budując propagandę stanu wojennego, w tym ogłupiające cotygodniowe konferencje prasowe dla dziennikarzy zagranicznych. To wtedy Urban wypowiedział kuriozalne słowa, które przeszły do historii reżymowej żurnalistyki: „rząd się wyżywi…”.
Historia znów - jak widać - się powtarza. Wiodąca partia – tym razem Platforma Obywatelska - znów jest w tarapatach i pomagają jej podobni ludzie co w latach 80. Już - mutanci oryginałów. Bo choć PZPR już wśród nas nie ma, jest za to wciąż Urban i jego ludzie. Ten ostatni nieodmiennie prowadzi swoje gry, dziś z pomocą swoich uczniów, których ma całe zastępy. Poznać ich można po tym, że na słowa: Kościół, PiS, Jarosław Kaczyński czy o. Tadeusz Rydzyk dostają ataku mentalnych konwulsji. Większość, pracując na równoległych etatach - w radiu, prasie i telewizji oddaje się swojej misji z rzadkim poświęceniem. Spójrzmy choćby na jeden z numerów tygodnika „Newsweek”, zwany nie rzadko i nie przypadkiem - „Lisweekem”.
Oto niektóre tytuły i nagłówki, wypełniające spis treści, np. w dziale „Społeczeństwo” czytamy:
Zdrada z sieci – Skok w bok jeszcze nigdy nie był tak łatwy i bezpieczny – zapewniają. Po co się rozwodzić, skoro można romansować? - zachęcają. W Polsce powstają kolejne portale dla małżonków, którzy mają ochotę na zdradę.
I inna konstatacja zaznaczona wytłuszczonym drukiem na szpaltach tego samego tekstu:
Fakt, że z tych serwisów korzysta tak dużo użytkowników, dla wielu stanowi potwierdzenie, iż zdrada to coś społecznie aprobowanego.
I inny, równie „ciekawy” artykuł:
Biseksualni – Żyją w świecie i heteroseksualnym i homoseksualnym. W żadnym nie są akceptowani.
Autorka ostatniego tekstu pochyla się z troską nad nieszczęsnym życiem biseksualistów, którzy:
Kochają raz mężczyznę, raz kobietę. Albo jego i ją w tym samym czasie. Biseksualni są między hetero a homo, ni to, ni tamto. Jedną nogą w większości seksualnej, drugą w mniejszości.
„Newsweek” wcześniej pisał także o innych „nieszczęsnych” ludziach pogrążonych, w tzw. poliamorii (nie mylić z poligamią) – jakby kto nie znał tego pojęcia, to chodzi tu inną równie skomplikowaną praktykę polegającą na związku miłosnym uprawianym z więcej niż jedną osobą w tym samym czasie, za zgodą i wiedzą wszystkich tworzących związek osób.
A więc - uczcie się Polacy i patrzcie jak można „kochać” – zdaje się mrugać zza szpalt Tomasz Lis – redagujący swój niesamowity periodyk. Homoseksualizm czy miłość lesbijska przy tym, to konserwatywne dziwactwo. Nawet, zdaje się, Urban – mógłby się uczyć. Bo nawet on, nigdy nie ukrywał swojej heteroseksualności. Uczeń przerósł mistrza.. Takich dożyliśmy czasów. Bolszewia swoją walkę o dusze toczy już nie z Bogiem i kapitalizmem, ale z …wiernością i miłością małżeńską. To są najwięksi wrogowie Nowego Porządku Świata. Dlatego wszystkiego najlepszego na Nowy Rok – wszystkim wiernym i kochającym. Zwłaszcza tym, na nowej drodze życia. Wszelkiego dobra - wszystkim zakochanym „heterykom”!
Ps. Bardzo ciekawy i mało znany list J. Urbana warto przeczytać w całości, można go odnaleźć w podziemnym wówczas piśmie „Most” nr 18 z 1988 roku.
Artykuł ukazał się w miesięczniku "Moja Rodzina" nr 1 (2014)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/182137-ta-historia-sie-powtarza-wiodaca-partia-tym-razem-platforma-obywatelska-znow-jest-w-tarapatach-i-znow-pomagaja-jej-ludzie-podobni-do-tych-z-lat-80-mutanci-oryginalow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.