Artykuł ukazał się na portalu PogotowieDziennikarskie.pl
Pamiętam jak przed laty różne „autorytety” wymądrzały się na tematy bezrobocia. Twierdzono nawet, że bezrobocie musi być, aby pracownicy szanowali pracę. Nikt wtedy nie ostrzegał, że to prosta droga do niewolnictwa. Na Śląsku, gdzie zamykano hutę po hucie, kopalnię po kopalni, gdzie rozdawano fabryki, bo trudno mówić o sprzedaży za kilkakrotnie zaniżoną wartość lub w celu wrogiego przejęcia, bezrobocie wyludnia miasta. Młodzież wyjeżdża za chlebem za granicę. Wpływy do kasy miast maleją. Powołane przeszło 20 lat temu Powiatowe Urzędy Pracy, dawno przestały być placówkami zajmującymi się pośrednictwem pracy. Czasem organizują kursy, ale dostać się na te atrakcyjne, graniczy z cudem. Bezrobotni przychodzą tam i po prostu „odhaczają” się, aby mieć zapewnioną opiekę zdrowotną dla całej rodziny.
Powstały więc prywatne firmy pośrednictwa pracy. Najbardziej znana i prężna na Śląsku jest Agencja Pracy Tymczasowej. Ma swoje oddziały w kilku miastach -. w Katowicach, Gliwicach, Tychach i Bielsku – Białej. Tam pracę znaleźć można. Kandydat kierowany jest do firmy, gdzie otrzymuje zatrudnienie. Taki pracownik jest pracownikiem Agencji a firma, w której pracuje płaci Agencji Pracy Tymczasowej. Docelowo, taka osoba ma przejść na stałe zatrudnienie w miejscu wykonywanej pracy, jeśli będzie tego chciał zarówno pracodawca jak i pracobiorca. Wstępnie mowa jest o trzech miesiącach, po których Agencja traci pracownika na rzecz firmy do której kierowała swego pracownika. Zdarza się też, że jest to praca jedynie rzeczywiście tymczasowa – na zastępstwo w okresie urlopowym. Niestety firmy, a zwłaszcza duże koncerny międzynarodowe, postanowiły wykorzystać Agencję Pracy Tymczasowej.
Zamiast zatrudniać na stałe pracowników kierowanych przez Agencję postanowiły zwalniać swoich pracowników i żądać, aby się zatrudnili w Agencjach. W Mysłowicach na ten pomysł wpadła hurtownia koncernu produkującego pewien napój znany w całym świecie. Nie jest to jednak przypadek jednostkowy. W Sosnowcu, zupełnie inna firma – korporacja międzynarodowa - w ten sam sposób postanowiła ciąć koszty. Mój rozmówca od kilku lat pracował w koncernie i zarabiał ok. 2.5 tys. zł netto. Pracodawca zaproponował mu przejście do Agencji Pracy Tymczasowej z uposażeniem 1,6 tys. brutto. Jeśli pracy nie podejmie wyląduje na zasiłku a po pewnym czasie cała rodzina przejdzie na garnuszek Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej albo będzie szukać szczęścia gdzieś w Londynie czy Dublinie.
Związki zawodowe w tego typu korporacjach nie działają. Nikt nie odważy się ich zakładać. Pracownicy stają się niewolnikami. Ostatnio jest też jakaś moda na umowy jednomiesięczne, bo dłuższe ponoć mogą być kwestionowane przez PIP. I jak tu można zakładać rodziny? Wszyscy grzmią o zapaści demograficznej i co robią, aby obywatele czuli się bezpiecznie? Niestety władze miast, powiatów, województw ani Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej nie interweniuje. Zdają się nie widzieć problemu. Od lat wiadomo, że Urzędy Pracy nie spełniają swej funkcji pomimo, że ilość urzędników w nich zatrudnionych może przyprawić o zawrót głowy. Przecież likwidacja bezrobocia i rozwój przedsiębiorczości jest w interesie samorządów lokalnych. Im bogatsi mieszkańcy, tym bogatsza gmina. Zadłużenia miast rosną. Tajemnicą poliszynela jest to, że kredytują się poprzez firmy komunalne. To władze lokalne i regionalne powinny wymuszać na władzach centralnych decyzje służące obywatelom. Odnoszę wrażenie, że władza czym raz to bardziej odrywa się od spraw ludu.
Zadłużenia gmin rosną, ale co tam, wójt, burmistrz, prezydent czy starosta, swoją pensję pobierają regularnie. Radni diety otrzymują... Czas potrzeć im na ręce. To oni są dla mieszkańców, a nie mieszkańcy dla nich!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/182060-czy-ktos-jeszcze-nad-tym-panuje-wladza-czym-raz-to-bardziej-odrywa-sie-od-spraw-ludu