Coś musi być nie tak z marihuaną, którą sprowadza Sipowiczowi Ramona. Jakoś tam jarzy, że w którymś kościele biją dzwony, ale w oparach dymu marychy trudno mu się rozeznać w którym

fot. wpolityce/tvn24
fot. wpolityce/tvn24

Obejrzałem sobie w Internecie  „Kropkę nad i” w której gościli ks. Dariusz Oko i Kamil Sipowicz. Program wyemitowany jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia  dotyczył Listu Pasterskiego Konferencji Episkopatu Polski, który miał dopiero zostać odczytany w polskich kościołach, a który dotyczył ideologii gender. Pierwszy wniosek jaki mi się nasunął po obejrzeniu programu to taki, że coś musi być nie tak z marihuaną, którą sprowadza Sipowiczowi Ramona, czyli pies jego i Kory. Ale to tylko na początku tego tekstu będą takie motyw satyryczne, bo temat jest zbyt poważny, aby skomentować go byle żartem. Bowiem oprócz tego, że doktor filozofii dał w programie Moniki Olejnik popis nieznajomości historii i zwykłego chamstwa, to jeszcze byliśmy świadkami totalnej hipokryzji. Jak widać marihuana, która miała mu otwierać horyzonty zamknęła Sipowicza w ciasnej klatce zwykłej ludzkiej głupoty i zwykłego ludzkiego upadku.

Popis głupoty

Już na początku rozmowy Sipowicz palnął:

Przyszło mi do głowy wydarzenie, które się odbyło jakieś 510 lat temu dokładnie. Na jednym z placów w Rzymie spalono człowieka za to iż twierdził, że to jednakowoż Ziemia się kręci a nie nieboskłon. On umierając w koszmarnych bólach jeszcze krzyczał „A jednak się kręci”

Rzeczywiście można umrzeć w koszmarnych bólach, ale słuchając takich niedorzeczności. Sipowicz bowiem jakoś tam jarzy, że w którymś kościele biją dzwony, ale w oparach dymu marychy trudno mu się rozeznać w którym. Słowa „A jednak się kręci” przypisywane są bowiem Galileuszowi, który bynajmniej nie spłonął jak joint w ustach Sipowicza, ale zmarł śmiercią naturalną. Sipowicz bredząc zaś u Moniki Olejnik miał pewnie na myśli Giordana Bruno, który za komuny był mocno eksploatowany w szkołach dla pokazania jak zacofany i ciemny jest Kościół, który spalił na stosie tak fantastycznego heretyka jakim był Bruno. Więc coś tam z tej propagandy komunistycznej mały Kamil zapamiętał, a duży Kamil postanowił swoją „wiedzą” się podzielić w III RP. Z tym też, że Bruno spłonął na stosie dokładnie 413 lata temu, duży Kamilu. Siekłeś się chłopie o 97 lat.

Popis chamstwa

Popis chamstwa Sipowicza wywarł nawet wrażenie na Monice Olejnik, która próbowała jakoś reagować na poniższe słowa Sipowicza, że polscy biskupi do „pasożyty”:

Ja tak naprawdę, szczerze mówiąc, kompletnie nie rozumiem, co dają społeczeństwu tacy panowie jak ksiądz Michalik, ksiądz Nycz czy ksiądz Hoser. Po co oni są? Oni w moim poczuciu to są ludzie, którzy są pasożytami w tym społeczeństwie.

Sipowicz nawet chyba sam nie widzi, nie dociera do niego, że pięknie gada komuną. I bynajmniej nie tą hipisowską, której Sipowicz był ponoć przedstawicielem, tylko tą stalinowską.

Popis hipokryzji

Z swojej słownej galopadzie Sipowicz powołując się na artykuł w „Wyborczej” rzucił również oskarżenie pod adresem abpa Józefa Michalika:

Ksiądz Michalik dostał list od dziewczyny, która była molestowana seksualnie przez innego księdza i napisała do niego list. To był ostatni deska ratunku [dokładny cytat – przyp. autor]. On jej nie odpowiedział. Ta dziewczyna popełniła samobójstwo. Ja bym chciał się zapytać tutaj publicznie arcybiskupa Michalika dlaczego on nie odpowiedział tej dziewczynie na list?

Kilka miesięcy wcześniej te same zarzuty Sipowicz stawiał na portalu naTemat.pl po przeczytaniu artykułu „Szatan” w „Gazecie Wyborczej”:

Wystarczył jeden list biskupa, a być może ta dwójka pięknych utalentowanych młodych ludzi by żyła. Arcybiskup Józef Michalik nie miał czasu napisać tego listu, bo między innymi jako arcybiskup przemyski zainicjował Archidiecezjalne Dni Młodzieży. Wspierał działalność Akcji Katolickiej i Caritas. Troszczył się o sanktuaria maryjne. Założył również Radio Przemyśl, jest bardzo zaangażowany w tysiące superważnych inicjatyw. Przecież nie będzie pisał listu do jakiejś tam panienki.

Jak wyglądała owa ostatnia deska ratunku o tym czytamy w „Wyborczej” w której cytowane są słowa nieszczęsnej dziewczyny:

Napisałam list do kurii, że proszę o jakieś zadośćuczynienie, bo przecież nie miałabym tych wszystkich chorób teraz. Niech mi dadzą chociaż jakiegoś psychologa! Dostałam odpowiedź po trzech miesiącach, że kuria nie ponosi odpowiedzialności za czyny księdza Tomasza, tu jakieś artykuły, paragrafy... ale zapewniają mnie o swojej modlitwie. Dzięki bardzo, panowie!

Jest to więc zupełnie innego rodzaju list niż ten, który sugeruje Sipowicz. Jest to list po prostu z prośbą o pomoc materialną na który na dodatek była odpowiedź z kurii jak wynika z powyższej relacji. Czemu więc Sipowicz przeinacza fakty?

Ale ważny, a może nawet najważniejszy jest inny wątek. Otóż dwójką „pięknych utalentowanych młodych ludzi” o których pisze Sipowicz jest wspomniana dziewczyna, która została uwiedziona przez księdza (używając delikatnych słów do tego strasznego czynu) i jej późniejszy chłopak z którym podjęła wspólnie próbę samobójczą. Z tym, że chłopak wówczas przeżył, co tak opisane jest przez autorkę wspomnianego artykułu w „Wyborczej”:

Pocięli się. Możliwe, że wcześniej zażyli jakieś narkotyki. On chyba w pewnym momencie otrzeźwiał, bo zadzwonił po karetkę. Jeszcze ponad godzinę ją reanimowali. Ale ona była takim chucherkiem. Wykrwawiła się.

I teraz wróćmy do słów Sipowicza o tym, że „być może ta dwójka pięknych utalentowanych młodych ludzi by żyła”. Na portalu naTemat.pl Sipowicz pisze:

Akurat tak się składa, że przygotowując swoją "Encyklopedię Polskiej Psychodelii" wielokrotnie rozmawiałem z Tomaszem Pułką, bo właśnie o niego tu chodzi. Tomek był zrozpaczony. Rzucił się w wir wszelkiego rodzaju substancji psychoaktywnych i dopalaczy. Ten wrażliwy chłopak o twarzy amorka wypróbował na własnym organizmie chyba wszystkie dostępne środki odurzające. Pędził autostradą w kierunku śmierci. Nie mógł się pogodzić, że jego dziewczyna nie przeżyła próby samobójczej. W Encyklopedii zamieściłem jego wiersz sprzeciwiający się delegalizacji dopalaczy. Tomek był bezkompromisowy.

Tak się składa, co wynika również i z artykułu „Szatan”, że wspomniany Tomek nie wpadł w nałóg pod wpływem śmierci swojej przyjaciółki, tylko jasno wynika, że był po prostu regularnym ćpunem, ujmując rzecz brutalnie i być może jego niewyjaśniona śmierć w nurtach Odry była tylko konsekwencją tego jak żył. Sipowicz rozmawiając więc wielokrotnie z chłopakiem miał okazję podjąć próbę zatrzymania go i zawrócenia z autostrady w kierunku śmierci. Miał okazję i czas na rozmowy, ale czy wykorzystał je w celu odwrócenia biegu wydarzeń?  Nawet z cytowanych fragmentów wynika, że bardziej interesował go wiersz sprzeciwiający się delegalizacji dopalaczy, czyli to co Sipowicza najbardziej rajcuje i interesuje, niż ratowanie młodego człowieka. Jakim więc trzeba być już pokręconym moralnie typem, żeby napisać coś takiego i jeszcze szukać winnych gdzieś poza samym sobą? Hipokryta to zbyt delikatne określenie. Dziewczyna na którą powołuje się Sipowicz zanim dokonała swojego strasznego czynu, podejmowała 3 próby samobójcze. Udała się ta czwarta, kiedy narkotyki uniemożliwiły odwrót, usypiając organizm a przez to i umysł i sumienie. Zabiły ją po prostu narkotyki. Twoje ukochane narkotyki, Sipowicz.

 

 

----------------------------------------------------------

----------------------------------------------------------

Kup książkę wSklepiku.pl!

"Globalna rewolucja seksualna. Likwidacja wolności w imię wolności"

Globalna rewolucja seksualna. Likwidacja wolności w imię wolności

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych