Ukraiński dziennikarz chroni się w Polsce. Grozi mu więzienie lub nawet śmierć

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl/belsat.eu
fot. wPolityce.pl/belsat.eu

Redaktor naczelny ukraińskiego portalu „Dorożnyj kontrol” (Kontrola drogowa - red.) zajmującego się walką ze skorumpowanymi milicjantami i urzędnikami uciekł do Polski z obawy o swoje życie. Rostysław Szaposznikow opowiedział telewizji Biełsat o tym, co grozi dziennikarzom badającym korupcję.

Szaposznikow uciekł z kraju po tym, gdy do aresztu trafili: dziennikarz jego portalu oskarżony o próbę siłowego przejęcia administracji prezydenta i prawnik związany z organizacją - oskarżony o próbę zabójstwa sędziego. Kilka dni temu jedna z dziennikarek portalu została brutalnie napadnięta i pobita przez "nieznanych sprawców". Rozmowa z Rostysławem toczy się już po tym, jak dotarła do niego informacja, że "nieznani sprawcy" usiłowali porwać, a ostatecznie postrzelili jednego z aktywistów „Kontroli Drogowej”.

Zabawne, ale nasz portal powstał w 2008 r. na skutek bezprawnych działań dzisiejszej opozycji, która wtedy była u władzy. W tamtym czasie na czele rządu stała Julia Tymoszenko, prezydentem był Wiktor Juszczenko, szefem MSW Jurij Łucenko, a przewodniczącym Rady najwyższej Arsenij Jaceniuk. Większość z nich protestuje teraz na Euromajdanie. (…) Gdy przyszli do władzy to postanowili niczego nie ruszać. Dla nich było wygodniejsze ręczne sterowanie prokuratorami i milicją, bo mogli wykorzystywać te struktury do swoich celów. Dzisiejsza opozycja odpowiada za rozmnożenie się tych wszystkich idiotów w strukturach władzy, którzy teraz zostali wykorzystani przeciwko niej. „Darożnyj kontrol” wspiera Majdan, jednak nie wspiera ani opozycji, ani władz. Oczywiście możemy z obecną opozycją spotkać się w celu omówienia naszych spraw, ale jesteśmy niezależni. Walczymy ze skorumpowanymi urzędnikowi niezależnie od ich politycznych barw

- mówi Rostysław Szaposznikow, wyjaśniając skąd wziął się pomysł powstania portalu i ruchu.

W 2008 r. władze o kilkanaście razy podniosły ceny mandatów i dały prawo funkcjonariuszom drogówki do decydowania, czy dane wydarzenie drogowe było wykroczeniem, czy też nie i pozwoliły im na określanie wysokości mandatu. Przedtem decydował o tym sąd, a nowe prawo w ukraińskich warunkach powodowało koszmarną kopcuję. Domaganie się łapówek stało się codziennością. W kraju nasilił się kryzys gospodarczy, a milicjanci dosłownie grabili ludzi na ulicach. Jako dziennikarz zarejestrowałem stronę internetową, gdzie zacząłem opisywać przypadki korupcji

- opowiada dziennikarz.

Według niego bezpośrednią przyczyną nasilenia represji przeciwko portalowi okazała się kwestia milicyjnych parkingów, na które odholowywano samochody, dziennikarze zajęli się ta sprawą w 2009 roku.

Pod koniec 2011 premier Mykoła Azarow wydał rozporządzenie, że odtąd milicja będzie mogła zlecać firmom prywatnym zarządzanie takimi parkingami – w efekcie czego opłaty za nie wrosły kilkunastokrotnie. Dało to ogromne możności korupcyjne, bo zyski z parkingów czerpali urzędnicy MSW i oficerowie milicji. Na początku 2012 roku wszczęto sprawę karną przeciwko trójce naszych dziennikarzy, którzy odwiedzili z kamerą jeden z takich „komercyjnych” parkingów. Jego właściciele wynajęli bandytów, którzy pobili dziennikarzy przy biernej postawie milicji. A na koniec okazało się, że to pobici dziennikarze zostali oskarżeni o chuligaństwo i sprawa toczy się do dzisiaj. To ostatecznie przekonało nas, że na Ukrainie nie ma sytemu sądowego, ale system korupcyjny, przed którym obywatel nie ma możliwości się obronić, nawet jeżeli w stu procentach ma rację. Jedynym wyjściem jest usunięcie Janukowicza i podległych mu prokuratorów, sędziów i gliniarzy

- mówi dziennikarz, który ostatecznie zdecydował się ukryć poza granicami Ukrainy.

Ze swoich źródeł dowiedziałem się, że SBU szykuje się na mnie, potrzebują tylko jakiegoś powodu formalnego, żeby mnie aresztować. To przyspieszyło mój wyjazd. 10 grudnia kupiłem bilet na autobus i następnego dnia byłem w Warszawie, gdzie poprosiłem o pomoc Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich. Wiedziałem, że albo mnie zamkną, albo skończę jak zmasakrowana dziennikarka Tetiana Czornowił

- mówi Szaposznikow.

źródło: belsat.eu/Wuj

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych