W dobie pogarszającej się sytuacji geopolitycznej Polski ekipa PO doprowadziła do pogorszenia polskiego potencjału obronnego. Eksperci punktują rząd Tuska

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. KPRM
Fot. KPRM

Rząd prowadzi błędną politykę dotyczącą wojska, a fiasko projektu Narodowych Sił Rezerwowych jest wynikiem polityki finansowej polskich władz – takie wnioski można wysnuć z debaty, jaką zorganizował miesięcznik „Polska Zbrojna”.

Narodowe Siły Rezerwowe powstały trzy lata temu, ale dziś ta koncepcja wymaga pewnych zmian. Eksperci uspokajają jednak, że rewolucji w NSR nie będzie. Trzeba doskonalić to, co już zostało zbudowane

- pisze miesięcznik, zapowiadając temat numeru pod znamiennym tytułem „Wojnę zawsze wygrywa rezerwa”.

Eksperci prowadzący rozmowę wskazują, na znaczenie rezerw dla potencjału Sił Zbrojnych.

Zdajemy sobie sprawę z tego, jaki potencjał stanowią żołnierze rezerwy

- mówił Leszek Jankowiak, szef zespołu ds. profesjonalizacji SZ RP.

Dodaje, że w obecnej koncepcji rezerwy miały pozyskiwać Narodowe Siły Rezerwowe.

Siły Zbrojne RP służą ochronie niepodległości państwa oraz niepodzielności jego terytorium, zapewnieniu bezpieczeństwa i nienaruszalności jego granic. NSR zostały zaprojektowane jako element sił zbrojnych i mają dokładnie takie same zadania

- tłumaczy znaczenie NSR.

Z kolei Marek Orzechowski, który pełni obowiązki zastępcy szefa zarządu organizacji i uzupełnień – P1 Sztabu Generalnego WP, dodaje:

W sytuacji, gdy nie mamy zasadniczej służby wojskowej, służba przygotowawcza początkowo była przewidywana jako sposób pozyskiwania zasobów osobowych na uzupełnienie mobilizacyjne. Młode osoby, które odbyły służbę przygotowawczą, chociaż nie podpisały kontraktu do NSR, pozostają żołnierzami szeroko pojętej rezerwy, stanowią uzupełnienie mobilizacyjne sił zbrojnych.

Leszek Jankowiak wskazywał również:

Służba przygotowawcza została powołana w celu szkolenia żołnierzy rezerwy, a w konsekwencji potencjalnych kandydatów do Narodowych Sił Rezerwowych.

O innym aspekcie działania NSR mówił Waldemar Pawelec, dowódca batalionu logistycznego W 1. warszawskiej brygadzie pancernej.

Wskazywał on na potrzebę dobrego szkolenia żołnierzy rezerwy:

Lepiej szkolić rezerwy w ciągu tygodnia albo i dłużej, bo sam proces wcielenia, załatwiania formalności, trwa nieraz trzy dni. Nie zapominajmy przy tym o tak istotnej sprawie, jaką jest zgrywanie systemów walki, w których żołnierze NSR uczestniczą. A nie można ich wezwać na przykład na trzy dni, bo niejednokrotnie są to wielodniowe ćwiczenia. A dopiero gdy wezmą w nich udział, będziemy mogli mówić o ich wartości jako elementu sił zbrojnych.

Pawelec dodawał następnie, że inwestycje w żołnierzy rezerwy zwrócą się w chwili zagrożenia.

Są w sumie tylko dwa wyjścia. Mogę zastosować nieingerujący styl dowodzenia, wychodząc z założenia, że jak żołnierze przyszli, to sobie pójdą. W efekcie jednak z brakami w ich wyszkoleniu będę się zmagał ja sam jako dowódca. Jeśli natomiast dobrze ich wyszkolę, to w sytuacji wojennej będę miał większy potencjał. Wygram walkę i przeżyję. Ostatecznie wszystko się do tego sprowadza. W moim batalionie intensywność szkolenia przychodzących na dziesięć dni żołnierzy NSR jest bardzo wysoka. Planuję zajęcia również popołudniami. Nie ograniczamy się do zakładania maski przeciwgazowej i ćwiczenia musztry. Rozwijamy elementy brygadowego punktu zaopatrzenia i punktu zbiórki uszkodzonego sprzętu. Pokazujemy żołnierzom NSR, jaka jest rola pododdziałów logistycznych na współczesnym polu walki

- tłumaczy omawiając możliwości prowadzenia ćwiczeń z żołnierzami NSR.

Z przytoczonych wypowiedzi wynika, że po zawieszeniu poboru w Polsce głównym sposobem i mechanizmem pozyskiwania żołnierzy rezerwy jest NSR. Ten projekt przejął na siebie wyzwanie, jakim jest wyszkolenie szerokiego grona potencjalnych żołnierzy, którzy mogą służyć Ojczyźnie w sytuacji wojennej.

To oznacza, że projekt NSR jest kluczowym dla bezpieczeństwa państwa. Biorąc pod uwagę tytuł debaty w „PZ”, który wskazuje, że „wojnę zawsze wygrywa rezerwa”, od powodzenia tego planu zależy los Polski.

W tym kontekście niezwykle niepokojąco brzmią inne słowa ekspertów.

Założyliśmy, że bez trudu znajdziemy odpowiednią liczbę wyszkolonych ochotników. Wskazywały na to również badania społecznościowe przeprowadzone dla nas przez firmy zewnętrzne. Praktyka okazała się zupełnie inna. Początkowo zainteresowanie służbą w NSR było na oczekiwanym poziomie, ale już po trzech miesiącach okazało się, że nie ma tylu chętnych, ilu się spodziewaliśmy

- tłumaczy Jankowiak.

A Roman Siciński, szef oddziału uzupełnień pokojowych i służby wojskowej w zarządzie organizacji i uzupełnień – P1 Sztabu Generalnego WP, dodaje niemal wprost, że winę za problemy NSR ponosi rząd i prowadzona przez niego polityka finansowa.

Siciński pytany dlaczego do NSR nie zgłaszali się masowo byli żołnierze wskazuje:

Wpłynął na to z pewnością stan finansów publicznych, w szczególności niekorzystne zmiany w planowanym systemie motywacyjnym. W koncepcji Narodowych Sił Rezerwowych zakładano, że każdy żołnierz będzie otrzymywał comiesięczną gratyfikację finansową, ponieważ w wolnym czasie musi się dokształcać, dbać o kondycję fizyczną, utrzymywać kontakt z WKU i wykonywać wiele innych zadań. Z powodu ogólnoświatowego kryzysu, który pozostawił ślad także w Polsce, ostatecznie wprowadzony system motywacyjny, zgodnie z decyzjami podjętymi poza wojskiem, został dostosowany do możliwości finansowych państwa. W konsekwencji więc zadziałał wolny rynek pracy i to spowodowało, że byli żołnierze zawodowi oraz służby zasadniczej nie wykazali zainteresowania NSR. Poszli tam, gdzie otrzymali lepsze warunki, co szczególnie przy wysokim bezrobociu nie może dziwić.

W innym tekście miesięcznik „Polska Zbrojna”, piórem Tadeusza Wróbla zaznacza:

Stwierdzono, że aby mieć szersze zasoby rezerwy, potrzebne będzie również szkolenie cywilów, którzy nigdy nie byli w wojsku. Z różnych powodów zainteresowanie żołnierzy służby zasadniczej wstąpieniem do NSR okazało się znacząco niższe od oczekiwanego przez wojsko. „ W tej sytuacji cywile po czteromiesięcznej służbie przygotowawczej stali się trzonem rezerwy, zamiast jej uzupełnieniem”, wyjaśnia generał Pacek (gen. Bogdan Pacek, rektor Akademii Obrony Narodowej – red.).

Dalej Wróbel zaznacza:

Kluczowym problemem, związanym z budową systemu obronnego państwa, jest przygotowanie wyszkolonych rezerw na potrzeby nie tylko sił zbrojnych, lecz także innych podmiotów bezpieczeństwa narodowego. Wymaga to zorganizowania odpowiedniego systemu szkolenia przygotowującego więcej rezerwistów niż dziś. Realizacja takiego projektu wiąże się jednak z dodatkowymi nakładami finansowymi i ze zmianami prawnymi, aby, jak zauważył rektor AON, „obywatelom opłacało się być przeszkolonymi obrońcami państwa”.

Swój tekst red. Wróbel kończy uwagą, że „niezależnie od przyjętego ostatecznego rozwiązania, system szkolenia rezerw w przyszłości musi stać się powszechny, w czym się zgadzają Bogusław Pacek i Romuald Szeremietiew”.

Jak się okazuje w gronie ekspertów trwa debata dotycząca budowy systemu obronnego Polski, który powinien być gotowy gdy polska władza postanowiła znieść pobór do wojska. Pobór zniesiono, ale do dziś nie ma efektywnego systemu, który nadrobiłby braki kadrowe o ludzi, którzy mogą w razie potrzeby zasilić Siły Zbrojne. Eksperci wskazując, że NSR poniosło porażkę przez politykę ekonomiczną władz, wystawiają rządzącym niezwykle surową ocenę. Choć wojskowi biorący udział w debacie „Polski Zbrojnej” nie mówili tego wprost ich uwagi są dowodem na kolejną porażkę bardzo ważnego dla polskiego bezpieczeństwa projektu Platformy Obywatelskiej.

Z omawianej debaty prowadzonej na łamach „Polski Zbrojnej” wynika, że w dobie pogarszającej się sytuacji geopolitycznej Polski polityka rządu Tuska doprowadziła do znaczącego pogorszenia polskiego potencjału obronnego.

Rząd Tuska igra bezpieczeństwem państwa. W gronie ekspertów mówi się o tym, choć między wierszami...

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych