„Papa-Ratzi”, jak Niemcy nazywali swego rodaka na Piotrowym Tronie, nie pomógł, „efektu Benedykta XVI” nie było; po wyborze Josepha Ratzingera na papieża w RFN spodziewano się powrotu wiernych do wyludnionych kościołów. Niestety, niemieckie świątynie jak pustoszały tak pustoszeją. Wiele z nich idzie pod młotek, przerabiane są na magazyny, hale sportowe, sklepy, filie banków, knajpy, a nawet na salony masażu. Dziś zaodrzańscy hierarchowie muszą przełknąć kolejną, gorzką pigułkę: jak wykazały przedświąteczne badania:
„Istnieje duża rozbieżność między nauką Kościoła i życiem katolików”.
Taki właśnie wniosek wynika z sondażu przeprowadzonego na zlecenie papieża Franciszka w największym w RFN, kolońskim Arcybiskupstwie.
„Ogólnie nauka Kościoła odbierana jest jako oderwana od świata i ludzi”
- brzmi podsumowanie po analizie ankiet zebranych w ciągu ostatnich czterech tygodni, na które odpowiedziało - jak określił Markus Bosbach, szef Głównego Wydziału Opieki Duchowej nadreńskiego Arcybiskupstwa - „wiele tysięcy katolików”. Ilu dokładnie? Nie podał. W każdym razie zawarte w nich pytania dotyczyły m.in. seksu, rozwodów, zapobiegania i przerywania ciąży oraz związków homoseksualnych.
Kardynał Joachim Meisner z ubolewaniem podzielił się tym przykrym rezultatem z całym niemieckim episkopatem.
„Nie chcemy niczego wygładzać ani upiększać”
- stwierdził krótko. I słusznie, bo nie da się tu niczego wygładzić ani upiększyć, fakty mówią same za siebie: aby o tym przekonać, wystarczy wpisać w niemieckojęzycznym internecie dwa słowa „wyprzedaż” i „kościoły”. Bogata, stale uzupełniana oferta obejmuje nie tylko świątynie katolickie na terenie republiki, lecz także ewangelickie domy Boże - niby te „bardziej życiowe” i „tolerancyjne” wobec współczesnych, genderowych trendów.
Z ankiet wynika jasno, że prawie sto procent niemieckich katolików współżyje seksualnie przed ślubem, miewa więcej niż jedną partnerkę lub partnera i nic sobie nie robi z nauk Kościoła, dotyczących przedmałżeńskiej wstrzemięźliwości czy metod zapobiegania ciąży, krytykuje też jego „konserwatywne nastawienie” do tzw. rodzin mieszanych (Patchwork-Family) oraz „dyskryminowanie” urzędowo zarejestrowanych, jednopłciowych partnerstw.
„Dla wielu młodych postawa Kościoła wobec tych kwestii jest niezrozumiała, zaś jego reprezentanci nie są traktowani jako osoby kompetentne do rozmów”
- odnotowano w podsumowaniu. Wiarygodność Kościoła dodatkowo obciążyły skandale z seksualnym wykorzystywaniem nieletnich przez duchownych.
„Ludzie, w tym zaangażowani chrześcijanie, dawno już uwolnili się od pojęcia grzechu, który determinował społeczne normy i zachowania seksualne”.
Niemiły to prezent pod choinkę zarówno dla synodu katolickiego jak i protestanckiego w RFN. A propos choinki: statystyczny obywatel RFN wydał na tegoroczne Święta Bożego Narodzenia około czterysta euro: 288 na prezenty i 107 na coś na wigilijne stoły. Handlowcy podsumowują rekordowe zyski - to dla nich „tradycyjnie”, największe żniwa w roku. Ze stricte chrześcijańską tradycją upamiętniającą narodziny Chrystusa nie ma to jednak wiele wspólnego, wygląda raczej na uwspółcześnioną wersję porzekadła: …„Diabłu świeczkę, Panu Bogu ogarek”. Cóż, jak konstatował już w XIX wieku katolicki teolog, kardynał i publicysta John Henry Newman, „Kto myśli, że miejscem nabożeństwa jest wyłącznie kościół, ten właściwe nie potrzebuje chodzić do kościoła”…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/181732-diablu-swieczke-panu-bogu-ogarek-niemcy-coraz-bardziej-oddalaja-sie-od-kosciola
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.