Dzień pierwszy, sobota
Gdy ląduję w stolicy Tajwanu Tajpej, na międzynarodowym lotnisku Taoyuan, zastanawiam się jak bardzo zmienił się ten kraj od moich poprzednich tu wizyt. „Republika Chin” – tak brzmi oficjalna nazwa państwa, które przed stoma laty określano po prostu: Formoza, a teraz potocznie używa się określenia Tajwan. Żyje ono w cieniu ChRL. Ciekawe, że tu na Chińską Republikę Ludową nie mówi się, jak na całym świecie, po prostu „Chiny”, bo to oznaczałoby przyznanie, że Tajwan Chinami nie jest. Określa się więc go angielskim określeniem „Mainland”, albo też angielskim skrótem PRC („People Republic of China”) Zgodne to jest ze starą doktryną, która obowiązuje, choć rządy z Tajpej zmieniają się − obecny jest najbardziej propekiński w historii. Ta doktryna to: „jeden naród, dwa państwa”. Pamiętam, jak przed laty moi rozmówcy ten tajwańsko-chiński supeł polityczny porównywali do… sytuacji, w której po II wojnie światowej koegzystowały dwa państwa niemieckie: Niemiecka Republika Demokratyczna i Republika Federalna Niemiec.
Moje pierwsze dwa pobyty na Tajwanie przypadły na czas rządów DPP czyli Demokratycznej Partii Postępu. Był to rok 2005 i 2006, okres, w którym władze w Tajpej starały się bardzo mocno podkreślać konieczność zachowania suwerenności w kontekście apetytów Pekinu. Komunistyczna Partia Chin konsekwentnie przyłączała do ChRL terytoria, które do niedawna jeszcze były bądź koloniami, jak Makao (było kolonią do czasu obalenia w Lizbonie dyktatury w 1974 roku, wtedy nowy rząd portugalski zadecydował, że zrzeknie się wszystkich terytoriów zamorskich) czy zachowały pewną autonomię w ramach brytyjskiego protektoratu, jak Hongkong, w którym gubernator Chris Patten (późniejszy brytyjski komisarz w Komisji Europejskiej w Brukseli) urzędował aż do połknięcia tego gospodarczego cacka przez Mainland 1 lipca 1997 roku. Nic dziwnego więc, że poprzedni prezydent Tajwanu Chen Shui-bianuważał, że następny w kolejce do aneksji będzie Tajwan. Zapewne słusznie przewidział logikę działania najludniejszego państwa świata, które jednocześnie już wtedy było ekonomicznym mocarstwem numer 2 na świecie, z nadziejami na wyprzedzenie USA w perspektywie dekady czy półtorej. Dziś Chen Shui-bian … siedzi w więzieniu za korupcję(!) a władzę w Tajpej przejęła ponownie partia KMN czyli Kuomintang. Ta najstarsza tajwańska partia polityczna korzeniami sięga do ojca nowoczesnej państwowości Tajwanu Czang Kaj-szeka. To paradoks: to antykomunistyczne ugrupowanie teraz przyjęło kurs na wyraźne zbliżenie z komunistycznymi Chinami. Obecny prezydent: Ma Ying-jeou wybrany po raz pierwszy w 2008 roku i ponownie na drugą kadencję w 2012 otworzył Tajwan na chińskich turystów i biznesmenów. Równolegle poszła spora ekspansja biznesu z Tajpej do właściwych Chin. Stopniowa integracja ekonomiczna jednej nacji w ramach dwóch organizmów państwowych trwa.
Wizyta w Juming Musem.Zbiory muzealne Tajwanu budzą respekt. Jeśli ktoś dziś dziwi się, że Chiny są globalnym mocarstwem, powinien odrobić lekcję pokory w muzeach historii chińskiej cywilizacji i kultury w Pekinie czy także Tajpej. Przy czym, co charakterystyczne, muzea tajwańskie eksponują całą historię Chin, a więc kilka tysięcy lat, a nie raptem niespełna siedem dekad od desantu generała Czang Kaj-szeka.
Dzień drugi, niedziela
Wizyta w Parku Narodowym Yangmingshan. Następnie zwiedzanie Yangmingshuwu (inna nazwa: Zhongxing). Wreszcie główny punkt programu tego dnia, a pod względem turystycznym całego pobytu: zwiedzanie National Palace Museum. Absolutnie imponujące zbiory z wielu epok. Europejczyk z zazdrością może patrzeć na misterne eksponaty typu porcelana czy sztuka użytkowa, które w praktyce na Starym Kontynencie pojawiały się paręset, jeśli nie więcej, lat po Chinach. To musi budzić podziw, ale też jest dobrym zabiegiem socjotechnicznym: wizyty w miejscach pokazujących chwałę wielowiekowej chińskiej kultury mają za zadanie odpowiednio „przygotować” polityków Zachodu do rozmów z ich tajwańskimi (chińskimi) partnerami.
Z poprzednich pobytów na Tajwanie przywiozłem zakładkę do książek z wizerunkiem ojca nowoczesnego chińskiego nacjonalizmu Sun Jat-sena, którego politycznym wychowankiem był z kolei szef armii chińskiej i późniejszy przywódca Tajwanu Czang Kaj-szek. Sun Jat-sen wisi sobie, obok „zbiorów” sztuki afrykańsko-azjatyckiej w moim brukselskim mieszkaniu, a przypominam sobie o nim akurat teraz, ponieważ jest on autorem doktryny zwanej sanmin. Sanminczyli doktryna Trzech Zasad Ludowychto filozofia polityczna, która postrzega Chińczyków jako wolny, silny i bogaty naród. Ciekawe, że owe ich Zasady Ludowe, to nie tylko dewiza Tajwanu, ale tak też nazywa się hymn tego kraju.
„Republika Chińska” czyli Tajwan jest niemal dziesięć razy mniejszy niż Polska (liczy nieco ponad 36 tysięcy kilometrów kwadratowych.), ale jednocześnie jest jednym z najbardziej zaludnionych państw świata. Jego populacja w maju 2012 wynosiła przeszło 23 miliony. mieszkańców, a więc tylko 1,5 razy mniej niż nasz kraj.
Dzień trzeci, poniedziałek
Wcześnie rano wyjazd na lotnisko Tajpej-Songshan obsługujące loty krajowe. Półgodzinny lot do miasta Hualien liniami Trans Asia. Jestem w głównej bazie sił powietrznych Tajwanu, miejscu, gdzie stacjonuje 401 „Tactical Fighter Wing”. Tajwańska kadra dowódcza kształci się na amerykańskich uczelniach, a w swoistej lotniczej „izbie pamięci” widzimy też zdjęcie przyjaciela Tajwanu – generała Claire’a Lee Chennault’a. Lotnictwo tajwańskie dysponuje bardzo nowoczesnym sprzętem, ale rola armii tajwańskiej w ostatnim czasie spada. Armia była szczególnie potrzebna, gdy Tajpej było – z wzajemnością − na konfrontacyjnym kursie z Pekinem. Dziś, w czasach coraz bardziej rozwijającej się współpracy gospodarczej, siły zbrojne tego kraju wydają się być mniej użyteczne.
Wczesnym popołudniem powrót do stolicy i spotkanie z panem Ma Shaw-chang, zastępcą sekretarza generalnego rządowej, choć formalnie niezależnej (to politycznie wygodniejsze) fundacji zajmującej się głównie ekonomicznym kształtowaniem relacji z ChRL. Owa fundacja SEF jest odpowiednikiem chińskiego stowarzyszenia (faktycznie reprezentanta rządu w Pekinie) ARATS. Obie wypracowały odwilż w relacjach Pekin −Tajpej. Zaczęto, przed pięcioma laty od podpisania porozumienia o uruchomieniu 36 lotów czarterowych w ciągu weekendu oraz zezwoleniu chińskim turystom na zwiedzanie Tajwanu (limit: 3 tysiące Chińczyków dziennie…). Z czasem loty czarterowe zwiększono do 108, ale też otwarto bezpośrednie połączenia morskie między 11 portami Tajwanu i 63 portami Chin. Skądinąd szef chińskiego ARATS Chen Yunlin był najwyższym rangą chińskim urzędnikiem, który spotkał się w ostatnich latach z prezydentem Tajwanu Ma Ying-jeou. W 2009 roku zezwolono już na 270 lotów tygodniowo między obydwoma krajami. W ramach poczucia wspólnoty kultury i tradycji zgodzono się na pierwsza w 60-letniej historii wymianę kulturalną: Pekin pożyczył Tajpej 29 eksponatów z czasów dynastii Qing. W tymże roku doszło też do pierwszego bezpośredniego kontaktu prezydentów obu państw. Rok później Pekin – Tajpej podpisały porozumienie ECFA, które zredukowało cła na 539 towarów tajwańskich i 267 towarów chińskich. Wkrótce też chińskim bankom pozwolono na otwierane filii na Tajwanie, a także zawarto porozumienie w sprawie sytuacji ekonomicznej.
Dzień czwarty, wtorek
Spotkanie z doktorem Andrew Yangiem – wiceministrem obrony narodowej. To skądinąd charakterystyczne dla Tajwanu (także zresztą dla Hongkongu), że wielu ludzi tutaj ma anglosaskie imiona, co zdecydowanie rożni ten kraj od Chin kontynentalnych. Gdy zresztą zapytamy Tajwańczyków, co różni ich jeszcze − powiedzą, że oni noszą krawaty dużo częściej niż Chińczycy z ChRL, są bardziej kulturalni i wychowani, ale też zamożniejsi niż ich rodacy zza Cieśniny Tajwańskiej.
Po co obecnie Tajwanowi armia? Kraj ten ma wciąż nierozstrzygnięte spory terytorialne. Na Morzu Wschodniochińskim są to Diaoyutai. Na Morzu Południowochińskim Tajwan ma zatargi nie tylko z Chinami, ale też z Filipinami, Wietnamem, Malezją i Sułtanatem Brunei. Część krajów azjatyckich nie chce pogodzić się, że Tajwan kontroluje wyspy Dongshan (zwane też Pratas) na Morzu Południowochińskim. Skądinąd Tajwan dostał tu istotne wsparcie ze strony USA: Komisja Spraw Zagranicznych Senatu przed dwoma laty przegłosowała protajwańską uchwałę w tym względzie. Również Tajpej kontroluje wyspę Taiping (zwaną też Itu Aba) − największą wyspę Archipelagu Spratly.
Ostatni śmiertelny incydent z ostrzelaniem przez Filipińczyków tajpejskiego kutra rybackiego w maju 2013 będzie raczej argumentem na rzecz większych, a nie mniejszych wydatków dla tajwańskiej armii.
Wizyta w instytucie technologiczno−badawczym Chung - Shan. Jeśli Tajwan jest jednym z najbardziej rozwiniętych krajów Azji, to dzięki branży IT i nowoczesnym technologiom. Rozwój PKB tego kraju ma w tym roku wynieść, mimo kryzysu światowego, aż 3,71%. O mocarstwowej pozycji Tajwanu nie tylko w Azji świadczy fakt, że w tegorocznym rankingu wykorzystania technologii informacyjnych i komunikacyjnych (ICT) w celu poprawy konkurencyjności kraju, Tajwan zajął 10 miejsce na świecie i 2 w Azji (po Singapurze), uzyskując wskaźnik 5,47 punktów na 7 możliwych. Skądinąd w rankingu e-administracji, a więc w zastosowaniu technologii informatycznych w administracji publicznej, w tym roku Tajwan awansował o dwa miejsca i jest wraz z Danią na miejscu ósmym. Aż 17 uczelni Tajwanu jest na liście najlepszych uniwersytetów w Azji. Również bardzo wysoko ocenia się warunki stwarzane przez Tajwan dla inwestorów zagranicznych. W tej kwalifikacji Tajwan zajął w kwietniu 2013 roku 3 miejsce (!) na świecie i 2 w Azji, podobnie jak przed dwoma laty.
W porównaniu z Chinami, Tajwan jest oazą demokracji i wolności słowa. W rankingu Economist Intelligence Unit Tajwan jest 3 w Azji i 35 na świecie. Gdy chodzi o wolność mediów, Tajpej jest 8 w regionie Azji i Pacyfiku, choć trudno przecież w takiej klasyfikacji wygrać z Nową Zelandią i Australią
Spotkanie z ambasadorem UE na Tajwanie Francuzem Fredericem Laplanche. Ponieważ UE formalnie nie utrzymuje stosunków z Tajpej, rolę ambasady po prostu spełnia europejskie Biuro Ekonomiczno-Handlowe. Francuz zna chiński i pracował już w unijnej ambasadzie. Wyraźnie wspiera zbliżenie między Tajwanem a ChRL.
Dzień piąty, środa
Spotkanie z Francisem Kuo-Hsin Liangiem – wiceministrem gospodarki. Dla Tajwanu najważniejsze są stosunki gospodarcze z ChRL i innymi krajami Azji, ale Unia Europejska jest też istotnym partnerem handlowym. Z kolei Tajwan dla Europy również jest partnerem nie do pogardzenia. To kraj nowoczesnych technologii, zamożny i wypłacalny. Jego rezerwy zagraniczne na początku 2013 roku osiągnęły poziom 407 miliardów USD. Daje to Tajpej 4 (!) miejsce na świecie.
Władze Tajwanu dokonują różnych sztuczek, aby uzyskać członkostwo w międzynarodowych organizacjach ekonomicznych, z których od lat 70 XX wieku jest systematycznie wykluczany. W 1971 roku został wykluczony z ONZ, a później w Międzynarodowego Funduszu Walutowego (IMF), Banku Światowego, Światowej Organizacji Zdrowia. Potrafił jednak uzyskać członkostwo, pod najprzeróżniejszymi nazwami w kilku istotnych strukturach międzynarodowych, I tak od 2002 roku jest w Światowej Organizacji Handlu (WTO) pod nazwą: „Wydzielony Obszar Celny Tajwanu, Peskadorów, wysp Kinmen i Matsu” Od czterech lat jest też w Światowym Zgromadzeniu Zdrowia (WHO) – organizacji podległej WHO, tym razem pod nazwą „Chińskie Tajpej”. Pod identyczną nazwą Tajwan funkcjonuje w „Układzie o Współpracy Gospodarczej Azji i rejonu Pacyfiku” (APET). Jest też członkiem Azjatyckiego Banku Rozwoju (ADB) – tu z kolei jako „Tajpej, Chiny”. W sumie Tajwan działa w 32 międzynarodowych organizacjach, a w 20 innych jest obserwatorem, członkiem lub korespondentem. Ma też stosunki dyplomatyczne z 23 krajami, choć z niektórymi z nich relacje te nawiązywał w kontrowersyjnych okolicznościach: z Wyspami Vanuatu i Kiribati w atmosferze korupcyjnych skandali. Powszechnie uważa się, że szefowie rządów w tych państwach zostali przez Tajwańczyków po prostu „kupieni”.
Polska jest jednym ze 128 państw i terytoriów, który od lipca 2012 przyznały obywatelom Tajwanu prawo do ruchu bezwizowego.
Spotkanie z wiceprzewodniczącą jednoizbowego parlamentu tajwańskiego, panią Hung Hsiu-Chu Jest bodaj jedynym naszym rozmówcą, który nie rozmawia z nami po angielsku. Reprezentuje Kuomintang. Jest od parudziesięciu lat posłanką i byłą szefową kobiecej sekcji partii Czang Kaj-szeka.
Najważniejsze spotkanie tego czterodniowego pobytu – z prezydentem Tajwanu. Ma Ying-jeou, który zna nie tylko angielski, ale też zaskakuje niemieckimi cytatami z „Grundgesetz” czyli konstytucji RFN. Ten zwolennik „realnej dyplomacji” oraz ścisłej współpracy ekonomicznej, ale też, siłą rzeczy, politycznej, z Pekinem przed rokiem po raz drugi wygrał wybory prezydenckie. Skądinąd minimalnie, bo jego kontrkandydatka Tsai Ing - wen. uzyskała 48,4 %? Po studiach w USA Ma Ying - jeou został tłumaczem ówczesnego prezydenta Chiang Ching kuo, a z czasem także ministrem sprawiedliwości (1993-1996) i burmistrzem Tajpej (1998-2006). Ten 63-letni polityk urodzony, ciekawostka, w Hongkongu, skorzystał z reguł gry, które panują na Tajwanie, a które nie wymuszają na głowie państwa rezygnacji z członkostwa w partiach politycznych i wkrótce po wyborze na prezydenta, został… przewodniczącym rządzącej partii. Był najmłodszym ministrem w dziejach Tajwanu (38-letni minister badań i rozwoju), ale zasłynął przede wszystkim jako polityk, który bardzo twardo walczył − jako szef resortu sprawiedliwości − z „czarnym złotem” (tak na tej wyspie określa się korupcję). Prezydent Ma przez trzy lata uprawiał triatlon, a dziesięć razy dłużej trenował biegi. Jest także regularnym… dawcą krwi (przeszło 160 razy!). Opanowany, bardzo grzeczny, wie, czego chce. Ale przede wszystkim jest skutecznym politykiem, umiejętnie łączącym karierę samorządową z wcześniejszą - rządową i późniejszą − prezydencką. Gdy był merem stolicy kraju, nie zaszkodziła mu ani epidemia SARS w 2003 roku, ani nawet późniejsza o rok poważna powódź.
Obiad z wiceminister spraw zagranicznych Vanessą Yea- Ping Shih. Współkieruje ona resortem, prowadząc całkiem zresztą skuteczną dyplomację kraju, który nie jest uznawany przez żadne poważne państwo na świecie, poza Stolicą Apostolską. To duża sztuka, ale jak widać można to robić, rolę ambasad powierzając „biurom interesów ekonomicznych” czy tym podobnym strukturom, które bardzo skutecznie zabiegają o gospodarcze priorytety Tajwanu (handel, inwestycje, etc.). A na ile Tajwan, mimo oficjalnego, dyplomatycznego braku uznania, jest traktowany przez mocarstwa poważnie, świadczy fakt, że nieoficjalna placówka USA w Tajpej liczy blisko trzysta osób. Skądinąd tajwańskich dyplomatów (z oficjalnymi dyplomatycznymi przywilejami) w USA jest wielokrotnie więcej. W sumie jest to 13 tzw. przedstawicielstw, z jednym Biurem Przedstawicielskim (pełniącym również rolę ambasady) w Waszyngtonie oraz 12 biurami ds. gospodarczych i kulturalnych (konsulatami) w innych miastach.
Spotkanie z doktorem Francisem Yi-hua-Kanem z Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Ten kolejny polityk tajwański z anglosaskim imieniem to szara eminencja, główny doradca polityczny prezydenta republiki. Trzy godziny wcześniej uczestniczył – jako jedyny niedyplomata − w naszym spotkaniu z prezydentem Ma Ying-jeou. Ów strateg jest niewątpliwie nie tylko współodpowiedzialny za nową koncepcję polityki zagranicznej kraju („odwilży” w relacjach z Pekinem ), ale też współautorem zwycięskich kampanii swojego pryncypała. W politycznych szufladach szukałbym go w tej o nazwie „doradca”, „mózg” – a nie „gwiazda medialna”, czy „fighter”
***
Podsumowuję moją trzecią wizytę na Tajwanie. Wiele osób z mojego i starszego pokolenia żywi ciepłe uczucia do tego kraju, który oparł się komunistycznej presji ze strony swego olbrzymiego sąsiada (sąsiada przez Cieśninę Tajwańską). Wielu moich rówieśników trzymało kciuki za państwo, które – analogie nasuwały się same − nie dało się podbić „czerwonemu” sąsiadowi zza (morskiej) miedzy. Czasy się zmieniły, dziś Tajpej nie jest już tak zagrożone inwazją armii ChRL, jak kiedyś. Tajwan przestał być synonimem zachowania niepodległości w kontrze wobec komunistycznych Chin, a stał się symbolem gospodarczego cudu. Ten niegdyś kiepsko rozwinięty, głównie rolniczy kraj dzięki pracowitości tajwańskich Chińczyków stał się w ostatnim półwieczu gospodarczą potęgą. Dziś, choć nie ma go w G-20 , jest z całą pewnością w drugiej dziesiątce (pod jej koniec) najbardziej rozwiniętych ekonomiczne państw świata. Jest też spektakularnym liderem, gdy chodzi o branżę IT. Początkowo Tajpej było państwem utrzymywanym przez amerykańskiego podatnika. Dziś Tajpej kredytuje połowę Azji, ma sporą część amerykańskiego długu zagranicznego i inwestuje gdzie się da. Z jednej strony to nie USA mają teraz Tajwan w kieszeni, lecz odwrotnie: Tajpej jest dziewiątym w skali globu posiadaczem amerykańskiego długu (po Pekinie, Tokio, Hongkongu, ale przed Seulem i Singapurem), a z drugiej strony jest inwestorem nr 6 w Wietnamie, gdzie pracownik kosztuje mniej niż mający coraz większe aspiracje ekonomiczne pracobiorca z Chińskiej Republiki Ludowej.
Tajwan, pozbawiony w praktyce bogactw naturalnych, musiał znaleźć swoją gospodarczą trampolinę. Stała się nią branża informatyczna i najnowszych technologii, choć także, o czym mało kto wie, dobrze rozwinięty przemysł metalurgiczny. Ten ostatni specjalizuje się w lekkich stopach aluminium używanych – co miałem okazję obejrzeć w instytucie technologii Chung - Shan − w rowerach i częściach rowerowych oraz w kołach samochodowych.
O ile w latach 1950-1970 Tajpej eksportowało głównie płody rolne oraz statki, o tyle teraz 70% eksportu to 3xC (computers, communication, consuming).
I tak już 4 lata temu Tajwan był numerem 1 na świecie (!), gdy chodzi o podstawową dla IT tzw. produkcję pamięci, ale też w produkcji i obsłudze układów scalonych. Przy czym oponował aż 70% rynku światowego, gdy chodzi o testowanie układów scalonych i niemal połowę globalnego rynku, gdy chodzi o ich pakowanie. Tajwan jest też numerem 2 na świecie w zakresie produkcji płaskich paneli. W Polsce skądinąd tajwańska Foxconn przejęła produkcję komputerów w Łodzi, w fabryce Della. Firma ta tylko na terenie ChRL zatrudnia… 800 tysięcy ludzi.
Tajwan, jak całe Chiny stanowił po II wojnie światowej terytorium biedy (pomijając elity). Dziś, gdy chodzi o PKB wyprzedza Wielką Brytanię czy Japonię i już przed rokiem miał 38,5 tysiąca USD per capita.
Tajwańczycy są nie tylko bardzo pracowici, ale też świetnie zorganizowani. Siła gospodarki tego kraju opiera się nie tylko o małe i średnie firmy oraz wielkie koncerny światowego zasięgu, ale też o centralne planowanie i, co by nie powiedzieć, daleko idącą ingerencję państwa w gospodarkę (przynajmniej w sferze planowania).
Zapewne Tajwan coraz bardziej będzie stawał się Hongkongiem. Chodzi oczywiście o integrację gospodarczą z ChRL, a z czasem zapewne też – to moja teza – integrację polityczną przy zachowaniu mniejszej lub większej dozy odrębności i autonomii. Od czasu konfrontacji z Pekinem, Tajpej przeszło do okresu „pokojowej koegzystencji”, by użyć znanego określenia z czasów schyłku komunizmu.
Jeden z doświadczonych tajwańskich dyplomatów tłumaczył mi, że jego kraj można określić pewną metaforą. Albo ChRL traktuje się jako potwora – a z potworem można tylko walczyć, bo uciec przed nim nie sposób, albo traktuje się jako giganta – a z gigantem zawsze można w jakimś zakresie ustalić współpracę. Wyraźnie widać, że dla obecnej władzy ludowej Chiny są gigantem, nie potworem, jak dla władzy poprzedniej. W praktyce oznaczać to będzie, że dzielny Tajwan będzie coraz bardziej stawał się częścią owego chińskiego giganta…
* Tekst ukazał się w tegorocznym numerze szóstym (sto czternastym w ogóle) periodyku "Arcana"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/181719-tajwan-dziennik-polityczny-ad-2013-ten-niegdys-kiepsko-rozwiniety-glownie-rolniczy-kraj-dzieki-pracowitosci-tajwanskich-chinczykow-stal-sie-w-ostatnim-polwieczu-gospodarcza-potega